Potrącił i uciekł? Policja poszukuje świadków wypadku

W połowie zeszłego tygodnia, na ul. Paderewskiego najprawdopodobniej doszło do potrącenia dwójki dzieci. Kierowca nie udzielił poszkodowanym pomocy i odjechał z miejsca wypadku. Policja poszukuje świadków zdarzenia.
Policja poszukuje świadków potrącenia, do jakiego doszło w środę 14 stycznia, na ul. Paderewskiego

Relacja dzieci, które ucierpiały w wypadku, jest taka:

środa, 14 stycznia, po godzinie 16.00. Wojtek (w lutym skończy 16 lat) podjechał rowerem pod szkołę podstawową na ul. Kletówka. Odbierał ze świetlicy młodszą siostrę Angelikę (9 lat). Dziewczynka wyszła z małym opóźnieniem. Szukała czapki (dzieciaki często robią sobie dowcipy i chowają różne części garderoby).

Wsiedli na rower, zjechali 100 metrów do ronda, na rondzie skręcili w ulicę Paderewskiego (jechali ulicą, bo na chodniku, między szpalerem drzew a pieszymi, było wąsko), ruch był duży, auto za autem, zjeżdżali w dół, przed progiem zwalniającym przy szkole muzycznej Wojtek przyhamował, dalej w dół, minęli most na Lubatówce, zatrzymali się przed przejściem dla pieszych na wysokości wałów, zsiedli z roweru.

Chcieli przejść na drugą stronę. Wojtek stał po lewej, Angelika po prawej, między nimi rower.

Wojtek zobaczył światła samochodu. Nadjeżdżał z góry.

Pchnął rower, objął siostrę i schował ją za siebie.

- Tata, auto we mnie jechało! Wojtek mnie ochronił - powiedziała potem do ojca zapłakana Angelika.

Usłyszała pisk, potem huk.

Do zdarzenia doszło na przejściu dla pieszych, tuż za mostem na Lubatówce

Podniosła się. Wojtek leżał na ulicy. Mówiła do niego, trącała go, ale brat się nie ruszał.

Poza światłami, które zbliżały się zbyt szybko, chłopak pamięta niewiele: ktoś zbierał go z ulicy; ktoś wsadzał do karetki; w szpitalu ktoś ścierał mu krew z brody i odkażał ranę, ktoś inny pobierał krew, a ktoś gipsował rękę.

Obrażenia Wojtka: wstrząśnienie mózgu, złamana kość promieniowa lewej ręki, wybita dwójka, zwichnięte dwie jedynki, rozcięta broda, liczne stłuczenia i siniaki. Przez kilka dni leczył to wszystko w szpitalu. W domu leczył się będzie przez kilka tygodni.

Obrażenia Angeliki: stłuczone kolano i kostki. Strach.

Dziewczynka pamięta, że zaraz po tym, jak usłyszała pisk i huk, zobaczyła białą taksówkę: zatrzymała się, otworzyła się w niej szyba, po chwili odjechała.

Potem ktoś zebrał ich z asfaltu i zaniósł do przychodni po drugiej stronie ulicy.

Pracownicy przychodni wezwali pogotowie i zadzwonili do ojca dzieci (Angelika pamiętała jego numer telefonu).

Dzień po wypadku na stronie Komendy Miejskiej Policji w Krośnie pojawił się komunikat: "Wczoraj na ul. Paderewskiego w Krośnie doszło do potrącenia rowerzystów. Kierujący pojazdem osobowym prawdopodobnie potrącił dwoje rowerzystów - dzieci - a następnie oddalił się z miejsca zdarzenia. Prosimy osoby, które posiadają informacje dotyczące tego zdarzenia o kontakt".

- Sprawdzamy prawdopodobieństwo tego zdarzenia. Po dokonaniu czynności wyjaśniających będziemy mogli przekazać wiarygodne informacje dotyczące tego zdarzenia - to wszystkie informacje, jakie przekazuje nam Joanna Wójtowicz z KMP w Krośnie. Nie odpowiada, czy udało się znaleźć kierowcę samochodu, ani czy zgłosili się jacyś świadkowie.

Ojciec dzieci - pan Wiesław - starał się znaleźć świadków zdarzenia na własną rękę. Zrozumieć, jak kierowca mógł odjechać z miejsca zdarzenia, nawet się nie stara

Pan Wiesław - ojciec Wojtka i Angeliki - na własną rękę, poprzez forum portalu, próbował znaleźć świadków. Na jego wpis odpowiedziała kobieta. Twierdziła, że była pasażerką tamtej taksówki. Według niej, na ulicy był korek, panowała szarówka, chłopiec jechał zbyt szybko i do nieszczęścia dojść po prostu musiało. Całe zdarzenie nazwała "upadkiem". Dodała, że swoje zeznania złożyła na policji dzień po zdarzeniu.

- Zapytałem ją, dlaczego, jeśli widziała wszystko, nie udzieliła dzieciom pomocy? - opowiada pan Wiesław. Po jego pytaniu kobieta usunęła swój wpis.

- Nawet jeśli byłaby to wina moich dzieci, jeśli nawet wtargnęłyby na przejście, to jak można było tak odjechać? - nie może zrozumieć pan Wiesław. - Sam jestem kierowcą, kiedyś jeździłem zawodowo, nie raz widziałem wypadek i zawsze starałem się pomóc poszkodowanym. Bo to po prostu ludzki odruch.

Świadkowie lub osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje w tej sprawie, proszone są o kontakt z Komendą Miejską Policji w Krośnie, ul. Lwowska 28, tel.: 13 43 29 310, tel. alarmowy Policji: 997 lub e-mail: krosno@podkarpacka.policja.gov.pl

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)