Posłanka Joanna Frydrych i eurodeputowana Elżbieta Łukacijewska w poniedziałek (18.07) zwołały konferencję prasową, której tematem była m.in. sytuacja byłych pracowników krośnieńskiego PKS-u: - Z wielkim żalem, prawie płaczem zgłosili się do nas o pomoc. Ciągle nie mogą się doczekać zaległych wynagrodzeń. Nie mają pieniędzy na procesy cywilne, są pozostawieni sami sobie. Na zaległe wynagrodzenia ciągle czeka około 120 osób.
Elżbieta Łukacijewska przypominała w jakich okolicznościach, w 2013 roku doszło do sprzedaży firmy: - Starosta związany z PiS-em, zgodnie z prawem, ale za niewielkie pieniądze, bo 400 tys. zł sprzedał przedsiębiorstwo, które posiadało bazy, stacje, autobusy, wartościową ziemię. Firma, która kupiła PKS, od razu stworzyła trzy spółki zajmujące się nieruchomościami, usługami i transportem. Grunt sprzedano za kilka milionów. W moim odczuciu jest to wyprowadzanie środków finansowych, działanie na szkodę pracowników.
- W Biuletynie Informacji Publicznej NIK jest raport dotyczący prywatyzacji PKS Krosno. Napisano, że wartość spółki na dzień sprzedaży, biorąc pod uwagę zadłużenie i wszelkie wierzytelności była naliczona metodą likwidacji. A inwestor, który kupował PKS Krosno określił, że przez dwa lata będzie kontynuował działalność transportową. Tu jest jakaś kolizja – komentowała Joanna Frydrych. - Czy wszyscy, którzy uczestniczyli w tym procesie, mogą sobie uczciwie spojrzeć w oczy, nie mają sobie nic do zarzucenia? - dopytała retorycznie europosłanka.
Z prośbą o pomoc dla byłych pracowników PKS Elżbieta Łukacijewska zwróciła się m.in. do Piotra Dudy - przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" oraz Tadeusza Majchrowicza z Krosna, wiceprzewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", przewodniczący Regionu Podkarpacie. - To pan Tadeusz Majchrowicz był głównym przewodnikiem przeprowadzenia referendum w PKS. Jaki był szum na sesjach? Przybywał i pan Majchrowicz, i związki zawodowe, a dzisiaj pan Majchrowicz znikł. Stąd pytanie do niego – tłumaczyła Joanna Frydrych, która w czasie, gdy obywała się komunalizacja i sprzedaż PKS była radną w powiecie krośnieńskim.
W wywiadzie dla Radia Rzeszów Tadeusz Majchrowicz stwierdził, że pismo i zarzuty posłanek PO są obraźliwe i kłamliwe: - Widać, że panie nie mają kompletnie wiedzy na ten temat. Mogę zadać pytanie: a gdzie była pani europoseł wtedy. Tonący brzytwy się chwyta i w tej chwili tonąca PO szuka tematu zastępczego.
Przypominał, że prawnicy „Solidarności” prowadzili dziesiątki spraw sądowych, a w negocjacje włączał się poseł PiS Piotr Babinetz. Odniósł się też do wyceny firmy: - Owszem akcje wycenione były na jakieś 450 tys. zł, ale straty firma miała na 2,8 mln zł, w tym milion zobowiązań terminalnych, wymagalnych. Więc nie możemy mówić, że ktoś za 400 tys. kupił firmę.
W odpowiedzi na zarzuty parlamentarzystek, list otwarty napisał Sebastian Serafin, prezes PKS Krosno. Przypomniał w nim, że w 2013 roku spółka FK Partner nabyła nie tylko majątek PKS Krosno, ale także zobowiązania w wysokości około 7 mln zł: „Celem działań FK Partner sp. z o.o. od samego początku było takie przeprowadzenie restrukturyzacji spółki, aby ta przetrwała, a jej pracownicy utrzymali zatrudnienie. Dodać należy, że proces prywatyzacji był badany przez Najwyższą Izbę Kontroli. Nieprawdą jest zatem stwierdzenie, że prywatyzacja dokonana została ze szkodą dla pracowników. Spółka wdraża strategię, która zakłada jej stały rozwój, w tym poszerzanie oferty usług. Jesteśmy na etapie pozyskiwania zezwolenia na uruchomienie kolejnych kursów, zarówno na liniach obsługiwanych dotychczas, jak i w ramach komunikacji tzw. sezonowej. Rozwój spółki oznacza co najmniej utrzymanie miejsc pracy.”
„Dotychczas spłacono wszystkie zobowiązania wobec pracowników PKS Usługi oraz PKS Nieruchomości. Pozostałe zobowiązania wobec obecnych pracowników PKS Krosno S.A. wynoszą około 250 tys. zł. Podkreślamy jeszcze raz, że są one na bieżąco regulowane. Zostaną spłacone w ciągu najbliższych miesięcy. Natomiast sprawy uregulowania zobowiązań wobec byłych pracowników prowadzi w ich imieniu komornik. Sprawy byłych pracowników są również rozstrzygane w sądzie, do którego te właśnie osoby złożyły wniosek o upadłość.” - czytamy dalej w liście. Prezes dodał w nim także, że wynagrodzenia dla obecnych pracowników są wypłacane na bieżąco, w odstępach tygodniowych.