Ola urodziła się 4 sierpnia 2010 roku z bardzo rzadkim zespołem wad wrodzonych obu oczu. Zdiagnozowano niedorozwój gałek ocznych, zmętnienie rogówki, jaskry i wielu innych współistniejących wad.
Kompleksowe badania, które dziewczynka przeszła w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie oraz konsultacje okulistyczne u najlepszych specjalistów w Polsce i za granicą dają jednak nadzieję na widzenie, uratowanie wzroku Oli.
Aby mogła, jak większość dzieci, zobaczyć uśmiech rodziców, rozpoznawać kształty i kolory, musi przejść przeszczep rogówki, co u niemowląt jest wykonywane niezwykle rzadko. Na razie operacja jednak jest wykluczona. - Byliśmy po raz drugi na konsultacji w Monachium i najpierw trzeba ustabilizować ciśnienie w lewym oku - mówi Michał Fac, tato dziewczynki.
W dalszej kolejności czeka ją intensywne leczenie okulistyczne i długotrwała rehabilitacja. Aktualnie jest pod opieką terapeutów widzenia, psychologa i tyflopedagoga, którzy starają się, by jej mózg odbierał i przetwarzał bodźce wzrokowe. Są też optymistyczne informacje. - Okazało się, że mała zaczyna wodzić wzrokiem za jaskrawymi przedmiotami - dodaje tato.
Dotychczasowe koszty leczenia i rehabilitacji wzroku, w tym wizyty konsultacyjne, badania diagnostyczne, hospitalizacje, leki, przejazdy są finansowane przez rodziców i najbliższą rodzinę. Ola jest podopieczną Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" z Warszawy. Fundacja uruchomiła dla dziewczynki subkonto, na które trafią wpłaty 1% podatku.
- Za wszelkie formy pomocy i wsparcia dla naszej wnuczki Oleńki z całego serca dziękujemy - mówią Grażyna i Andrzej Gregorczykowie.
Maks Paradysz ma dziś 3 latka. Jest chory, urodził się z ciężką wadą rozwojową mózgu zwaną Holoprosencefalia. Chorobie towarzyszy małogłowie, chłopczyk cierpi również na Mózgowe Porażenie Dziecięce oraz epilepsję.
- Dużym problemem synka jest wzmożone napięcie mięśniowe, które uniemożliwia mu przybranie prawidłowej postawy, przez co Maksio w wieku 20 miesięcy nie siedzi, nie raczkuje, nie stoi - mówi mama Urszula. - Chcemy za wszelką cenę pomóc mu w osiągnięciu tych prostych i oczywistych dla nas funkcji życiowych i po prostu żyć.
Maksymilian ma dwoje zdrowego rodzeństwa. On według błędnej oceny lekarzy też urodził się zdrowy. - Ciąża przebiegała bez zastrzeżeń. Wizyty kontrolne u lekarza, badania USG - wszystko dobrze. Poród był bardzo szybki i łatwy. Urodził się silny i zdrowy chłopczyk, ale miałam dziwne przeczucie, że coś jest nie tak - wspomina mama. Lekarze nie zauważyli niepokojących objawów, przez co rehabilitacja Maksia została zaniedbana i późno rozpoczęta.
- Owszem czujemy żal, jednak teraz najważniejszy jest Maks i jego rehabilitacja. Tylko intensywna i systematyczna praca pomoże naszemu synkowi w osiągnięciu potrzebnych funkcji życiowych - podkreślają rodzice. Najważniejsze, że ćwiczenia, choć dla małego bardzo męczące, zaczynają dawać rezultaty.
Przelewów dokonuje urząd skarbowy.