fot. Edyta Gonet
Właściciele "Poliszlodów" nie kształcili się w gastronomiku. Mimo to mają doświadczenie w branży i kilka lokali. Zaczęło się od restauracji w Krośnie. Później otworzyli w Rzeszowie kawiarnię z ciastami i lodami własnej produkcji.
Tam po raz pierwszy zainstalowali witrynę INSU do lodów. Na rynku gastronomicznym zyskała ona miano "Oscara designu", czyli najładniejszego urządzenia gastronomicznego wyprodukowanego w 2018 r. Zresztą, wygląd nie jest jedynym walorem nowego polskiego produktu.
- Większość lodów, nawet rzemieślniczych, zawiera gotowe bazy, stabilizatory czy sztuczne barwniki - mówią właściciele "Poliszlodów". - Nasze lody tego nie mają, dlatego nie utrzymałyby się w zwykłych witrynach. A witryna INSU zapewnia idealne warunki w każdej komorze - tłumaczą.
Jest to ważne, bo na przykład lody Jack Daniel's muszą mieć zapewnione kilka stopni niższą temperaturę, aby utrzymały się w odpowiedniej konsystencji. To samo dotyczy innych smaków, które mają w składzie alkohol.
- Myślimy nawet nad stworzeniem lodów o smaku piwa dla smakoszy tego napoju - zapewnia jeden z właścicieli lokalu.
W lodziarni pojawiły się również kompozycje rozchwytywane przez całe rodziny: Kinder Bounty, Snickers czy Oreo. Klienci są bardziej sceptyczni, jeśli chodzi o takie smaki jak szpinak z bananem. Jednak po spróbowaniu mogą być pozytywnie zaskoczeni.
Za kilka dni będziemy mieć też pierwsze w Krośnie czarne lody. Oprócz dobrego smaku będą miały właściwości lecznicze
- obiecują właściciele. Na razie nie chcą jednak zdradzić składu tajemniczego deseru.
"Poliszlody" mogą odwiedzać nawet ci, którzy dbają o linię. - Większość producentów pracuje na mleku z 4% zawartością tłuszczu. My korzystamy z ekologicznego mleka 2% z "Jasienicy", dlatego nasze lody są mniej kaloryczne - wyjaśnia małżeństwo.
Są też dobre wieści dla alergików. Podstawy do lodów w krośnieńskiej manufakturze nie zawierają glutenu, może on występować tylko w dodatkach. Natomiast ci, którzy nie tolerują laktozy, mogą do woli smakować się w sorbetach.
Jedynym minusem robionych ręcznie lodów jest to, że za każdym razem smakują nieco inaczej. Niektórzy narzekają, ale zachowanie identycznego smaku jest możliwe tylko przy produkcji taśmowej. A o tym właściciele "Poliszlodów" nawet nie myślą. Stawiają na naturalny smak i wygląd. Dlatego np. lody pistacjowe mają w ich lokalu kolor zielonobrązowy, a nie, tak jak w innych miejscach, jasnozielony.
W lodziarni oprócz witryny z lodami wzrok przyciągają tarty owocowe własnej roboty i świeże owoce, które czekają, żeby zrobić z nich sok. Za niedługo pojawią się też kanapki.
Wygląd lokalu ciągle się kształtuje. Na razie do "Poliszlodów" można trafić dzięki balonom wiszącym nad wejściem, prawdopodobnie do końca wakacji. Jeśli chodzi o wnętrze mile widziane są sugestie klientów.
Super, że kolejny lokal stawia na naturalność :) Na pewno niebawem odwiedzę to miejsce.
Niestety mało kto wie, że wszystkie lody sklepowe to najgorsza mieszanka chemiczna jaką można zaserwować dziecku...
"Więc to, że ma mniej procent tłuszczu, w żaden sposób nie czyni go ekologicznym."
Wy, ludzie i chłopy, rzeczywiście proste ;] ;D ech... to że mamniej % tłuszczu nie ma nic do czystości ekologicznej. W tym zdaniu chodzi o kaloryczność, że zmniejszona, co i tak nie przekłada się na zdrowie, ponieważ ludzie mniejsza kaloryczność nie zmniejsza problemu tycia, otyłości... to połączenie tłuszczu z cukrem (owocami również) jest zabójcze, jest prostą drogą do cukrzycy i to się dzieje... cząsteczki tłuszczu dostają się do krwi blokując działanie insuliny. No ale lody produkuje się zbyt smaczne, by o tympomyśleć, prawda. Ludzie wolą sobie podogadzać, a potem cierpieć i wysiadywać w niejednej poczekalni.
Natomiast ekologiczne odnosi się do tego, że producent czyli hodowca tych krów wypasa je na łące nie poddawanej działaniu rakotwórczych pestycydów herbicydów, nie karmiąc sztucznie, a więc krowy wytwarzają witaminę K2 (o formule MK4, o nieco krótszym czasie rozpadu niż MK7, co i tak chłopu nic nie powie), która znajduje się tym samym w ich mleku. Oraz też oznacza to, że krowom nie wstrzykuje się sztucznych hormonów (które zaburzają niestety funkcjonowanie ludzkiej gospodarki hormonalnej, co skutkuje wysypem chorób autoimmunologicznych np. niedoczynność tarczycy hashimoto, PCOS i inne ginekologiczne utrudniajace życie, których lekarze konwencjonalni uczeni w piśmie nie potrafią lub nie chcą połączyć z powodów mniej znanych finansowych wynikających równocześnie ze współpracy z farmacją) i atybiotyków niszczących m.in. odporność. Na nic to i tak, mleko to mleko (kozie mleko to inna bajka) , kazeina, a jakże również, laktoza to pikuś, galaktoza - tej substancji śluzotórczej należy się wystrzegać, tego towaru po prostu nie można dostarczać do swojej osobistej fabryki bez konsekwencji zdrowotnych, niestety. Jednak przemysł mleczarski to jedna z kilku potęg na rynku przemysłowo-żywieniowym, przebija się przez rosnącą, acz wciąż deptaną świadomość spożywania.
Kręcę lody owocowe, tj. z samych owoców, ani grama w tych moich lodach tłuszczu dodanego (zazwyczaj nie dodaję kakao, orzechów itp, tylko okazjonalnie łaczę z czymś tłuszczowym - ludzie nie wiedzą co znaczy okazjonalnie, z umiarem i jedzą codziennie , okazja zawsze się znajdzie), bo w bananach występuje ich naturalny tłuszcz w niewielkim procencie udziału do fruktozy, mają też błonnik rozpuszczalny, więc łatwiej je tym samym strawić. I nie są to sorbety, a miękka gładka masa z przemrożonych kawałków banana lub mango (też idealne do takich lodów jako baza) oraz innych owoców zblendowanych , mrożona przez 2-3 godziny.
Czarne lody nie są w Krośnie nowością, od dawna serwuje je Zaczątek w Suchodole :-)
Lody o czarnym kolorze, to lody śmietankowe barwione łupiną kokosa. W smaku jak śmietankowe. Cała tajemnica ;)