Marcel miał 35 lat, gdy w 2020 roku uległ wypadkowi w pracy. Przy uruchomieniu jednej z naprawianych maszyn jej koło zamachowe rozpadło się na pół. Jedna część poleciała w kierunku Marcela, amputując mu nogę poniżej kolana, druga przecięła betonową ścianę na wylot. Więcej pisaliśmy o tym tutaj. Jak wypadek zmienił jego życie?
- Nie chciałem współczucia. Gdy moja mama przyszła zapłakana do szpitala, prosiłem, żeby łzy wylewała w domu, a do mnie może przyjść pogadać co tam słychać. Przez całe życie nie szukam problemów, tylko rozwiązań. To była niewątpliwie najtrudniejsza sytuacja, w jakiej się znalazłem, ale zaskoczyło mnie to, że dalej szukałem pozytywów. Po przebudzeniu z narkozy, po operacji, powiedziałem do żony "Będę mógł stawać na niebieskich polach" - wspomina krośnianin i dodaje:
- Może nie było to zdroworozsądkowe, ale mogłem stracić życie, więc cieszyłem się, że skończyło się tylko na amputacji nogi. Jako ojciec dwójki chłopaków i głowa rodziny byłem jej motorem napędowym. Nie chciałem, żeby się to zmieniło.
Gdy Marcel doszedł do siebie, od razu zaczął działać. Rozpoczął fizjoterapię oraz przygotowania do założenia protezy. – Rana się goiła, ale w tym czasie trzeba było pracować nad mięśniami jednej i drugiej nogi. Jednocześnie uczyłem się chodzić o kulach. To był trudny czas, ale już po około 3 miesiącach otrzymałem protezę – tłumaczy.
Pierwszy raz o amp futbolu Marcel dowiedział się od swojego protetyka, który jednocześnie był trenerem.
To odmiana piłki nożnej, rozgrywanej przez zawodników, którzy w wyniku wypadków lub innych okoliczności stracili jedną z kończyn. W przypadku zawodników z pola – jedną z nóg, a w przypadku bramkarzy – jedną z rąk. Mecze obejmują 2 połowy po 25 minut na szczeblu międzynarodowym oraz dwie połowy po 20 minut na szczeblu amp futbol ekstraklasy.
– Gdy powiedziałem, że nigdy nie trenowałem piłki nożnej, stwierdził "To nie było tematu" – śmieje się po latach z tej sytuacji. - On trenował chłopaków na bardzo wysokim poziomie – wyjaśnia.
Jakiś czas później kolega Marcela z Rzeszowa podesłał mu zdjęcie artykułu w gazecie o tym, że Stal Rzeszów tworzy sekcję amp futbolu i szuka zawodników. – Pomyślałem, że trzeba spróbować. Był tam podany numer do prezesa, więc zadzwoniłem. Tak wspomina rozmowę:
– Jest pan po amputacji ręki czy nogi?
- Nogi.
- To świetnie!
- zacząłem się śmiać – mówi Marcel. – Pierwszy raz mój brak nogi wzbudził taki entuzjazm. Chodziło o to, że na początku klub miał więcej bramkarzy, a brakowało im piłkarzy.
Tak początkiem października 2021 roku Marcel rozpoczął swoją przygodę z amp futbolem. Największym wyzwaniem było dla niego bieganie o kulach.
- Początki były fatalne. Nie miałem dużego doświadczenia w chodzeniu o kulach. Dla porównania byli zawodnicy, którzy wcale nie mieli protezy i od 30 lat poruszali się tylko w ten sposób. Musiałem nauczyć się biegać i jeszcze kopać piłkę. Gdy mi się udawało, czułem wielką przyjemność.
Do tego konieczna była jeszcze znajomość piłki, przewidzenie, gdzie się znajdzie, wiedza jak ją podać i wykorzystanie taktyk. - Przeszłość piłkarska u innych zawodników była sporym ułatwieniem. Jestem ambitną osobą i ta regularna praca budowała ze mnie piłkarza.
Mecze amp futbolu wywierają na widzach spore wrażenie i podziw dla zawodników. Są bardzo intensywne pod względem gry i walki. – To nie jest tak, że my idziemy sobie pokopać w piłkę. My tam dajemy z siebie wszystko - przyznaje krośnianin.
Marcel z klubem trenuje co weekend, do tego w tygodniu ćwiczy technikę sam lub z synem i dwa razy w tygodniu biega o kulach 5 km. Wejście na 3. piętro redakcji nie było dla niego problemem.
Efektem tej ciężkiej pracy jest powołanie Marcela do reprezentacji Polski w amp futbolu. 15 września zagrał swój pierwszy mecz towarzyski. Jakie to uczucie?
- Wspaniałe, bo trenuję z najlepszymi chłopakami w Polsce i poziom jest bardzo wysoki. Gdy zacząłem przygodę z tym sportem, taka gra była poza moim zasięgiem. Wystąpienie z orzełkiem na piersi jest dla mnie niesamowitą nagrodą i spełnieniem marzeń.
Debiut Marcela można zobaczyć tutaj:
Marcel przyznaje, że jego życie zmieniło się nie stricte przez niepełnosprawność, a przez sport. – Poświęcam mu wiele czasu i wysiłku, ale w zamian jestem w dobrej formie fizycznej i psychicznej, bo rośnie moja pewność siebie. Dzięki temu mogę przełożyć to na rodzinę i codzienne funkcjonowanie. Cała ta sytuacja sprawiła, że to, co miało być moją formą rehabilitacji i rozrywki, stało się wielką pasją, która wypełniła moje życie i zmieniła je o 180 stopni.
Marcel przyznaje, że nie odniósłby takiego sukcesu bez wsparcia żony, dzieci, które są dla niego nieustanną inspiracją oraz najbliższej rodziny i przyjaciół, którzy nie tylko podziwiają jego pasję, ale również dodają mu siły i motywacji do dalszych działań, są jego największymi fanami.
– Młodszy syn ma 6 lat i ostatnio powiedział do mnie "Tato, może ja zostanę piłkarzem, tak jak ty". Za to starszy, 15-latek, chociaż sam trenuje tenis, to śledzi wszystkie mecze i turnieje. Jest moim najwierniejszym kibicem.
Marcel nie poprzestaje w staraniach i już wytycza sobie kolejne cele. Teraz jego marzeniem jest zagranie na Mistrzostwach Świata w 2026 roku.
Początki polskiej kadry ampfutbolowej sięgają 2011 roku. W tym roku zdobyła brązowy medal Mistrzostw Europy.