Coraz częstszym widokiem na Starym Mieście są szyldy placówek sektora bankowo-ubezpieczeniowego. Tylko na krótkim odcinku ul. Piłsudskiego mieści się aż pięć banków: Lucas Bank, Alior Bank, MultiBank, Polbank, Bank Spółdzielczy w Rymanowie, a w obrębie Starówki jest jeszcze kilka innych: ING Bank Śląski, Eurobank, PKO Bank Polski. O innych instytucjach finansowo-ubezpieczeniowych i punktów obsługi klienta operatorów komórkowych nie wspominając. Coraz mniej za to sklepów na krośnieńskiej starówce. Te znacznie chętniej lokują się teraz w centach handlowych. Socjologowie wyjaśniają - to powszechne zjawisko, które zawitało już także do Krosna.
Zmianę charakteru centrów miast i dzielnic centralnych powoduje rozwój miast. Hubert Kotarski, socjolog Instytutu Socjologii Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz firmy BD Center Consulting, wskazuje na dwa najważniejsze powody takiego stanu: - Po pierwsze proces rewitalizacji centrów miast doprowadził do podwyższenia ich standardu przestrzenno-architektonicznego, budynki otrzymały nowy wygląd, który wiązał się z wyższymi kwotami wynajmu. Nowym wysokim kosztom nie były w stanie sprostać placówki handlowe, wypierane przez bogatszych najemców m. in. z sektora bankowo-ubezpieczeniowego - wyjaśnia.
- Drugim powodem jest pojawienie się zlokalizowanych w dzielnicach bardziej oddalonych od śródmieścia centrów handlowych. W największych ośrodkach miejskich w Polsce proces ten jest już mocno zaawansowany, w Krośnie dopiero powoli się rozpoczyna - mówi Hubert Kotarski. Przenoszenie do centrów handlowych sklepów ze śródmieścia jest uzasadnione z czysto ekonomicznego punktu widzenia (niższe koszty wynajmu, reklamy i promocji, a zarazem większe możliwości dotarcia do potencjalnych klientów).
Dla kamieniczników banki to dobry klient. Takiego najemcę stać na wysoki czynsz, no i nie jest kłopotliwy.
Skąd takie zainteresowanie banków akurat ulicą Piłsudskiego? Jak wyjaśnia Artur Szul, dyrektor krośnieńskiego oddziału Lukas Bank, jest to wyraz strategii większości banków, które na swoje lokalizacje wybierają centra miast, w wielu przypadkach Starówki. Wpływa na to również znaczne natężenie ruchu pieszego w okolicach Rynku oraz prestiż lokalizacji.
- Placówki Alior Banków są przestronne, mają średnio 250 m kw. powierzchni. Wybieraliśmy je przy ulicach o dużym natężeniu ruchu pieszych z parkingiem lub możliwością zaparkowania samochodu obok lokalu lub w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Szczególnie ważne dla nas były pomieszczenia na parterze z dużymi witrynami okiennymi. Lokal w Krośnie spełnia właśnie te kryteria - dodaje Szymon Żarnowski, dyrektor Alior Bank w Krośnie.
Zdaniem bankowców, Krosno jest obecnie jednym z dynamiczniej rozwijających się miast na Podkarpaciu, dlatego tak chętnie lokują tu swoje placówki. To instytucje, które zwracają uwagę na wysokie miejsca Krosna w różnych rankingach. - Krosno w ostatnich latach ma znakomity PR, obecne w mediach, w prestiżowych rankingach na "medalowych" miejscach, najniższe na Podkarpaciu bezrobocie, ciągły rozwój infrastruktury, przyjazność władz miasta dla rozwoju biznesu - wylicza powody obecności w Krośnie Lukas Banku, Artur Szul. Ponadto w dużych miastach jest już dla bankowców ciasno, dlatego walczą o większy udział w rynku w lokalizacjach o liczbie mieszkańców od 50 do 100 tys.
Banki nie boją się konkurencji, bo jak twierdzą - zawsze jest czymś dobrym, mobilizującym do lepszej pracy i ciągłego ulepszania produktów, a jej ostatecznym beneficjantem jest klient. - Zlokalizowanie konkurencyjnych placówek w bezpośrednim sąsiedztwie umożliwi klientowi szybkie porównanie oferty, jak również jakości usług świadczonych przez poszczególne banki - wyjaśnia Szymon Żarnowski. Zapewnia, że Alior Bank w swoich relacjach z klientami będzie informować o swojej ofercie w porównaniu do konkurencji i wskazywać na swoje mocne strony.
- Banki oferują bardzo zbliżone do siebie produkty, i to pod względem funkcjonalności, jak i ceny. Wyróżnikiem banku na rynku staje się standard obsługi, przyjazność dla klienta oraz profesjonalizm pracowników - podkreśla Artur Szul.
Czy jednak światowy kryzys finansowy nie sprawi, że banki będą miały coraz mniej klientów? Przedstawiciel Alior Banku twierdzi, że sytuacja polskiej gospodarki nie jest taka zła, jak niektórzy sądzą. - Polska cały czas się rozwija. Wzrost naszego kraju liczony w przyroście Produktu Krajowego Brutto jest wyższy niż w większości krajów Europy Zachodniej. Nie spodziewałbym się, dużych zmian w sytuacji ekonomicznej mieszkańców Krosna - mówi Szymon Żarnowski.
Artur Szul dodaje, że kryzys finansowy doświadcza Polaków, jednak w dużej mierze ma on podłoże mentalne. - Spadki cen akcji na GPW w Warszawie nie są wynikiem słabej kondycji spółek, lecz wycofywania się inwestorów zagranicznych oraz paniki wśród posiadaczy jednostek funduszy inwestycyjnych. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy obecna sytuacja przełoży się na życie statystycznego krośnianina. Na razie najbardziej widocznym efektem kryzysu jest zaostrzenie kryteriów otrzymania kredytów mieszkaniowych w walutach obcych oraz wzrost wartości rat kredytów. Prawdziwe skutki obecnego kryzysu będzie można odczuć za kilka miesięcy - wyjaśnia.
W niektórych miastach obecność dużej liczby banków w centrach miast zaczyna być już problemem, instytucje tego typu nie mają bowiem funkcji miastotwórczych. Zamykane o wczesnej porze, wieczorami nie przyciągają już klientów i sprawiają, że Stare Miasta szybko pustoszeją. Życiem tętnią natomiast centra handlowe. Te swym wyglądem często nawet nawiązują do klasycznych miejskich centrów. - Nazywane przez socjologów i antropologów "świątyniami konsumpcji" wyznaczają pod swoim dachem, wzorowany na miejskim Rynku plac centralny, który często zwieńczony jest charakterystycznym elementem małej zabudowy np. fontanną czy też ciągiem alejek odchodzących od placu centralnego - mówi Hubert Kotarski.
Tam, gdzie wyludnienie starówek zaczyna już mocno doskwierać, pojawiają się pierwsze pomysły na rozwiązanie problemu. Jednym z nich jest obniżenie czynszu za wynajem lokali miejskich, aby stać na nie było nie tylko instytucje finansowe. Pierwszeństwo do wynajęcia mieliby chętni do otworzenia lokali gastronomicznych czy ośrodków kulturalnych.