- Jakie z psa zwierzę?! - oburza się pani Leokadia. - To członek rodziny! Założyłby pan na szyję łańcuch komuś z najbliższych?
Tym jednym pytaniem właścicielka teriera właściwie wyczerpuje temat trzymania psów na uwięzi.
Opowiada jednak dalej: - Mój Jackie ma swój kąt w domu. I swój koc, i kołdrę. Czasem, gdy się obudzi w nocy i wyjdzie spod tego koca, to potem nie może z powrotem pod niego wejść. Niech pan sobie wyobrazi, że wtedy szuka po pokojach do kogo by tu się wślizgnąć. To takie słodkie.
Gorzka jest natomiast historia 15-letniego Brutusa, któremu krośnieńscy inspektorzy OTOZ Animals (Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt) w zeszłym tygodniu uratowali życie. Zwierzę uwiązane było stale na łańcuchu. Mieszkało w nieocieplonej budzie. Było potwornie wychudzone i wyglądało jak pies anorektyk. Miało również duży, twardy i bolący guz, powodujący skręcenie i ugięcie łapy. Cierpiało na chorobę skóry, którą gryzła chmara pcheł. Właściciel nie leczył Brutusa, od 5 lat nie szczepił go przeciwko wściekliźnie, a karmił chlebem i odpadami z masarni. Najlepsze, co zrobił dla swojego psa, to zrzeknięcie się praw do niego.
Takim przypadkom zapobiegać powinno polskie prawo. W ustawie o ochronie zwierząt znalazł się zapis dotyczący trzymania zwierząt domowych na uwięzi. Zgodnie z nim, nie można tego robić dłużej niż 12 godzin w ciągu doby, ani w taki sposób, który powoduje uszkodzenie ciała, cierpienie i ogranicza możliwość ruchu. Określono nawet minimalną długość uwięzi - to 3 metry. W przypadku terenów wiejskich, jeżeli właściciel nie posiada ogrodzonej posesji, jest zobowiązany do wyprowadzania psa na spacer.
Za niedopełnienie wymogu spuszczania psa z uwięzi właścicielowi grozi grzywna do 5 tys. zł. Za ciągłe przetrzymywanie psów na łańcuchu (co traktowane jest jako znęcanie się nad zwierzętami) można trafić na 2 lata do więzienia.
Mimo dotkliwych kar grożących właścicielom, historia Brutusa to wciąż tylko jedna z wielu podobnych historii. Debora Janocha z OTOZ Animals w Krośnie przyznaje, że interwencji związanych z tym problemem jest sporo. Dlaczego? - Bo oprócz prawa, jest też polska "tradycja", a według niej pies na łańcuchu to wciąż norma - przyznaje z przykrością inspektorka. - Zdecydowana większość osób trzymających tak psy, nie widzi w tym nic złego. Bo przecież wszyscy tak trzymają, bo tak się robi, bo jak inaczej? Czasami mówią, że nie mają ogrodzonej posesji. To żadne usprawiedliwienie, bo wówczas psa można trzymać w domu lub zbudować mu porządny kojec. No i oczywiście wyprowadzać codziennie na spacer.
Oprócz interwencji, OTOZ Animals prowadzi również działania zwracające uwagę na problem trzymania psów na uwięzi. Jednym z nich jest akcja "Zerwijmy łańcuchy", która odbyła się w zeszłą niedzielę (28.09) w Krośnie. W jej trakcie kilkunastu właścicieli psów przeszło ze swoimi czworonogami przez miasto. Przekonywali mieszkańców, że trzymanie zwierząt na łańcuchu nie tylko sprawia im fizyczny ból, ale niszczy także ich psychikę. I że psa powinno się przywiązywać do siebie, a nie do budy.
Apelowali również, aby nie pozostawać obojętnym na widok stale uwiązanego psa. Sytuację taką należy zgłosić organizacji ochrony zwierząt, policji lub straży miejskiej, bo to najprawdopodobniej uratuje zwierzęciu życie.
- Co by pani zrobiła z takim właścicielem pani Leokadio?
- A zakułabym go w taki sam łańcuch i przywiązała do budy! I powiedziała, że to taka nowa tradycja.