"Świetne karykatury satyryczne nosi się pod powiekami i pamięta długo, bowiem więcej zwykle mówią o człowieku, niż jego najdłuższy nawet biogram" - pisze na początku swej książki Tadeusz Łopatkiewicz. Jak twierdzi, chęć przypomnienia cennych rysunków autorstwa niezwykłego krośnieńskiego artysty Stanisława Kochanka to główny powód powstania tej publikacji, ale nie jedyny.
- Ludzie znali Stanisława Kochanka, widywali go na ulicach, zawsze z jakimś szkicownikiem, ołówkiem. Jego postać bardziej należy do subiektywnej sfery wspomnień niż do sfery rzetelnej wiedzy, którą można wykorzystać w publikacjach, szczególnie leksykograficznych. W Krośnie wiemy, kto to jest Stanisław Kochanek, ale w Krakowie już nie wie nikt. I to jest sytuacja bardzo dla nas niekorzystna, zarówno dla nas krośnian, jak i niezwykle zasłużonego dla Krosna człowieka - mówił Tadeusz Łopatkiewicz podczas prezentacji książki w Krośnieńskiej Bibliotece Publicznej (24.11). - Krośnianie natomiast jakoś nie mogą mu się w niczym zrewanżować. Ja nie nazwę żadnego domu ani ulicy imieniem Stanisława Kochanka, ale zrobię coś co wydaje mi się potrafię zrobić.
W wydawnictwie pt. "Karykatury z teki Stanisława Kochanka" zamieszczony został rozdział na temat działalności redakcji tygodnika "Podkarpacie" - z którym to trzyletnia współpraca artysty stanowi trzon całej publikacji, szczegółowy życiorys Kochanka, ale też to, co stanowi jej największą wartość, czyli blisko 150 karykatur Stanisława Kochanka.
Twórca ten powszechnie uważany jest za krośnianina, ale jak podkreśla w swojej publikacji Tadeusz Łopatkiewicz, krośnianinem był z wyboru, spędził w naszym mieście drugą część swojego życia.
Stanisław Kochanek urodził się w Jedliczu 25 maja 1905 roku, tam też spędził całą młodość. - Początek kariery Stanisława Kochanka jako żywo przypomina nowelę Sienkiewicza "Janko Muzykant". Mamy oto młodego człowieka, który zdradzał od samego początku niezwykły talent w kierunku malarstwa, rysunku, sztuk plastycznych. Na całe szczęście inaczej niż swój pierwowzór sprzed 40 lat, trafiał na sensowych ludzi, którzy poznają się na jego talencie, jego sztuce - podkreślał Tadeusz Łopatkiewicz.
Szczęśliwym zrządzeniem losu w Jedliczu dobiega końca budowa kościoła. Często bywają tam projektanci witraży, ludzie obyci ze sztuką. Trafia do nich 15-letni Kochanek razem ze swoją teką pierwszych akwarel, rysunków. Prace zyskują na tyle pochlebne recenzje, że Kochanek, dzięki właścicielom jedlickiego dworu - państwu Stawiarskim, znajduje pracę w Zakładzie Witrażów w Krakowie. Tam też lata później Kochanek kończy Akademię Sztuk Pięknych. W 1932 roku wraca do Jedlicza, gdzie ze swojego talentu musiał się utrzymać - był tam nie tylko malarzem, ale w razie konieczności także scenografem czy rzeźbiarzem. - Dawał sobie świetnie radę, tylko że w Jedliczu nie było tylu odbiorców jego sztuki - przypomina autor publikacji. - Sytuacja jeszcze bardziej skomplikowała się w czasie wojny, kiedy w ogóle kwestie portretów zeszły na dalszy plan.
Stanisław Kochanek przeniósł się do Krosna w 1945 roku. Jak podkreślał podczas prezentacji książki Tadeusz Łopatkiewicz, Krosno było stosunkowo dużym jak na tamte czasy miasteczkiem, stosunkowo wcześnie zostało też wyzwolone spod okupacji niemieckiej. To tu trafiło około 20 powracających z tułaczki wojennej malarzy, wśród nich cała masa uznanych po wojnie artystów.
Z Kochankiem i Zdzisławem Truskolaskim na czele powstało tu niezwykle mocne środowisko artystyczne, które nie tylko zawiązało pierwszy Związek Zawodowy Artystów Plastyków, ale także zaczęło wydawać pierwszy powojenny periodyk poświęcony sztuce "Sztuka i życie". Kiedy Polska została wyzwolona, zgromadzeni w Krośnie artyści powrócili w swoje strony, ale to tu odbyły się pierwsze dwie powojenne wystawy malarstwa, zorganizowane przez ów związek.
Pierwsza miała miejsce już w marcu 1945 roku. W katalogu zaprezentowano 64 prace 19 uznanych dziś malarzy. Zaledwie trzy miesiące później powstała druga wystawa pt. "Salon Wiosenny". - W Krośnie powiało Paryżem. W sześciu salach lekcyjnych Gimnazjum Tkackiego pokazano wówczas 118 prac jedenastu twórców - przywołuje autor książki. Wysiłki krośnieńskiego ośrodka doceniło Ministerstwo Kultury i Sztuki przyznając subwencję na zorganizowanie w Krośnie szkoły malarstwa. - Zdobyłem na temat tej szkoły enigmatyczne informacje, ale wszystko wskazuje na to, że istniała przynajmniej przez jakiś czas - twierdzi Tadeusz Łopatkiewicz.
W 1960 roku Stanisław Kochanek staje się członkiem Ogólnopolskiej Grupy Artystów Plastyków "Zachęta", grupy bardzo licznej, zawierającej mnóstwo znanych nazwisk. Z "Zachętą" wystawia swoje prace w Polsce i w Związku Radzieckim. Kolejne lata przynoszą niesłabnącą twórczość Stanisława Kochanka, powstają portrety, karykatury, dzieła sztuki sakralnej, grafika użytkowa, tablice pamiątkowe.
Jesienią 1970 roku w Krośnie zawiązuje się redakcja nowego tygodnika "Podkarpacie", z którą to Kochanek nawiązuje współpracę. Gazeta wychodzi w nakładzie od 8 do 15 tys. egzemplarzy, a w niemal każdym na ostatniej stronie drukowane są karykatury Kochanka.
Pierwsze, jak wcześniejsze jego prace, były rysowane ołówkiem i cieniowane. Ze względu jednak na niski poziom druku, artysta musiał zmienić technikę. - Nie zarzucając swej autorskiej maniery wykonawczej, dla "Podkarpacia" tworzył już wyłącznie karykatury, które były portretami. Nie ma całej postaci, są tylko głowy. Zawsze były rysowane w sposób kontrastowy, piórkiem na białym papierze. To wszystko zapewniało, że te karykatury były drukowane o niebo lepiej - wyjaśnia Tadeusz Łopatkiewicz.
Sam artysta tak mówił o karykaturach: "Karykatura to pewna przesada, specyficzne wyostrzenie rysów postaci, które wymaga jednak dużej wrażliwości malarza na kształt nie tylko nosa czy ucha, ale też na wewnętrzne cechy charakteru. Karykatura może być przyjemna, śmieszna, a w najgorszym razie - złośliwa aż do groteski. Czasem bywa bardzo pochlebna. Ja uprawiam, można to nazwać "średnią" karykaturę, ale pochlebiam sobie, że potrafię być i bardzo złośliwy, przez co nieraz już napytałem sobie biedy" - to fragment wypowiedzi Stanisława Kochanka, która w całości znajduje się w wydanej właśnie publikacji.
150 karykatur Stanisława Kochanka zamieszczonych w "Podkarpaciu" to cała plejada najróżniejszych postaci: jest tam członek komitetu centralnego PZPR, są posłowie, dyrektorzy fabryk, prezesi, sekretarze, przewodniczący, cała masa nauczycieli, poetów, aktorów, muzeologów, kustoszy, lekarzy, aptekarzy, ale są także prości ludzie, brygadziści, młynarze, sprzedawcy z kiosków, dekarze.
- Kochanek umieszczał na tych karykaturach ludzi, którzy z jakichś powodów na tę karykaturę zasługiwali. Doszło nawet do tego, że w Krośnie i regionie mówiło się, że jeśli kogoś Kochanek w "Podkarpaciu" nie sportretował, to widocznie ten ktoś nic nie znaczył. To było duże wyróżnienie - podkreśla autor książki.
Współpraca artysty z tygodnikiem zakończyła się, kiedy to w 1973 roku nastąpiła kolejna zmiana na stanowisku redaktora naczelnego gazety - został nim Stefan Domagała, którego nowatorski - i dla wielu kontrowersyjny - pomysł na "Podkarpacie" polegał na wyciągnięciu pisma z regionalnego zaścianka. W krótkim czasie m.in. wymienionych zostało wiele stałych elementów graficznych dotychczasowej ramówki tygodnika, wśród czego przepadła także rubryka "Z teki karykaturzysty".
Stanisław Kochanek realizował się nie tylko na polu artystycznym, angażował się też w warte poparcia inicjatywy społeczne i kulturalne, m.in. starania o utworzenie pierwszego muzeum krośnieńskiego (1954 - społeczne Muzeum PTTK, 1958 - państwowe Muzeum w Krośnie) czy powołanie do życia Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Krośnieńskiej.
Pod koniec życia twórcy miało miejsce jeszcze jego kilka dużych, retrospektywnych wystaw. Prace Kochanka prezentowano m.in. w Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu czy Biurze Wystaw Artystycznych w Krośnie.
Stanisław Kochanek zmarł 14 lipca 1995 roku, spoczął na Cmentarzu Komunalnym w Krośnie.
- Ta książka to nie jest kwestia zamknięta. Biogram, który zamieściłem, z pewnością można jeszcze uzupełnić o wiele ciekawych faktów - podkreślał na spotkaniu z czytelnikami Tadeusz Łopatkiewicz. - Mam jednak nadzieję, że udało mi się przypomnieć Stanisława Kochanka, że był taki malarz, artysta, który bardzo dużo dla Krosna i krośnian zrobił, i my, zarówno w Krośnie, jak i Jedliczu, powinniśmy teraz coś dla niego zrobić.
Publikacja dostępna w wybranych krośnieńskich księgarniach (ul. Portiusa, Czajkowskiego, Mielczarskiego, Wojska Polskiego, Ordynacka), w filii Krośnieńskiej Biblioteki Publicznej przy ul. Ordynackiej lub za pośrednictwem strony internetowej Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Krośnieńskiej: www.smzk.org.
Wykorzystano fragmenty książki "Karykatury z teki Stanisława Kochanka".
Wielki artysta niedoceniany w Krośnie (2008-07-05)