Do 19 stycznia 2014 r. w Muzeum Podkarpackim będzie czynna wystawa "Dokumenty królewskie dla miasta Krosna". We wtorek (10.12) odbył się jej wernisaż.
Pomimo wielu zawieruch dziejowych, archiwalia miejskie - dyplomy dotyczące Krosna, miasta lokowanego przez Kazimierza Wielkiego w XIV w. nie uległy zniszczeniu. Zbiór liczący 55 dokumentów pochodzi z lat 1399-1765.
- Kolekcja dokumentów królewskich, która znajduje się w Muzeum Podkarpackim w Krośnie jest znakomitym źródłem dla poznania historii naszego miasta - podkreśla dyrektor placówki Jan Gancarski. Pomysłodawcą upublicznienia dyplomów byli pracownicy Muzeum: Czesław Nowak i nieżyjący już Wiesław Syrek.
Wystawcami dokumentów byli władcy Polski, dbający w ten sposób o pomyślność i rozwój królewskiego miasta Krosna. Oryginały adresowane do władz miasta były pieczołowicie przechowywane w skrzyni miejskiej, której otwarcie wymagało niejednokrotnie użycia kilku kluczy, dzierżonych przez burmistrza, wójta, ewentualnie cechmistrzów.
Można wyodrębnić trzy grupy aktów prawnych. Do pierwszej należą akty, w których król tworzy nowe prawo, określa ustrój i administrację.
- Krosno zostało lokowane na prawie magdeburskim. Co to oznaczało? Prawo to tworzyło gminę miejską, która rządziła się własnym prawem, odrębnym od prawa pospolitego. Miasta królewskie, jakim było Krosno, stanowiły najważniejszą strukturę w ogniwie dóbr królewskich w Polsce. Miasta te pełniły rolę ośrodków życia gospodarczego, kulturalnego, a przede wszystkim politycznego - wyjaśnia Łukasz Kyc, kierownik Działu Historycznego Muzeum Podkarpackiego.
- Kwestią decydującą o kierunku rozwoju ustroju miasta były relacje gminy z wójtem dziedzicznym, który sprawował władzę administracyjną oraz sądowniczą w zastępstwie króla. Tylko silne i prężne gospodarczo gminy miejskie mogły sobie pozwolić na wykup wójtostw dziedzicznych. Tym samym wykup dokonany z rąk Jana Bonera w 1523 r. plasuje Krosno obok tak silnych miast jak wojewódzki Lublin i Sandomierz - podkreśla Czesław Nowak z Muzeum Podkarpackiego.
Drugą grupą aktów były dokumenty, w których król w oparciu o już istniejące regulacje wpływał na życie miast i mieszczan. Ostatnią, trzecią grupę aktów królewskich stanowiły akty gwarancyjne, potwierdzające wcześniej ustanowione prawa.
- Mamy dokumenty królewskie pozwalające na palenie i sprzedaż gorzałki, regulujące uposażenie wójtostwa, wybór członków Rady Miejskiej, nakazujące ponoszenie ciężarów na rzecz utrzymania miasta przez mieszkańców przedmieść, wykluczające Żydów z grona posiadaczy nieruchomości w mieście, nadające ziemie, lasy, nawet całe wsie osobom, których władcy chcieli nagrodzić za wierną służbę, czy ustalające nowe podatki - wylicza Jan Gancarski.
- W czasach kiedy o zamożności miasta, a co za tym idzie również o zasobności królewskiego skarbu, decydowali rzemieślnicy i kupcy, monarchowie wykazywali niezwykłą troskę o krośnieńskich rękodzielników i ich organizacje cechowe, nie zapominając o doli i dobrobycie handlarzy. Muzeum posiada również dyplomy skierowane głównie do nich i im poświęcone. Nawet przy dzisiejszej rozszalałej biurokracji, ich drobiazgowość jest zaskakująca - komentuje dyrektor Muzeum Podkarpackiego.
Zagadnieniom cechowym poświęconych zostało aż 12 dokumentów. Rzemieślnicy stanowili bowiem sporą grupę mieszkańców. Jak tłumaczy Łukasz Kyc, wynikało to stąd, że w ogóle w XVI w. Krosno było miastem wyjątkowo ludnym, posiadało aż cztery tysiące mieszkańców.
Dzięki tym dokumentom mamy okazję zapoznać się m.in. z obyczajami, jakie wtedy panowały. W dyplomie wydanym przez Stefana Batorego w 1585 roku czytamy: "A, kto by chciał być mistrzem, będzie powinien achtel piwa z dwoma funtami wosku i groszy sześć do cechowej skrzynki. Takoż postanawiamy, że kto u nich nauczył się rzemiosła i jatkę kupić i chce zostać mistrzem, winien dać cechowi pół achtela piwa, 1 funt wosku i 3 grosze do skrzynki cechowej. Pozwalamy także wyżej pomienionemu cechowi szewców, aby jeżeliby który mistrz dostał ucznia a ten bez powodu od niego odszedł, powróciwszy chciałby dostać listy od cechu to nie powinno mu się dawać żadną miarą."
Mieszczanom krośnieńskim udawało się uzyskać zwolnienia celne. Dowodem na to jest dokument z 1399 r. pokazujący, że król rozstrzygnął spór miasta z celnikami ropczyckimi stwierdzając, że kupcy krośnieńscy nie są zobowiązani do podróży przez Ropczyce i opłaty tamtejszego cła.
Ponadto, decyzjami królów w mieście odbywały się targi tygodniowe i coroczne jarmarki. - Mówiące o tym dokumenty są niezwykle cenne, bo wpisują miasto Krosno w kalendarz jarmarków i targów nie tyle ogólnopolskich, co w całą sieć jarmarków europejskich - podkreśla Łukasz Kyc.
Wśród dokumentów znajdziemy też wydany przez Kazimierza Jagiellończyka z 1461 roku, zezwalający na budowę wodociągu. Zdaniem Czesława Nowaka, jego budowa, utrzymanie i konserwacja wymagały znacznych środków, pozyskiwanych od mieszczan. Podobnie wielkich nakładów wymagała renowacja murów obronnych i wież miejskich. Dodatkowe pieniądze skarb miasta pozyskiwał z dochodów napływających ze wsi Szczepańcowa, której właścicielem było Krosno.
Z prezentowanych dokumentów z okresu od II poł. XV w. do I poł. XVII w. wyłania się obraz miasta posiadającego podstawowe uprawnienia gospodarcze, ośrodka zasobnego, zamieszkiwanego przez przedsiębiorczych obywateli. - Krosno przeżywające swój "złoty czas" było miastem zasobnym i sprawnie zarządzanym. Dopiero przełom połowy wieku XVII, przypadający na "potop" szwedzki i kolejne zniszczenia wojenne spowodowały spadek zaludnienia, drastyczne obniżenie poziomu życia, zaniedbanie kultury i higieny - przypomina Czesław Nowak. Okres uspokojenia nastąpił dopiero po wojnie północnej (1721 r.). Po okresie stabilizacji w czasach saskich, nadeszło ożywienie gospodarcze i społeczne w okresie panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Najstarszy zachowany w zbiorach muzeum dokument pochodzi z 1399 r., sygnował go Władysław Jagiełło, najmłodszy z 1765 r. pochodzi z kancelarii Stanisława Augusta Poniatowskiego. Dyplomy te były wystawiane m.in. na Zamku Kamieniec (ten najstarszy), w Krakowie, Brześciu Litewskim, we Lwowie. Dokumenty w większości są pergaminowe.
Pisano piórami ptasimi - łabędzimi, gęsimi, orlimi. Niezbędny był również atrament - używano inkaustu, z wody deszczowej, galasówki, kwasu siarkowego, octu i wina lub piwa, gotowanych według określonych procedur. Poza treścią dokumentu "skrybowie" zostawiali na nich coś więcej - własnego autorstwa zdobienia.
- Ze wszystkich braków, najbardziej dotkliwym zdaje się być brak pieczęci królewskich. Zachowało się ich jedynie 4 - mówi Katarzyna Krępulec-Nowak, kierownik Działu Oświatowo-Promocyjnego Muzeum. - Pieczęcie były gwarantem nienaruszalności postanowień dokumentu, znakiem rozpoznawczym, środkiem uwierzytelniającym dokument.
Na wystawie zaprezentowano wszystkie dokumenty, które znajdują się w archiwach Muzeum Podkarpackiego. W 2007 roku zostały one poddane pełnym zabiegom konserwatorskim.
Ważnym elementem całego przedsięwzięcia jest wydanie katalogu zawierającego tłumaczenia dokumentów z języka łacińskiego i staroniemieckiego. Prace nad transliteracją i tłumaczeniem dyplomów trwały kilka miesięcy.
Anna Chursan z Archiwum Państwowego w Lublinie podkreślała, że katalog z przetłumaczonymi dokumentami jest wydawnictwem pionierskim, ponieważ dotąd takie publikacje były zarezerwowane tylko dla naukowców. Opowiadała o trudnościach w pracy nad tłumaczeniem dokumentów: - Łacina klasyczna nie przekłada się na to co znajdujemy w dokumentach średniowiecznych czy nowożytnych, inny język, słownictwo, inne realia, więc obok wiedzy filologicznej, niezbędna jest wiedza historyczna dotycząca realów konkretnej epoki. Tu musieliśmy się zmierzyć z dokumentami od średniowiecza do końca wieku XVIII.
Tłumacze starali się, aby teksty były dla współczesnego odbiorcy jasne. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że często dokumenty były nieczytelne. - Dziury i kleksy znajdowały się w momentach bardzo newralgicznych, mogły zatrzeć sens zdania. Jednak można było posiłkować się znajomością podobnych dokumentów wydanych dla innych miast - twierdzi Anna Chursan.
Dla tłumacza Wiesława Filipczyka, kierownika Oddziału Archiwum Państwowego na Wawelu, problem stanowiły uzasadnienia powodu wydania dokumentu. - W przypadku XVII-wiecznych dokumentów te uzasadnienia straszliwie się rozrastają i tworzą wielokrotnie złożone zdania. Człowiek zaczyna tłumaczyć początek, a na końcu zapomina co było na początku. Należało te poszczególne części poskładać, połączyć ze sobą, aby całe zdanie miało sens.
Ekspozycji towarzyszy oprawa w postaci wytworów rzemiosła, przedmiotów handlu oraz elementów infrastruktury pozyskanych w czasie badań archeologicznych na terenie miasta.
Przygotowanie wystawy i wydanie towarzyszącego jej katalogu było możliwe dzięki dotacjom finansowym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie oraz Urzędu Miasta w Krośnie.