Na nic apele do rozsądku, trawy ciągle płoną

Ponad 160 pożarów suchych traw gasili już w tym roku krośnieńscy strażacy. Ogromne straty materialne, ale i tragedie ciągle jednak nie odstraszają amatorów ''wiosennych porządków'' przy pomocy ognia. Strażacy alarmują do rozsądku i przypominają, że wypalanie traw jest prawnie zabronione.
Wiosenne wypalanie traw to niechlubna tradycja Polaków

Wysuszona po zimie trawa pali się bardzo łatwo, ogień szybko ogarnia coraz większe obszary, powodując zagrożenie dla ludzi, domów, zakładów pracy i lasów. Wypalanie traw co roku zbiera tragiczne żniwo, mimo to liczba pożarów nie zmniejsza się.

Zima odeszła niedawno, a strażackie statystyki odnotowały już 163 pożary suchych traw i nieużytków rolnych na terenie Krosna i powiatu. Łącznie spaliło się 362 hektary traw. Pożary gasiło ponad 1500 strażaków zarówno ze straży państwowej, jak i ochotniczej. - Największe nasilenie zdarzeń zanotowano od 13 marca, kiedy to codziennie strażacy gaszą od kilkunastu do kilkudziesięciu pożarów dziennie - mówi bryg. Mariusz Kozak, naczelnik Wydziału Operacyjno-Rozpoznawczego KM PSP w Krośnie. - Są to pożary, które obejmują kilkanaście metrów powierzchni, ale są i takie, które mają kilkadziesiąt hektarów.

Do największego z pożarów doszło w niedzielę (18.03) w powiecie, na granicy Bóbrki, Zręcina, Machnówki i Chorkówki. Spaliło się około 100 ha suchych traw, a w działaniach trwających ponad 9 godzin brało udział 78 strażaków OSP, 13 pojazdów z terenu gminy Chorkówka i Miejsce Piastowe. Z kolei 20 hektarów suchych traw poszło z dymem we wtorek (20.03) na granicy Krosna i Miejsca Piastowego. Ponad 50 strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Krośnie oraz druhowie OSP Miejsce Piastowe, Krościenko Wyżne i Krosno gasiło pożar przez ponad 5 godzin.

- W tym przypadku pożar był po obydwu stronach drogi krajowej nr 28 i dym kierowany wiatrem z południa tak utrudnił jazdę, że dłuższy czas nie można było poruszać się drogą - podkreśla Mariusz Kozak. - Silny wiatr kierował również ogień na zabudowania mieszkalne w Łężanach.

W trakcie jednej z akcji wóz bojowy wylądował w rowie

Każda akcja gaszenia suchych traw to ogromne koszty, m.in. woda, paliwo, zniszczony sprzęt (tłumice, łopaty, węże pożarnicze) umundurowanie i obuwie - gaszenie odbywa się bowiem przy bezpośredniej styczności z ogniem i wysoką temperaturą. To też zagrożenie, nie tylko dla osób wypalających trawy i pobliskich zabudowań, ale też dla biorących udział w akcji strażaków. - Przy szybkich przerzutach ognia, łatwo jest dostać się w centrum szalejącego pożaru, stracić orientację, panowanie nad sobą i wybrać niewłaściwy kierunek ewakuowania się z zagrożonego miejsca - mówi naczelnik.

Zaangażowanie tak wielu strażaków w gaszenie powstałych w wyniku bezmyślnego podkładania ognia pożarów często utrudnia pomoc w innych, losowych już zdarzeniach. - Wielokrotnie już się zdarzało, że w momencie prowadzenia działań gaśniczych suchych traw powstawały pożary w budynkach. Wtedy występowały problemy z zadysponowaniem odpowiedniej ilości sił i środków - potwierdza Mariusz Kozak. - Długotrwały okres bez deszczu, powoduje ciągły stan nasilenia wyjazdów i zmęczenia ludzi. Ostatnie pożary gaszone są około godziny 4.00 nad ranem, a o godzinie 6.00 już powstają nowe.

Tylko w tym roku spaliło się już łącznie 362 hektary traw i nieużytków

Każdego roku przy wypalaniu traw giną ludzie i zwierzęta. Ekolodzy, naukowcy, przyrodnicy i leśnicy podkreślają zgodnie, że jest to jeden z najbardziej brutalnych sposobów niszczenia środowiska. - Wbrew pozorom, wypalanie nie daje żadnych korzyści, przeciwnie - przynosi jedynie szkody dla przyrody. Ziemia zostaje wyjałowiona, przerywany jest proces formowania się próchnicy. Wypalanie traw skutkuje zabijaniem żywych organizmów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania przyrody oraz oznacza tony toksyn przedostających się do atmosfery - wyjaśnia Mariusz Kozak. - To niechlubna tradycja Polaków, z którą od lat wszyscy się zmagamy - dodaje.

Straż pożarna przypomina, że wypalanie traw jest prawnie zabronione. Za wykroczenia tego typu grozi kara aresztu lub grzywna do 5 tys. zł.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)