Teren zielony przy węźle na Guzikówce pozostawał niezagospodarowany od prawie trzech lat, kiedy to do użytku oddano nową „obwodnicę” miasta. W lutym 2017 roku Urząd Miasta ogłosił konkurs na "Opracowanie koncepcji zagospodarowania terenów zieleni w Krośnie". Dwa ze zgłoszonych projektów zakładały utworzenie w tym miejscu wybiegu dla psów. Pomysł ten poparło „Zielone Krosno” (to społeczność na Facebooku, która chce chronić roślinność miejską) oraz OTOZ Animals Krosno.
„Animalsi” postanowili działać i w czerwcu zeszłego roku zachęcali na swojej stronie do składania podpisów pod wnioskiem o utworzenie tam wybiegu dla psów. Podpisało się pod nim prawie 300 osób. W swoim wniosku zaproponowali, aby maksymalnie wykorzystać tę niewielką przestrzeń zieleni. Ich inicjatywa okazała się skuteczna.
Teraz, po ponad roku od złożenia wniosku, prace nabrały tempa. Teren został rozkopany i ogrodzony.
Rzecznik Urzędu Miasta informuje: - Termin realizacji prac upływa 14 grudnia br. Obiekt będzie dostępny do użytku od 1 stycznia 2019. W roku 2019 zaplanowano zakup i montaż urządzeń zabawowych dla psów, planowane są również nasadzenia roślin w obrębie tego terenu.
Plany zakładają podzielenie 43 arów terenu na dwie części, o różnym użytkowaniu. Pierwsza obejmować będzie wybieg swobodny, a druga część to plac do ćwiczeń. Psy będą mogły korzystać z wielu urządzeń, między innymi z tunelu, równoważni i pochylni. Do każdej z części będzie osobne wejście. Teren całego wybiegu zostanie osłonięty od drogi poprzez nasadzenia roślin. Wśród nich pojawią się klony i brzozy oraz liczne krzewy.
Inicjatorzy akcji z OTOZ Animals na swoim fanpage na Facebook’u na bieżąco relacjonują budowę i zapewniają: - Będziemy uważnie śledzić rozwój wydarzeń w tym miejscu.
Krosno dogania Jasło. Tam mieszkańcy i ich psy mogą cieszyć się wybiegiem już od sierpnia tego roku. Być może wybieg na Guzikówce nie będzie jedynym przyjaznym miejscem dla psów w Krośnie. Projekt na zagospodarowanie terenów zielonych na osiedlu ks. Markiewicza także zakładał miejsce dla czworonogów.
Generalnie to duży i z pomysłem urządzony wybieg dla psów to swietna sprawa. Jednak ta inicjatywa to wg mnie porażka. Wizualizacja przedstawia niemal psi raj na ziemi. W rzeczywistości to skrawek ziemi otoczony ruchliwymi ulicami. Ciekawa jestem czy gdyby urządzono w tym miejscu super nowoczesny plac dla dzieci, to cieszyłby sie powodzeniem? Myślę, że będzie to strata publicznych pieniedzy. Ja się tam raczej z miom psem nie wybiorę.
Ja nie jestem właścicielem psa... ale popieram każdą inicjatywę OTOZ Animals ponieważ robią dobrą robotę dając możliwości począwszy od samej opieki nad bezpańskimi zwierzętami, zapewnienie im schronienia, opieki medycznej itd. poprzez adopcję aż do takich inicjatyw jak ta. Pamiętajmy, że większość z nich to są wolontariusze i byłoby miło gdyby miasto dołożyło się i popierało właśnie takie inicjatywy. Można powiedzieć, że zwierzęta są naszymi "mniejszymi braćmi" a włodarze naszego miasta powinni działać tak, żeby umożliwić tym ludziom pełnych zapału realizację ich jakże potrzebnych działań. Nie posiadamy tej ziemi "na wyłączność". Jakże smutne byłoby życie gdyby na ziemi jedynymi mieszkańcami byli tylko ludzie.
Fajnie, że coś takiego powstaje, bedzie z korzyścią dla psów. Mam jednak prośbę do właścicieli czworonogów. Sprzątajcie po swoich psach. Wkrótce spadnie snieg i wtedy się okaże ile psich kup będzie leżało na każdym chodniku, skwerku, drodze. Nie udawajcie, że to nie wasz pies, że ciebie to nie dotyczy, bo przecież sprzątasz. Skoro sprzątasz, to skąd tyle kup wokół. Kosze wystawione na psie odchody są puste. Przecież taka kupa to wylęgarnia larw pasozytów, bakterii itd, a ludzie przynoszą to świństwo na butach do własnych domów. Kiedy to wreszcie trafi do świadmości ludzi! To, co było widać na chodnikach i skwerach na wiosnę po zejściu sniegu, to jakiś koszmar. Co kilka metrów kupa.
Fajna inicjatywa, a jeśli się sprawdzi będzie jeszcze fajniej.
Moim marzeniem jest jednak wytworzenie pewnej równowagi między psami i ich właścicielami, a mieszkańcami miasta nieposiadającymi psów.
Aby tak się stało:
- miasto powinno zadbać o szeroko pojętą dostępność terenów "zielonych"
- właściciele psów powinni sprzątać po swoich pupilach i mieć nad nimi pieczę
- przydałaby się akcja promująca właściwe zachowania
A jak jest teraz? Kupy "prawie wszędzie" i "na każdym winklu" tabliczka zakaz wchodzenia z psami! albo sprzątaj po swoim psie! Do tego przepisy np., KSM w praktyce zakazujące wychodzenia z psami na spółdzielniane tereny zielone, a o załatwianiu się nie ma mowy! Nieużytki, na których można się pokusić o spuszczenie psa ze smyczy, aby się wybiegał, powoli są zagospodarowywane i uatrakcyjniane.
Swoją drogą, o co chodzi urzędnikom, że rozgraniczają "właściciela" i "opiekuna". W świetle prawa zwierzęciem zarządza właściciel... co za fatalna nazwa! jakby brał we władanie wypchanego zwierza, przedmiot, a skoro ma akt własności to jest jego "panem", ma do zwierza prawo. Ma prawa. Do tego się poczuwa. Czy poczuwa się też do obowiązków? To tylko luźne myśli, do nikogo z prawdziwie opiekujących się psem nie są skierowane, a wszelka obraza nieuzasadniona. Biorąc psa w opiekę prawdziwi opiekunowie znają wszelkie przyjemności i nieprzyjemności z tym związane, liczą się ze wszystkim.
W roli opiekuna z kolei upatruje się osobę przysposobioną do zajęcia się psem, gdy ów właściciel nie ma dla niego czasu, bądź wyjeżdża lub nie wie jak psem się opiekować, wychować. A przecież nie zostawi samego, nie porzuci, nie odda. To opiekun ma znać swoją profesję i zapewnić psu zabawę, naukę, wychowanie, odpowiedzialne traktowanie, niczym wykwalifikowana opiekunka do dzieci. Do tego właściwie się sprowadza. Właściciel jakoby nie musi. Ma, bo ma, uiści lub nie uiści opłatę za "posiadanie" psa, nakarmi, wyprowadzi, odwiezie do weterynarza, a kiedy straci ochotę i zainteresowanie starym niepotrzebnym psem, to i myśl o porzuceniu czy oddaniu może się pojawić. Bo nagle przestanie spełniać oczekiwania. Człowiek ma zawsze jakieś oczekiwania, zamiast dać wiele od siebie. Obu tym rolom przypisuje się inne zadania, inne zachowania. Kwestia nazewnictwa, które tworzy sieć skojarzeń, zakorzenia światopoglądowo, ustawia mentalnie. Właściciel czy opiekun. Którym jesteś.
I czy nie można zmienić tego nazewnictwa, aby zadanie wzięcia w opiekę zwierzęcia zmieniło nastawienie do nich, stało się przyjemną odpowiedzialnością, odbywało się z jego korzyścią?