Osama Kamal pierwszy lokal pod nazwą Marhaba stworzył w 2001 roku na krośnieńskich podcieniach. Sześć lat później otworzył drugi lokal w piwnicy. Przez kolejnych 13 lat dla wielu mieszkańców Marhaba stała się miejscem kultowym. – Działamy prawie 20 lat, to najstarszy lokal w tej części miasta – mówi Osama.
Z początkiem tego roku Marhaba wróciła na górę, zmieniając wystrój i otwierając się na nowych klientów. Tym samym zamykając dawne piwnice. Znajdziemy ją pod adresem Rynek 10, gdzie do niedawna istniała drogeria Natura.
Osama Kamal pochodzi z Sudanu. W latach 80. jego ojciec pracował z Polakami. To wtedy powstał pomysł, aby Osama wyjechał na studia właśnie do Polski.
Zaczął w 1989 roku od Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców w Łodzi. Następnie podjął studia na kierunku Lotnictwo i budowa silników na Politechnice Rzeszowskiej. Tam poznał żonę, która pochodzi z Krosna i tak w latach 90. trafił do Miasta Szkła. Gastronomią zajął się przypadkiem z pomocą szwagra. Wcześniej prowadził hurtownię odzieży używanej. – Polubiłem Krosno i prowadzenie lokalu. Tutaj ludzie są bardzo życzliwi – przyznaje Osama.
Od początku do Marhaby chętnie przychodzili studenci. Było to miejsce, w którym się integrowali, jedli, organizowali dyskoteki. – Po prostu wiedzieli, że to lokal dla nich przyjazny i czuli się tu dobrze – mówi Osama.
Marhabę szczególnie upodobały sobie osoby z wymiany studenckiej, tzw. „Erasmusi”, którzy pochodzili z różnych krańców świata, m.in. Turcji, Irlandii, Portugali, Grecji. – Nie wiem, skąd się wzięła ta tradycja, że przychodzą właśnie tutaj. Być może dlatego, że ja też jestem obcokrajowcem – mówi Osama.
Erasmusi nie tylko polubili „Marhabę”, ale szczególnie jej właściciela. – Wielu osobom pomogłem, np. znaleźć mieszkanie. Tłumaczyłem im, jak różne sprawy funkcjonują w Polsce i w Krośnie. Na PWSZ znają mój numer i wiedzą, że gdy mają problem, to mogą się zgłosić – opowiada Osama. – Z wieloma osobami nadal mam kontakt, chociaż już dawno skończyli studia i się wyprowadzili. Zdarzało się, że zapraszali mnie nawet na swój ślub.
Wśród gości Marhaby znaleźli się również obcokrajowcy z programu Europa da się lubić, m.in. Kevin Aiston i Elisabeth Duda oraz znane osoby, takie jak dziennikarz Artur Andrus i bokser Dariusz Michalczewski.
- To miejsce dla wszystkich – mówi Osama. Po wejściu wita napisem „dzień dobry” część kawiarniana. W głębi lokalu są stoły z krzesłami i kanapy. – Będzie tu wygodnie zarówno studentom, jak i rodzinom z dziećmi, dla których też mamy kącik – dodaje.
Nadal można zjeść tu kebab, pizzę, sałatki i zestawy obiadowe. W menu króluje kuchnia polska, ale pojawiają się też dania nawiązujące do rodzinnego kraju Osamy, m.in. faszerowany bakłażan czy hummus.
W lokalu znajdziemy arabski napis "Marhaba" oraz symbole Krosna (np. herb miasta). W dodatkach powtarza się folkowy motyw łowickich kwiatów. Na ścianach znaleźć można również duże ramy, w których Osama umieścił pamiątkowe zdjęcia.
Przeniesienie Marhaby wiązało się m.in. z trudną sytuacją lokali na Rynku. O tym problemie pisał na swoim Facebook’u już pod koniec 2018 roku, kiedy pojawiły się pierwsze głosy o zakazie parkowania. Sfotografował wówczas ponad 30 pustych lokali i skomentował:
Można dawać ograniczenia jak Rynek kwitnie, a nie jak umiera. ApelujĘ do pana Prezydenta i nowej Rady Miasta. Trzeba pomyśleć i zastanowić się nad rozwiązaniem tego, żeby Rynek Krosna żył, przecież to serce miasta.
– Martwi mnie sytuacja na Rynku, dlatego się przenieśliśmy, żeby być bardziej widoczni - przyznaje Osama i dodaje: - Już tyle lat działamy i mam nadzieję, że przetrwamy kolejne.
eee tam, są lokale w Krośnie gdzie cięzko w weekend o stolik, tylko klimat musi być
20 lat temu kwitło życie towarzyskie więc powstał taki znaczący lokal Marhaba... dziś u zwykłych mieszkańców zanikło życie towarzyskie gdyż chyba nie chcą słuchać wzajemnego narzekania na złe finanse. Także czasami po lokalach w Krośnie przewinie się któreś zamknięte kółko jakieś krośnieńskiej elity(nie wiem czy tak ich nazwać?) i poza tym cisza.
Pozdrawiam Osamę. Pierwszy raz hummus jadłam u Ciebie i był pyszny. To ulubiony lokal i restaurator mojego zięcia, jak przylatuje do Polski. Fajnie jest , że możemy w Krośnie poznać dania innych krajów i kultur.
Życzę powodzenia a naszym rodakom więcej tolerancji i kultury.
Fajnie ze ktoś taki jest w Krośnie, to podnosi rangę miasta :)
Uważam, że braci studenckiej w Krośnie jest za mało, szczególnie otwartej młodzieży zagranicznej. Potrzebne jest nowe, inne spojrzenie, nowa, świeża krew. Wbrew pozorom możemy być atrakcyjni - akomodacja jest tańsza niż gdziekolwiek indziej, baza uczelniana jest niezła, atrakcji nie brakuje, knajpek, wydarzeń kulturalnych, tylko trzeba się rozglądnąć.