Kurowska: Krosno ma otwarte kieszenie

- Serce mnie boli, kiedy kolejne miliony "wrzucamy" na Krosno, bo tam mnóstwo rzeczy zostało porobione - powiedziała w Jaśle podczas spotkania z mieszkańcami Maria Kurowska, pochodząca z Jasła wicemarszałek województwa podkarpackiego. Potem tłumaczyła, że chciała w ten sposób zmotywować mieszkańców Jasła do poparcia realizacji jednej z inwestycji drogowych, którą województwo jest gotowe tam sfinansować.
Maria Kurowska - wicemarszałek województwa podkarpackiego

Chodzi o pomysł budowy w Jaśle łącznika dróg krajowych, tzw. drogi KG2. Nowa droga wojewódzka miałaby łączyć drogę krajową nr 73 w pobliżu ronda "Solidarności" z drogą krajową nr 28 na wysokości mostu na rzece Jasiołce. Koszt inwestycji oszacowano na kilkanaście mln zł, a pieniądze w znaczniej mierze miałyby pochodzić z budżetu województwa.

Przedsięwzięcie wzbudziło sprzeciw części mieszkańców pobliskiej ulicy Konopnickiej, w rejonie której planowany jest przebieg nowego połączenia. Na spotkaniu w tej sprawie władze miasta tłumaczyły szczegóły projektu. Mieszkańcy dopytywali m.in. czy za te pieniądze nie można byłoby wybudować północnej obwodnicy miasta, poddając jednocześnie w wątpliwość zasadność budowy łącznika dla dróg krajowych.

Wtedy głos zabrała Maria Kurowska, w latach 2006-2010 burmistrz Jasła, obecnie wicemarszałek województwa podkarpackiego (PiS): - Chciałabym coś zrobić dla mojego miasta Jasła, "wyciągnąć" jakieś środki z województwa i skierować je na to miasto. Okazuje się, że nasze miasto położone jest w dosyć niedobrej sytuacji, bo z wszystkich stron są drogi krajowe - cytujemy za portalem terazjasło.pl. - Od dawna w dokumentach, również wojewódzkich, była w planach ta droga KG2. Patrząc teraz na rozwiązania komunikacyjne miasta Jasła zastanówmy się wszyscy czy nie jest to dobry pomysł - powiedziała.

Tłumaczyła, że pieniędzy przeznaczonych na drogi wojewódzkie nie można "przerzucić" na obwodnicę, która jest drogą krajową. Wtedy padły słowa, które w Krośnie odbiły się echem: - One [pieniądze - przyp. red.] co najwyżej przejdą na jakąś inną drogę w jakimś innym mieście, na przykład w Krośnie. Czasem serce mnie boli, kiedy kolejne miliony "wrzucamy" na Krosno, bo tam mnóstwo rzeczy zostało porobione. Prezydent zaryzykował, ale mądrze. Niestety, u nas się nic nie zrobiło, w związku z tym moja rola jest daremna. Choćbym chciała "wrzucić" na Jasło jakieś miliony, to nie mam na co. Zwyczajnie, nic się przez te cztery lata nie zrobiło.

W Krośnie słowa te odebrano jako potwierdzenie tezy, że w Rzeszowie, gdzie w urzędzie marszałkowskim władzę sprawuje PiS, nasze miasto jest traktowane po macoszemu. Pytana o komentarz do swojej wypowiedzi Maria Kurowska stanowczo temu zaprzeczyła: - To całkowicie inne odczucie niż ja mam. Ciągle podpisuję jakieś decyzje, kiedy pieniądze idą do Krosna. O przydziale środków nie decydują sympatie tylko obiektywne kryteria, to jak jest wniosek napisany, czy został napisany.

Podkreśliła, że wspominając o Krośnie chciała zmobilizować jaślan do realizacji tej inwestycji drogowej: - Jasło zawsze się z Krosnem porównuje, więc pozwoliłam sobie to Krosno użyć, tym bardziej że Krosno jest aktywne w pozyskiwaniu środków zewnętrznych. Powiedziałam tak, żeby mieszkańcy Jasła wiedzieli, że te pieniądze są do wykorzystania tu i teraz, że jak się "zapętlą" i zajmą protestami to minie czas, kiedy można składać projekty i niestety nic nie będzie z tych pieniędzy. Chciałam przez to zmobilizować Jasło, a nie żeby w jakiejś formie zazdrościć Krosnu, bo przecież współpracuję z panem prezydentem i dobrze mu życzę i pieniądze idą na Krosno też dzięki mojemu głosowaniu.

Co miała na myśli mówiąc, że prezydent Krosna zaryzykował? - Dużo robi, dzięki temu może korzystać z naszych oszczędności. Teraz rozliczamy starą perspektywę finansową, w Krośnie jest ta rewitalizacja rynku, piękna, wspaniała. Krosno zainwestowało własne pieniądze, ale teraz na spotkaniach zarządu województwa często coś na to ''wrzucamy'' i być może, że ostatecznie będzie to sfinansowane w znacznej wysokości, a może nawet w całości - tłumaczy. Chodzi o oszczędności poprzetargowe z realizacji zadań, które na liście projektów przeznaczonych do dofinansowania były wyżej od Krosna. Krosno mimo braku pewności otrzymania dofinansowania przeprowadziło remont starego miasta. Dopiero teraz, z pieniędzy, które zostały, może otrzymać środki z województwa. - Dzięki temu, że w Krośnie dużo rzeczy zostało zrobionych, teraz te środki idą. Serce boli mnie dlatego, że burmistrz Jasła poprzedniej kadencji nie był tak prężny jak prezydent Krosna i nie zrobił żadnych inwestycji, żebym ja mogła w tej chwili te środki przekazać. Cieszę się, że przynajmniej Krosno ma otwarte kieszenie.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)