Ktoś truje koty na działkach

Na początku stycznia na terenie Rodzinnego Ogrodu Działkowego "Zacisze" na Białobrzegach znaleziono kilka martwych kotów. Prawdopodobnie ktoś je otruł.
Na terenie Ogrodu Działkowego "Zacisze" koty przebywają od wielu lat. Nie było dotąd przypadku, aby ktoś próbował je otruć

Robert Połoszynowicz - od 20 lat użytkownik jednej z działek na terenie Ogrodu "Zacisze" - pamięta, że koty były tam zawsze. Działkowicze natomiast zawsze je dokarmiali: jeden przynosił pozostałości obiadu lub kolacji, inny kupił jakąś karmę. Nie pamięta, aby zwierzęta komuś przeszkadzały.

Początek stycznia na pewno zapamięta bardzo dobrze. To on przysłał nam zdjęcia martwych zwierząt. W liście do redakcji napisał krótko: "Ktoś truje koty".

Podczas rozmowy dodał: - Te koty ewidentnie zostały otrute: wymiotowały, dostały obstrukcji, w męczarniach musiały umrzeć.

Na terenie Ogrodu "Zacisze" znaleziono cztery martwe koty. Jeden kociak został też uśpiony przez weterynarza

Ewa, żona pana Roberta, opiekowała się kocią rodziną: kotką i trójką kociąt. Zwierzęta sprowadziły się na działkę Połoszynowiczów w połowie listopada. - Nie mogłam ich przygarnąć, bo w domu mamy alergika, ale czułam się za nie odpowiedzialna. Regularnie jeździłam je dokarmiać - opowiada.

Pojechała także w zeszły piątek (2.01). Koty były zdziczałe, miały dziwne spojrzenie, dlatego je wyłapała i umieściła na noc w domku. - Jak go otworzyłam w sobotę, to zobaczyłam, że kotka jest chora: nie trafiła do kuwety, miała biegunkę. Zadzwoniłam po straż miejską, żeby zabrali tę kocią rodzinkę do weterynarza.

Jedno z kociąt było w agonii. Zostało uśpione.

Działkowicze codziennie przywożą zwierzętom jedzenie: jedni karmę, inni pozostałości obiadu lub kolacji

Matkę z objawami zatrucia udało się uratować. Wraz z pozostałą dwójką trafiła do domu tymczasowego.

- Zatruły się te koty, które miały zaufanie do człowieka - zaobserwowała pani Ewa. - Te, które jadły mokrą karmę, taką w puszkach. Tym, które chrupały suchą nic nie jest.

W sobotę inspektorzy OTOZ Animals w Krośnie pojawili się na działkach i przekonali użytkowników, że sprawę trzeba zgłosić na policję, bo zgodnie z "Ustawą o ochronie zwierząt" uśmiercanie kotów jest przestępstwem, za które grozi do dwóch lat więzienia. Od działkowców usłyszeli natomiast o informacji o zakazie dokarmiania kotów, którą na terenie ogródków umieścić miał jego zarządca.

W lewym dolnym rogu gabloty wisi informacja o zakzie dokarmiania kotów

Rzeczywiście, w gablocie przy wejściu wisi kartka, na której napisano: "Zarząd Ogrodu Działkowego >>Zacisze<< zabrania dokarmiania kotów".

- Ta kartka wisi tam od lata - precyzuje Józef Leniek z zarządu ogrodu. - Wtedy tego zabranialiśmy. Myśleliśmy, że koty, jak będą musiały same szukać jedzenia, to się powoli wyniosą, bo goniły po działkach i sikały po jarzynach, po owocach. Ale nie było szans, rozmnażały się tam, byłem nawet w sprawie ich sterylizacji w straży miejskiej i w urzędzie, ale nic w temacie się nie wydarzyło. A kartkę pojadę ściągnąć, jest zima, niech ludzie dokarmiają.

O truciu kotów Józef Leniek nic nie słyszał (mówi, że na działce nie był od listopada): - Sam mam kota w domu i absolutnie nie jestem za tym, żeby je wytruwać. Każde zwierzę powinno żyć, ktoś sobie za dużo pozwolił.

Przy wejściu na teren ogrodu spotykamy dwóch działkowiczów. - Ze sto ich tu było, teraz trochę mniej, bo wytruli - mówi jeden z nich. - Czy szkodziły? Posiejesz pan na wiosnę marchewkę czy pietruszkę, wzejdą, kot pójdzie, grzebnie trochę, koniec, już nie ma.

Choć można odnieść wrażenie, że nie darzy zwierząt zbyt wielką sympatią, przyniósł dla nich suchą karmę. Kilka kotów błyskawicznie wychodzi spod blaszanego domku. Są zmarznięte i głodne. Chleb i ryż, które ktoś przyniósł im prawdopodobnie wczoraj, zamieniły się w twardą jak głaz mrożonkę. - Zima jest, mróz, w zimie trzeba im pomóc - tłumaczy.

Drugi z działkowiczów też przyniósł coś dla kotów: - Wszystko tu dokarmiamy. I koty, i ptaki. O proszę, kaszanka.

Widok martwych kotów pani Ewa wciąż ma przed oczami: - One sobie gdzieś tam żyły, nie wiem komu mogły przeszkadzać. Jak ktoś nie chciał im pomóc, to mógł przynajmniej nie szkodzić.

Sprawę wyjaśnia policja.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)