Autorzy fanpage Krosno Łonders nie chcą się ujawnić. – Nie ma znaczenia, kto to robi. Najważniejsze, aby rozmawiać o estetyce miasta, bo to nasza przestrzeń, wszystkich mieszkańców, ale i turystów – wyjaśniają. Mówią o sobie "esteci, krośnianie wrażliwi na brzydotę".
Strona ma obecnie ok. 900 fanów, powstała w grudniu 2015 roku. Inspiracją do jej stworzenia była książka Filipa Springera „Wanna z kolumnadą” i strony na Facebooku: Miasto Moje A w Nim oraz Polisz arkitekczer.
Skąd nazwa? - Krosno to cudowne miasto, ale jeszcze nie wszystko jest w nim piękne, stąd w nazwie fonetyczny zapis angielskiego słowa „wonders” – mówią jej autorzy.
- Chcielibyśmy uświadomić krośnianom, że przestrzeń, która nas otacza może być ładna. Wtedy żyje się lepiej – wyjaśniają cel swoich działań. - Na otoczenie, jego wygląd i estetykę ma wpływ każdy z nas. Niewielkim nakładem sił możemy poprawić wygląd swojego miejsca zamieszkania, pracy, a tym samym miasta.
Strona skupia się na 3 głównych zjawiskach, które psują estetykę miasta:
- Przede wszystkim, chcemy pokazać problem banerów, billboardów i tym podobnych reklam - twierdzą tropiciele brzydoty.
Według "Krosno Łonders", reklamy bez wątpienia szpecą krajobraz, niekiedy są zagrożeniem dla kierowców (rozpraszają ich, pogarszają widoczność, czy na ich tle „giną” znaki drogowe), zasłaniają ładne budynki, widoki itd. Skuteczność reklamy w formie billboardu czy baneru jest często niewielka, wiele z nich jest po prostu nieczytelnych (zły układ graficzny, zbyt dużo informacji). - W dzisiejszych czasach, szukając np. szewca czy blacharza nie jeździmy po mieście rozglądając się za reklamą, lecz szukamy tych usług przez Internet - twierdzą autorzy.
Twórcą terminu „pasteloza” jest Filip Springer, polski reportażysta, autor książki o brzydocie w polskiej przestrzeni pt. „Wanna z kolumnadą”. To stosowanie zbyt wyrazistych „pastelowych” kolorów na elewacjach budynków. Takie kolory jak różowy, błękitny, fioletowy, cytrynowy, czy limonkowozielony nie są uznawane za estetyczne w przestrzeni.
- To zmora naszego miasta. Koronnym przykładem pastelozy jest krośnieński szpital przy ul. Korczyńskiej, pomalowany kilka lat temu w tęczowe kolory i pasy różnej szerokości. Bryła budynku przytłacza całą okolicę, a zastosowane kolory potęgują jego wielkość. Gdyby był np. biały lub popielaty stałby się „niewidoczny” i nie dominowałby nad nią.
Autorzy strony zwracają uwagę, że zdecydowanymi kolorami "atakują" nas głównie bloki mieszkaniowe:
"Krosno Łonders" chwali jednak dobre rozwiązania: - Doskonałym przykładem idealnego doboru kolorów jest gmach policji przy ul. Lwowskiej:
Twórcy „Krosno Łonders” zwracają też uwagę na brak poszanowania budynków zabytkowych, poprzez np. obwieszanie ich reklamami. - Dziwi mnie brak reakcji konserwatora zabytków, a nawet Urzędu Miasta Krosna.
Autorzy strony nie tylko krytykują brzydotę, ale także chwalą takie rozwiązania w przestrzeni, które są zrobione „ze smakiem”. - Należy pokazywać dobre działania, to bardziej przemawia do wyobraźni. Naszym celem jest wywołanie w ludziach pewnej refleksji oraz dystansu do swoich działań. Wieszając banery na własnym płocie odbieramy je inaczej, niż gdy oglądamy je na zdjęciu „Krosno Łonders”. Być może taki dystans sprawi, że już więcej nie powiesimy niczego szpecącego.
Szeryfowie estetyki w przestrzeni obserwują czasem znikające banery i billboardy, czy zmieniające się kolory elewacji, ale nie są pewni, czy stało się to pod wpływem „Krosno Łonders”.
Na pewno jednak, na brzydotę w mieście coraz częściej uczuleni są sami jego czytelnicy: - To już duża grupa ludzi świadomych estetyki swojego miasta. Ci ludzie przesyłają nam zdjęcia, służą radą, podpowiadają. Za co serdecznie dziękujemy i prosimy o więcej.
Czy Krosno zmienia się na lepsze? - Zdecydowanie Krosno nam pięknieje, ale jest jeszcze dużo do zrobienia. Pamięć ludzka jest ulotna, dlatego warto robić zdjęcia. Wówczas zmiany są lepiej widoczne.
Nie jest cudownie, nie jest pięknie, ale jeszcze będzie wspaniale.
Krzyczące pstrokacizną bilbordy i szyldy w mieście nie są fajne, nie są estetyczne, to stan umysłu. Wprowadzają chaos w przestrzeni, deformują architekturę, przez co budynki tracą swój pierwotny kształt, stają się maszkaronami, dekoncentrują, tak że człowiek napastowany nimi przez dłuższy czas, staje się robotem, przestaje zauważać to, co jest pod nimi, co jest ważniejszym komponentem miasta. Kto tego nie zauważa, żyje nieświadomie, bez wyczucia. Byle zjeść suto i tłusto, ubrać się modnie jak manekin z wystawy podany na tacy, bezmyślnie, bez twórczego podejścia do życia.
Tę zaburzoną aranżację miejską można rozumieć w ten sposób, że jest to odbicie obrazu, jaki ludzie mają w głowach, a tym odbiciem jak w lustrze zawsze jest strach. Tu odbieram strach o to, że nie zobaczą wszystkiego, więc wszystko przychodzi do nich w jednym miejscu, na kupie, strach o to, że mają ciągle za mało, a świat nakręca i rząda, żeby mieli nadmiar dóbr oraz strach o to, że dobre szybko się kończy, więc trzeba łapać natychmiast, żeby zdążyć, przed innymi i przed sobą samym, a czasu jest tak mało, kto nie zdąży - przegrywa. Tymczasem czas to też stan umysłu, program.
Dobrze, że oranż merkurowy usytuowano daleko od centrum miasta - od rynku i przyległości, pierwszego centrum miasta.
fanpage Krosno Łonders - co to za wieśniacka nazwa ????
Ale trzeba być tępym wiesniakiem, żeby tak zeszpecić takie ładne budynki. Ktoś , kto wpadł na taki pomysł,, powinien krowy paść......
Można się bawić kolorami, ale majtkowy róż na blokach nie dodaje uroku osiedlom. Co do elewacji Szpitala. Ktoś zaprojektował, ktoś projekt zatwierdził. I jeden i drugi gustem nie grzeszył.