Przyszedł na świat w maju 1921 roku w Turaszówce – niewielkiej miejscowości przyłączonej w 1973 roku do Krosna. Jego ojciec był oficerem Wojska Polskiego. Z tego powodu rodzina często się przeprowadzała. Bolesław zdał maturę w Bydgoszczy. Chciał kontynuować naukę w Oficerskiej Szkole Lotnictwa.
Jednak jego marzenie nigdy się nie spełniło. Najpierw w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym zmarł jego ojciec, a następnie wybuchła II wojna światowa. W momencie wkroczenia Armii Czerwonej na ziemie polskie, Bolesław przebywał na Polesiu wraz z batalionem maturzystów, w którym służył.
Oddział wpadł w ręce Rosjan i miał zostać przetransportowany na Wschód. Rostowskiemu i jego koledze udało się uciec podczas postoju pociągu przed Baranowiczami. Dołączył do swojej mamy i siostry, które w tym czasie przebywały u krewnych w Sanoku. To w tym mieście rodzina Rostowskich spędziła okupację. Bolesław w tym czasie pracował na kolei i zaangażował się w działalność konspiracyjną.
Po wojnie Rostowscy zamieszkali we Wrocławiu. Tam Bolesław w 1950 roku ukończył Politechnikę Wrocławską na Wydziale Mechaniczno-Energetycznym z tytułem magistra inżyniera i rozpoczął pracę w fabryce uzbrojenia, która produkowała zapalniki artyleryjskie do bomb lotniczych. We Wrocławiu ożenił się z koleżanką swojej siostry - Teresą. Mieli dwóch synów.
Jedna niefortunna wypowiedź konstruktora: „My wszyscy wiemy, kto stoi za Katyniem” sprawiła, że stał się obiektem szykan i śledztw Urzędu Bezpieczeństwa. Uciekając przed prześladowaniami, w połowie lat 50. XX wieku przeprowadził się z rodziną do Płocka.
W nowym mieście rozpoczął pracę w Fabryce Maszyn Żniwnych, w której powstawały m.in. konne żniwiarki. Gdy pod koniec lat 60. zmalało zainteresowanie płockimi kombajnami, a samo istnienie fabryki stanęło pod znakiem zapytania, powstała grupa konstruktorów z Rostowskim na czele. To właśnie ona stworzyła legendarnego Bizona.
Nazwa kombajnu wzięła się od jego wielkości. Nowa maszyna była dość innowacyjna jak na tamte czasy. Miała m.in. hydrauliczne wspomaganie układu kierowniczego, nowoczesny system sterowania i zwiększoną efektywność. Uzyskiwane dzięki niej ziarna były czystsze, a straty w zbiorach mniejsze. Testy wykazały, że Bizon był lepszy od maszyn rolniczych z ZSRR czy NRD.
Seryjna produkcja tego kombajnu rozpoczęła się w 1971 roku. Bizon trafił nie tylko na polskie pola, ale zawędrował też za granicę, m.in. na Węgry, do Danii, NRD, ZSRR, Indii, Brazylii.
Stworzenie kombajnu było ogromnym sukcesem, ale władze PRL nagrodziły zespół konstruktorów dopiero w 1974 roku. Obecnie Bizony nie są już produkowane, ale to nie znaczy, że zniknęły z krajobrazu polskiej wsi. Wciąż można je zobaczyć na polach.
Bolesław Rostowski był perfekcjonistą i człowiekiem o niezłomnych zasadach. Nigdy nie zapisał się do partii. Znał kilka języków obcych, dzięki czemu na bieżąco śledził rozwój konstrukcji maszyn na świecie.
Pasjonował się techniką i lotnictwem. Latał szybowcem na lotnisku płockiego Aeroklubu. Uwielbiał fotografować oraz grać w brydża i szachy. W domu miał obraz z myśliwcem PZL P-24, który sam namalował. Cytował z pamięci wiele łacińskich sentencji w oryginale, bo uważał, że wykształcony człowiek powinien je znać.
Zmarł 31 lipca w 2016 roku. Miał 95 lat.
Ten Pan był moim nauczycielem w Technikum Mechanicznym w Płocku. W życiorysie o tym epizodzie pedagogicznym nie wspomniano. Byłem i nadal jestem pod wrażeniem jego wiedzy, zdolności, taktu.To naprawdę nietuzinkowa osoba, warta zapamiętania i uszanowania.
nie zna życia ten co nie spotkał na swej drodze jadąc samochodem "Bizona" ....
Ania, brawa za artykuł :)
Dziękuję. Z przyjemnością przeczytałem artykuł.
Coraz ciekawsze artykuły