Klucze zgubić łatwo, ale jak zgubić rower?

Ponad 60 rowerów znajduje się w magazynie straży miejskiej, w prowadzonym przez nią Biurze Rzeczy Znalezionych. Są też klucze, portfele, porcelanowe figurki, a nawet znicze. - Brakuje nam już na to miejsca - alarmuje straż miejska. Właściciele znajdują się sporadycznie, a prawo nie mówi, co można z tymi przedmiotami zrobić.
Figurki gipsowe znalezione w ubiegłym roku na ul. Naftowej. Czekają na właściciela w Biurze Rzeczy Znalezionych

Biuro Rzeczy Znalezionych mieści się w budynku Urzędu Miasta przy ul. Staszica. Funkcjonuje od 2003 roku, prowadzi je straż miejska. Trafiają tam przedmioty przekazane przez policję, ale i mieszkańców, uczciwych znalazców. Każda z dostarczonych do straży miejskiej rzeczy jest ewidencjonowana, znalazca dostaje pokwitowanie.

Przez lata funkcjonowania Biura znalezionych przedmiotów jest całe mnóstwo. Szczególnie dużo jest rowerów, bo około 60. Najwięcej trafia tam ich w lecie. Nie brakuje też kluczy, portfeli, komórek, zegarków, ale też kołpaków samochodowych, zniczy, świec, walizek, części garderoby, jest nawet wózek dziecięcy. Jeśli trafiają tam pieniądze, od razu są wpłacane na konto depozytowe Urzędu Miasta.

Magazyn Straży Miejskiej po brzegi wypełniony jest rowerami. Jest ich około 60. Wśród nich znajdzie się nawet motocykl

Ilość zalegających w magazynie przedmiotów świadczy o tym, że łatwo spisujemy zguby na straty lub wiara w uczciwość znalazców nie jest zbyt silna. - Właściciele zgłaszają się sporadycznie, a nam kończy się już miejsce na magazynowanie - mówi st. insp. Tadeusz Dędura, prowadzący Biuro Rzeczy Znalezionych.

- Aby odebrać swoją zgubę, należy dokładnie opisać tę rzecz, jej cechy charakterystyczne, okazać dowód zakupu, jeśli ktoś ma - tłumaczy Tadeusz Dędura. Najczęściej do biura zgłaszają się ci, którzy zgubili telefon, choć i tak jeszcze kilka komórek zalega w magazynie. - Jeśli karta nie jest zablokowana, to staramy się sami ustalić właściciela - dodaje.

Wózka i drewnianych kotów też nikt nie szukał

Jeśli nie znajdzie się właściciel zguby, w depozycie musi ona przebywać minimum trzy lata. Jest tam jednak znacznie dłużej, bo polskie prawo jest tu bezradne, szczególnie jeśli znalezione przedmioty trafiają do straży miejskiej za pośrednictwem policji. - Jeśli zgubę przynosi do nas osoba fizyczna, to po trzech latach, jeśli nie ma właściciela, oddajemy ją znalazcy. Problem jest, gdy znalezione rzeczy przekazuje nam policja, bo jej, jako instytucji, nie możemy oddać znaleziska, wtedy jest przepadek na Skarb Państwa - wyjaśniają strażnicy.

Do Biura Rzeczy Znalezionych trafił też cały karton zniczy

Problem się jednak nie kończy, bo nie wiadomo co dokładnie oznacza w tym przypadku "Skarb Państwa". Bezradne są urzędy skarbowe i sądy, do domów dziecka też nie wolno znalezisk przekazywać. W praktyce wygląda więc to tak, że wszystkie Biura Rzeczy Znalezionych w Polsce są przepełnione, bo nie mogą w legalny sposób pozbyć się dostarczonych tam przedmiotów. To dlatego z punktu widzenia straży miejskiej (znalazcy również) lepiej znaleziska przynosić do BRzZ osobiście.

Łatwiej wymienić dziś zamek w drzwiach niż odnaleźć zgubione klucze

Biuro Rzeczy Znalezionych czynne jest od 8.00 do 14.00, nr tel.: 13 43 204 14. 

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)