Spotkanie odbyło się w sali Zespołu Szkół Muzycznych o godz. 17.00. Przed wejściem do sali przygotowano stanowisko z ulotkami i materiałami informacyjnymi. W jednej z ulotek pt. "Sojusz dla Krosna" czytamy: "Prawica sprawująca od 12 lat władzę w Krośnie doprowadziła do degradacji i ograniczenia wielu znaczących funkcji miasta, m.in. administracyjno-politycznej, przemysłowej, kulturalnej czy usługowej. Jest to przyczyną wzrostu bezrobocia (około 3,5 tysiąca zarejestrowanych bezrobotnych) i zubożenia mieszkańców miasta, pociąga za sobą rosnące potrzeby w zakresie pomocy społecznej dla najuboższych (obejmującej już prawie 2 tys. osób)".
Sojusz Lewicy Demokratycznej wraz z Unią Pracy zgłosił w Krośnie 41 kandydatów na radnych we wszystkich 3 okręgach. Ale sala nie była pełna nawet do połowy - w dalszej części spotkania działacze SLD wypominali nieobecność części kandydatów (na polu padał deszcz, a termometry wskazywały 5 stopni). Usprawiedliwili tylko jednego: - Kolega Wacław Mika pełni dziś rolę ojca weselnego, jego syn Przemek wstępuje dziś w związek małżeński - poinformował Zbigniew Braja, prowadzący spotkanie.
Po krótkiej prezentacji kandydatów do Rady Miasta Krosna, głos zabrał Jerzy Jaskiernia: - Kolego Przewodniczący, Kolego Pośle, Koledzy i Koleżanki - rozpoczął swoje wystąpienie.
- Często stawiane jest pytanie "Jaka jest rola i ranga tych wyborów?". Ważna, bo coraz więcej kompetencji jest w samorządzie. Samorząd terytorialny to coraz większa władza w społecznościach lokalnych. Przez długi czas było tak, że na poziomie centralnym ludzie lewicy byli obecni, a w samorządach nas nie było. Później to się zmieniało. To dla nas szczególnie ważne, by teraz jeszcze bardziej wzmocnić nasze struktury w samorządach - podkreślił.
Jaskiernia zaznaczył też, że Sojusz Lewicy Demokratycznej idzie do wyborów samorządowych mówiąc wyraźnie "tak" dla Unii Europejskiej: - Symbol integracji europejskiej jest wyraźnie wpisany w naszą kampanię. Nie możemy dopuścić tych, którzy na pojedynczych argumentach-cegiełkach chcą zbudować "nie" dla Unii Europejskiej.
Jaskiernia stwierdził, że SLD to największe ugrupowanie polityczne w Polsce, ale rodzi to też pewne wewnętrzne trudności: - W SdRP była spoistość, koleżeństwo. Teraz jest zróżnicowanie i dochodzi do wielu konfliktów. "Gazeta Wyborcza" tylko czyha na jakieś lokalne kłótnie. Wiec z jednej strony mamy dużą armię samorządowców i działaczy, a z drugiej strony są tego typu problemy. Wszyscy, którzy kandydują muszą sobie z tego zdawać sprawę. Musi być czystość, klarowność, przywiązanie do wartości lewicowych - powiedział do działaczy Sojuszu.
- Życzę wszystkim kandydatom powodzenia, jesteście bohaterami tych wyborów. Ja was podrywam do walki jako armię SLD. Te wybory wzmocnią SLD w Krośnie, w powiecie i na całej ziemi podkarpackiej - powiedział pewnie.
Po tym wystąpieniu, głos zabierali działacze lewicy, w tym kandydaci na radnych do Rady Miasta i do Sejmiku Wojewódzkiego. Kandydaci zgłosili Jaskierni m.in. następujące problemy:
- Do nas [ludzi lewicy] dociera tylko "Trybuna" i "Przegląd", ale "Trybuna" jest za droga dla zwykłego człowieka. "Nowiny" i "Super Nowości" są po środku. Tak więc nasza propaganda jest za słaba, a kościół ma ogromne media.
- W Krośnie w czasach komunistycznych - mówiąc potocznie - było mnóstwo zakładów. Np. Lnianka - produkcja szła, eksport rósł. Albo Zakłady Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Korczynie. A teraz nie ma nic, brakuje miejsc pracy. To mnie męczy, to mnie nurtuje.
- Kiedyś Krosno kwitło życiem, a teraz jest cmentarzysko. 20-30 tysięcy ludzi dojeżdżało kiedyś do Krosna do pracy (ktoś z tyłu sali "sprostował": - Do roboty, nie do pracy.). Prosimy o wsparcie Krosna przez centralę.
- Czy to przypadek, że Kołodko najpierw konsultuje budżet z klerem, a dopiero później ze społeczeństwem? Ja bym prosił, żebyśmy się nie kłaniali klerowi w pas.
- Ja bym prosił władze partii, żeby zrobili coś z tymi członkami SLD, którzy przyszli tu robić tylko karierę.
Jaskiernia próbował studzić emocje. Odniósł się głównie do głosów antyklerykalnych: - Żyjemy w pewnym kontekście społecznym. To nie jest tak, że jak się święci jakiś obiekt to jest to jakaś dyspozycja polityczna. Święceń dokonuje się także tam, gdzie rządzi lewica. Takie są po prostu uwarunkowania społeczne - powiedział. Odpowiedział też na pytanie dotyczące spotkania prof. Kołodki z biskupami: - Kler nie był pierwszym konsultantem budżetu, ale SLD. A poza tym to Episkopat zaprosił Kołodkę, nie na odwrót. W końcu to bardzo ważne gremium. Kościół poza tym widzi pauperyzację społeczeństwa (ktoś z tyłu sali dopowiedział: - I odczuwa...) i też jest zainteresowany poprawą sytuacji gospodarczej.
Spotkanie zakończyło się wieczorem.