Przygoda Maksa z szachami zaczęła się od tego, że podglądał swojego tatę, gdy ten grał na telefonie. Miał wtedy trzy latka. – Przychodził do męża i prosił, żeby mu pokazywał, jak gra – wspomina Anastazja Wojtuń, mama chłopca. – Później sam zaczął grać na komputerze. Gdy miał pięć lat, bardzo chciał, żeby zapisać go do klubu. Z mężem podchodziliśmy do tego sceptycznie. Sądziliśmy, że to zainteresowanie szybko mu minie.
Jednak Maks nie zniechęcił się, sam dużo grał i trenował. Pierwszą szachownicę, na której ćwiczył, jego rodzice pożyczyli od kuzyna. - To była taka stara peerelowska szachownica z plastikowymi figurami, której brakowało wieży.
Pół roku później rodzice zapisali synka do Krośnieńskiego Klubu Szachowego „Urania”. – Po miesiącu Maks wygrał swój pierwszy turniej w Brzozowie „O złotą wieżę”. Będąc 5-letnim dzieckiem pokonał starszych od siebie zawodników, którzy już trenowali w klubach. To było niesamowite – mówi pani Anastazja.
- Zajął pierwsze miejsce i było widać, że ma predyspozycje do gry – wspomina Marian Lorenc z klubu „Urania”, który od trzech lat trenuje Maksa. - Cykl szkoleniowy w szachach wygląda tak, że dopiero po 5 latach zaczyna się osiągać normy mistrzowskie. Maksowi udało się to wcześniej. W szachach osiągnął już drugą kategorię. Oznacza to, że potrafi poradzić sobie z dorosłymi graczami, którzy mają drugą lub trzecią kategorię.
Do tej pory największym osiągnięciem młodego szachisty jest zdobycie Mistrzostwa Polski w szachach do lat 6. – Byliśmy w szoku, gdy zajął pierwsze miejsce – wspomina pani Anastazja. - Rok później wywalczył wicemistrzostwo Polski do lat 7. Zdobył też pierwsze miejsce na Mistrzostwach Podkarpacia.
Maks od małego był bardzo waleczny. Zainteresował się szachami, bo dla niego ta gra to „wojna figur”. Dzięki swojej waleczności 8-latek ma na swoim koncie liczne sukcesy w lokalnych, wojewódzkich i krajowych turniejach. W domu na półce stoi ok. 40 pucharów, głównie za 1 i 2 miejsce.
Teraz chłopiec ma szansę zdobyć kolejny, najcenniejszy, tym razem na Mistrzostwach Świata Juniorów do lat 8, które odbędą się w tym roku w dniach od 16 do 27 września w Gruzji. Jednak aby mógł spełnić swoje marzenie, potrzebuje pomocy.
Koszt uczestnictwa chłopca, jego opiekuna i trenera to blisko 30 tys. zł. Tyle kosztują m.in. przelot, opłaty transferowe, wyżywienie czy opłaty startowe. Niestety Polski Związek Szachowy nie dofinansowuje szachistów do lat 10. Maksowi można pomóc, wpłacając pieniądze na stronie Zrzutka.pl.
Drugim zawodnikiem „Uranii”, który pojedzie na Mistrzostwa, jest 7-letni Stanisław Panasiuk. Będzie najmłodszym zawodnikiem z Polski, który weźmie w nich udział. W ten sposób chłopiec spełni swoje marzenie i zmierzy się z najlepszymi graczami z całego świata.
Miłość do szachów dla Stasia zaczęła się w przedszkolu. –To tam zaczął uczęszczać na zajęcia z panem Marianem. Zafascynował się figurami szachowymi i z dnia na dzień szachy zaczęły go całkowicie pochłaniać. Po miesiącu trener nam powiedział, że nasz synek zapowiada się na dobrego szachistę – wspomina Ewelina Panasiuk, mama chłopca.
Rodzice zapisali więc Stasia do „Uranii”. – Wracał z zajęć z ogromnym entuzjazmem, ciekawością i - co było dla nas zaskoczeniem - determinacją do dalszej pracy. Zaczął wygrywać, nauczył się też radzić z pierwszymi porażkami na turniejach, ale to go nie zniechęciło. Był to dla nas ważny sygnał, że zależy mu na szachach.
Przełomowy moment dla Stasia nastąpił w trakcie ubiegłorocznych Mistrzostw Polski w Poroninie. – To było dla niego pierwsze tak duże wydarzenie szachowe. Widział, że niektórzy gracze trenują od dwóch, trzech lat, a on dopiero rok. Mimo to postanowił trenować dalej i stać się tak dobry jak inni gracze, a nawet lepszy – mówi pani Ewelina.
Chłopiec rozpoczął intensywne treningi, brał udział w licznych turniejach. – Ma za sobą ogromną liczbę rozegranych partii, a z wygranych i porażek wynosi kolejne lekcje dla siebie. To zaowocowało tym, że został wicemistrzem Polski do lat 7 i zajął 13. miejsce w Mistrzostwach Polski do lat 8. Uczestniczył w nich jako jeden z nielicznych graczy w swoim wieku – mówi pani Ewelina i dodaje: - Ogrom pracy, determinacja i ciągły zachwyt szachami, pokazują, że ma duży potencjał. Każdy tydzień to nowy medal lub wyróżnienie.
Jeśli chodzi o szachy, codzienność Stasia jest podobna do codzienności Maksa. Obaj sporo godzin poświęcają na treningi zarówno z trenerem, jak i w RCKP, Klubie Urania i CWOP-ie z innymi graczami. Ogrom pracy wykonują też sami: trenując i ucząc się w domu.
Maks obecnie uczy się debiutów szachowych, czyli początkowych faz partii szachów. – Najtrudniejsze są dla mnie środkowe sytuacje debiutów. To bardzo trudne kombinacje – mówi chłopiec.
Dla Stasia najlepszą partią jest partia rosyjska, a z figur najbardziej lubi Hetmana. – Największą radość sprawia mi, gdy na szachownicy w jednym ruchu mogę dać przeciwnikowi mata – uśmiecha się młody szachista.
Krośnieński Klub Szachowy „Urania” liczy sobie ok. 40-50 czynnych zawodników z całego regionu. – Nasz klub jest zarejestrowany w Polskich Związku Szachowym. Dzięki licencji możemy brać udział w Mistrzostwach Polski i Świata – mówi Marian Lorenc, który młodych szachistów trenuje już od 37 lat. - Szachy są obecnie bardzo popularne, rozwijają i pomagają w nauce. Gra w nie wiele dzieci i młodzieży. Z naszego regionu mamy sporo utalentowanych zawodników.
Wreszcie coś dobrego zaczyna się dziać wśród dzieci. Szachy w przeciwieństwie do telewizji i internetu uczą podwójnego logicznego myślenia, a nie lenistwa. W szachach nikogo nie wolno nazywać trenerem. Jeżeli już to tylko mózg szachisty. Szachy jako przedmiot szkolny powinien być wprowadzony do szkół a nie bazgranie po papierze. Nie wolno czynić ze sportowca bóstwa. Na gloryfikacjie finansową przyjdzie czas, kiedy zrozumieją czym jest pieniądz i do czego prowadzi. Życzę im podziału tytułu mistrzowskiego i dalszej rywalizacji, poieważ tylko ona prowadzi do sukcesu.
Wpłacę jakąś kwotę. Kiedyś też byłem utalentowanym juniorem, ale nie chciało mi się trenować. Teraz czasem uczę ukraińskie dzieci szachmatów i języka polskiego.