Grupa Pańskiej Służby raz w miesiącu zaprasza mieszkańców do sali o. Pio na spotkania z cyklu "Pod prąd". Zorganizowano dopiero trzy takie katechezy, jeden z wykładów nosił tytuł "Seks jest boski", a wykładowcą był brat Ksawery Knotz - duszpasterz rodzin.
Ostatnie spotkanie (31.05) dotyczyło egzorcyzmów, wpływu złych duchów na człowieka. Jako eksperta zaproszono księdza Mariana Rajchla, jednego z egzorcystów archidiecezji przemyskiej, jednocześnie założyciela jarosławskiego studia radiowego "Ave Maria".
- Chcemy promować kulturę chrześcijańską, poruszać tematy kontrowersyjne, o których nie mówi się na co dzień w kazaniu, pokazać stanowisko Kościoła - mówi brat Marek Lisowski z Grupy Pańskiej Służby. Podkreśla konieczność tego typu spotkań, szczególnie w czasach, gdy brakuje katechez dla dorosłych.
Spotkania gromadzą kilkaset osób, przychodzą na nie zarówno osoby starsze, jak i młodzież. - To na razie eksperymenty, sami jesteśmy ludźmi młodymi, chcemy odpowiadać na to, co nas interesuje, ale wspólnej dyskusji, jakiegoś forum na razie raczej nie zauważamy - dodaje brat Marek Lisowski.
Blisko półtorej godzinny wykład ks. Mariana Rajchla traktował o współczesnych zagrożeniach dla człowieka, działaniu mocy szatana. Duchowny podkreślił, że jego refleksje nie powstały na podstawie podręczników teologii moralnej, ale są oparte na egzorcyzmach.
- Czy w XXI wieku potrzebne są egzorcyzmy? - rozpoczął wykład ks. Marian Rajchel. - Szczególnie w XXI wieku są potrzebne.
Wyjaśnił czym różni się zniewolenie od opętania: - Zniewolenie to droga do opętania - tłumaczył. - Zniewolenie jest wtedy, gdy człowiek nie może się obejść bez grzechu, ale jeszcze może panować nad sobą, a z opętania nie można się uwolnić samemu, zostaje już tylko egzorcyzm. To nie jest stałe, jak choroba psychiczna, to jest trans, przychodzi taki moment, że człowiek już nie ma nic do gadania.
Jak podkreślał duchowny, opętanych ludzi nie jest wielu, zaledwie kilka procent. Najwięcej jest tych z dręczeniami, problemami duchowymi, wychowawczymi, małżeńskimi. Najważniejszymi objawami opętania to nienawiść - choćby do jednego człowieka - i awersja do rzeczy świętych.
Złe moce mogą obciążać ludzi, ale też miejsca. Podczas spotkania ksiądz przytoczył okoliczności jednego z tegorocznych odprawionych przez niego egzorcyzmów: - Kobieta od 50 lat mieszka za wsią, na górze, pod lasem, daleko od kościoła. Ojciec kupił dom jak miała 9 lat, dziś ma ponad 60. Przez cały czas w domu były dręczenia, coś się psuło, świeciło, zapalało, jakieś dziwne krzyki, wrzaski. Przyzwyczaiła się do tego, ale proboszcz poprosił mnie o modlitwę. Był dzień spokoju i zaczęło się piekło, bicie, trącanie, babcia z płaczem. Dopiero po trzeciej modlitwie zapanował spokój, babcia szczęśliwa. Jedno z dręczeń było takie, że jej książeczka do nabożeństwa była w środku pocięta. Powiedziałem, żeby ją spaliła. Jak wrzuciła do pieca, podpaliła, to musiała drzwiczki trzymać i blachę, żeby kuchni nie rozwaliło. Taka jest moc w zwykłym przedmiocie, w książeczce do nabożeństwa.
W Kościele Katolickim tylko ksiądz może odprawiać egzorcyzmy. - Ci co się ogłaszają, że są egzorcystami, biorą za to pieniądze, to są oszuści. Każdy ksiądz ma władzę w swoich święceniach kapłańskich, ale to biskup mianuje księdza egzorcystą diecezjalnym.
Klasyczny egzorcyzm przebiega według Rytuału Rzymskiego - jednej z ksiąg obrzędowych Kościoła Rzymskokatolickiego, która opisuje sposób sprawowania sakramentów i sakramentaliów - do tych drugich zalicza się właśnie egzorcyzm. - Odmawia się m.in. akt pokuty i Litanię do Wszystkich Świętych, czyta Pismo Święte, potem jest wyrzeczenie się zła, wyznanie wiary. Przychodzi czas na właściwy egzorcyzm: modlitwa prośby do pana Boga, modlitwa rozkazu do złego ducha. Zwykle dodaje się różaniec, koronkę, jakąś litanię. Nic takiego magicznego.
Zdradził też, że nie wszystkie egzorcyzmy zakończyły się powodzeniem. - Nie jest to takie proste - podkreślał.
Wśród nośników zła ks. Marian Rajchel wymienił m.in. muzykę, w tym ciężki metal i techno, różne symbole, wróżki, uprawianie magii, bioenergoterapię, homeopatię, szybkie uczenie się, metody niekonwencjonalnego leczenia, metody walk wschodnich. - To drogi do opętania - mówił. Rozwijał poszczególne wątki.
Uprawianie magii i spirytyzmu. - To wzywanie złego ducha na pomoc. Nie ma białej magii, to jest kontakt ze złym duchem. Ludzie się tłumaczą, że nie wiedzieli, że to grzech, dzieci się tylko bawiły. Czy pan Bóg wypuściłby z czyśćca dusze na przepustkę, bo się dzieci bawią. Tylko jeden duch się ukazuje - zły. On doskonale wie, kogo dzieci wołają, potrafi tę osobę udawać.
Wróżki. - Jeśli wróżka mówi prawdę człowiekowi z jego przeszłości, to najgorsza wróżka. Uciekać. Ona ma udział w tajemnej wiedzy szatana. Każdemu powie, co się w jego życiu zdarzyło, zdobędzie zaufanie, potem będzie przepowiadać przyszłość. Potem człowiek powie, no cóż, wróżka mi przepowiedziała, taki los.
Muzyka techno. - Leszek Dokowicz, człowiek, który wszedł bardzo głęboko w muzykę techno. Ponieważ opracował jakąś maszynę do dźwięków, dostał się do centrum, gdzie urządzano największe koncerty na świecie dla fanów muzyki techno. Szef tego zespołu chciał zrobić go zastępcą, stopniowo wprowadzał w tajniki muzyki. W końcu mu powiedział: "Przyszedł czas, abyśmy powiedzieli kim jesteśmy, co robimy i dlaczego". W którymś momencie Leszek Dokowicz zorientował się, że to są sataniści, gromadzą młodzież na całym świecie, by oddać ją szatanowi. On cudownie z tego wyszedł, ale za zdradę groziła mu śmierć. Pewien profesor amerykańskiej szkoły filmowej prowadził badania nad wpływem filmów na podświadomość człowieka. Świadomość może nie przyjąć, ale podświadomość musi, powoli przerobi człowieka od środka i wtedy człowiek jest bezbronny. Po to jest ta muzyka, książki, filmy.
Bioenergoterapia. - Jeśli się coś stosuje, trzeba wiedzieć skąd to jest, dlaczego pomaga, bo może być tak, że pomoże w tej chorobie, a po jakimś czasie siądzie psychika, człowiek popadnie w depresję. Opłaciło się takie leczenie? Bioenergoterapia, to stosowanie magii.
Czytanie Harry'ego Pottera. - Była jedna pani, miała dręczenia. Przyszła do mnie. Miała dużo książek, pism. Mówię: "To wszystko trzeba zniszczyć". Przychodzi znów, "Wszystko pani wyrzuciła"? "Tylko Harry Potter został". Dopiero jak to spaliła, ustało. Całe strony z podręczników do magii są tam przepisane w formie dialogu. Tam wygrywa nie dobro, nie sprawiedliwość, nie prawda, tam wygrywa zaklęcie.
Leki homeopatyczne. - Działają na zasadzie szczepionki, podaje się taki specyfik, z którego chce się człowieka wyleczyć. Ich produkcja jest magiczna. Bierze się jedną część specyfiku i dziewięć części rozpuszczalnika. Miesza się przepisaną ilość razy. Potem znów bierze się jedną dziesiątą mieszaniny, dodaje dziewięć części rozpuszczalnika i miesza się. Taki proces trwa kilkanaście, najczęściej kilkadziesiąt razy. Rezultat jest taki, że na końcu tego specyfiku, który miał leczyć, nie ma wcale. W kilku państwach zakazano tych lekarstw, w Polsce tylko ograniczono. Polski lekarz dobrze to określił - jakby ktoś wrzucił pastylkę aspiryny do Wisły i powiedział, że woda w całej Wiśle leczy. Tam nie ma co leczyć, ale coś działa. Jeśli to moc od złego? Lekarz, który wymyślił produkcję leku, był masonem, sam się przyznał, że przepis na produkcję otrzymał w czasie seansu spirytystycznego, czyli przy wywoływaniu duchów.
Ozdoby, pamiątki, np. maski z Afryki, skarabeusze z Egiptu. - W ten sposób otwiera się furtkę złemu duchowi. Maski, nawet jeśli nie były bezpośrednio używane przez szamanów afrykańskich, ale zostały wykonane na ich wzór, też mają złe moce. Skarabeusz - drobiazg z Egiptu, to bożek egipski, symbol reinkarnacji. Jeśli ktoś zje muchomorka i nie wie, że on jest trujący, to on mu nie zaszkodzi? Jak coś jest toksyczne, to dla każdego.
Ks. Marian Rajchel odniósł się też do ozdób czy zabawek dla dzieci w postaci smoków. Przypomniał, że w Biblii jest to symbol szatana. Zaznaczył też: - Broń Boże do swoich dzieci mówić: "Idź do diabła" - to szczegół, ale tego się diabeł czepia.
Przestrzegał też, aby być odpornym na reklamy. - Według sondażu, spośród wszystkich narodów w Europie najbardziej podatni na reklamę są Polacy. To znaczy, że jesteśmy najbardziej naiwni. Zacznijmy od odzyskania własnego sposobu myślenia, bo jako naród przestaliśmy logicznie myśleć. Liberałowie oduczyli nas myślenia, nie mamy wierzyć w Boga, naukę Kościoła, ale im. Dziennikarze dziś właściwe rządzą duszami, lustrują biskupów, księży, a sami się lustrować nie pozwolili, oni są ponad. To jest dla mnie najgorszy satanizm.
Po wykładzie można było zadawać pytania. Z możliwości skorzystał m.in. obecny na spotkaniu Marek Tenerowicz, kandydat na prezydenta Krosna w ubiegłorocznych wyborach. - Dlaczego w chwili obecnej księża nie apelują do dzieci i młodzieży na katechezach w zakresie symboliki satanistycznej i okołosatanistycznej, malowanek motylków na twarzach, przyklejaniem nalepek - pytał, zaznaczając że sam miał bardzo poważny osobisty kontakt z szatanem. - Temat się rozwija, jeszcze wielu księży nie wie, że trzeba o tym mówić - odpowiedział ks. Rajchel.
Padło jeszcze inne pytanie z sali: - Jak zareagować, kiedy jeden człowiek przeklina drugiego, złorzecząc mu? Czy to ma jakąś siłę, jak na to reagować.
- Jest niezawodny, genialny prosty sposób, choć dosyć trudny w zastosowaniu - przebaczyć, błogosławić.
Kolejne spotkanie z cyklu "Pod prąd" najprawdopodobniej odbędzie się po wakacjach.