Interes życia kosztem podwładnych? Byli pracownicy PKS-u walczą o swoje

Od sześciu lat ponad stu pracowników krośnieńskiego PKS-u walczy o zaległe wynagrodzenia w kwocie około 2 mln zł. Czy pomoże im w tym śledztwo prowadzone przez krośnieńską prokuraturę? Do tej pory zarzuty o naruszenie praw pracowniczych i niegospodarności usłyszało siedem osób.
Dworzec PKS przy ul. Kolejowej w 2010 roku. Wówczas odbywały się regularne kursy autobusów
Damian Krzanowski

Przypomnijmy. W 2011 PKS Krosno przeszło pod skrzydła Starostwa Powiatowego w Krośnie. Starostwu nie udało się wyprowadzić przedsiębiorstwa na prostą. W 2013 władze powiatowe sprzedały majątek PKS-u (bazy, stacje paliw i diagnostyczną, biurowiec, mniejsze budynki, autobusy i kilkuhektarową działkę) warszawskiej firmie za ponad 400 tys. zł.

Nowy właściciel w niedługim czasie podzielił zadłużone na wiele milionów przedsiębiorstwo na trzy spółki zajmujące się transportem, usługami i nieruchomościami. Wcześniej obiecywał, że firma nadal będzie istniała i się rozwijała. Jednak pod koniec 2015 roku zajezdnię autobusową i kilka budynków, w tym biurowiec sprzedano nowemu właścicielowi – firmie Walter. Nieoficjalnie mówiono, że firma z Pustyn zapłaciła za to około 5 mln zł.

Dawna baza PKS przy ul. Tysiąclecia
damian krzanowski

W listopadzie 2016 zarząd PKS-u złożył wniosek o likwidację. Bez pracy zostało wielu pracowników firmy, którym właściciel zalega z wypłatą wynagrodzeń do dzisiaj. Do tej pory pracownicy walczą o odzyskanie należności. Jednocześnie w krośnieńskiej prokuraturze toczy się śledztwo w sprawie prywatyzacji.

Siedmiu z zarzutami

Ze względu na dobro śledztwa Prokuratura Okręgowa w Krośnie nie ujawnia jego szczegółów. Rzecznik prasowy prokurator Beata Piotrowicz podaje, że sprawa dotyczy działalności PKS-u z okresu 2013-2017. Zarzuty postawiono siedmiu osobom związanym z byłym i obecnym Zarządem firmy i Radą Nadzorczą. Jednej osobie jeszcze nie postawiono zarzutów.

Wiadomo, że zarzuty są bardzo obszerne. Dotyczą m. in.: naruszenia praw pracowniczych, niegospodarności i wyrządzenia wielkiej szkody powyżej 6 mln zł, przywłaszczenia i wyłudzenia mienia oraz uniemożliwiania i utrudniania zaspokajania wierzytelności.

- W stosunku do podejrzanych zastosowano środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego – mówi rzecznik. - Dokonano też zabezpieczenia majątkowego na poczet wyrządzonej przestępstwem szkody.

Jednak na wyniki śledztwa przyjdzie jeszcze poczekać kilka miesięcy. Postępowanie karne jest skoncentrowane na wykazaniu i udowodnieniu przestępstwa. Kwestia naprawienia roszczeń odszkodowawczych zależy od prawomocnego wyroku sądowego. A to najbardziej interesuje pracowników PKS-u, którzy od sześciu lat walczą o sprawiedliwość.

Wsparcie europosłanki

Byli pracownicy PKS-u w czwartek (09.05) spotkali się na konferencji z europosłanką Elżbietą Łukacijewską, prosząc o pomoc w odzyskaniu zaległych wynagrodzeń. Europosłanka kilka lat temu interweniowała w tej sprawie w różnych instytucjach, m.in. w prokuraturze, Najwyższej Izbie Kontroli i Państwowej Inspekcji Pracy.

Konferencja prasowa Elżbiety Łukacijewskiej. Obok niej Andrzej Szczurek, były przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”przy PKS Krosno
anna twardy

- Byłam tutaj z państwem dwa lata temu, jestem i dzisiaj – mówiła. - Ktoś sprzedał majątek za wielkie miliony, ktoś się wzbogacił, a przecież dzisiaj różne organizacje, czy biura antykorupcyjne wchodzą o 6 rano i zabezpieczają majątki. Dlaczego takich możliwości nie stosuje się do trudnej sytuacji pracowników PKS-u? Apeluję do prokuratury o szybkie działanie i ukaranie winnych.

Europosłanka przypomniała, że od pewnego czasu mówi się o przywróceniu lokalnych połączeń autobusowych w małych i dużych miejscowościach, i zaproponowała, żeby pracowników krośnieńskiego PKS-u wesprzeć z funduszu przeznaczonego na ten cel.

W trakcie konferencji zadała publicznie również dwa pytania. - Czy prawdą jest, że były starosta związany z obecną partią rządzącą, czyli PiS ma również postawiony prokuratorski zarzut? Czy firma, która wyceniała majątek spółki, dzisiaj wycenia majątki innych spółek Skarbu Państwa i współpracuje z obecnym rządem? - pytała.

Jan Juszczak - były starosta powiatu krośnieńskiego (PiS). To za jego kadencji wyprzedano majątek PKS
damian krzanowski

Rozgoryczenie pracowników

Obecni na konferencji byli pracownicy PKS-u nie kryli swojego rozgoryczenia. Od kilku lat interweniują w swojej sprawie u polityków, władz i instytucji, ale do tej pory nie doczekali się sprawiedliwości.

- PKS z ponad 65-letnią tradycją był dużym przedsiębiorstwem oraz dużą bazą transportową i przewozową. Wypracowanym dorobkiem wielu pokoleń. Wszystko to zostało rozsprzedane, a my zostaliśmy bez grosza i bez przyszłości – mówił Andrzej Szczurek, były przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” przy PKS Krosno, który został rozwiązany przez Tadeusza Majchrowicza, przewodniczącego Zarządu Regionu Podkarpacie NSZZ „Solidarność” w Krośnie. Według pracowników niesłusznie.

PKS Krosno to już przeszłość - kiedyś baza przedsiębiorstwa na ul. Tysiąclecia była pełna taboru
damian krzanowski

W czasie konferencji Andrzej Szczurek przedstawił 17-stronicowe pismo w sprawie PKS-u, które zostało wysłane do premiera Mateusza Morawieckiego. Kopię przekazał europosłance Elżbiecie Łukacijewskiej, prosząc o wsparcie parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej.

Ludzie zostali okradzeni, majątek na kilkanaście milionów wyprowadzony, zobowiązania wobec ZUS-u niezrealizowane. Nikt za to nie został pociągnięty do odpowiedzialności. To jest ciekawa prywatyzacja po polsku

– powiedział Marian Daszyk, przewodniczący Społecznego Komitetu Pomocy Pracownikom PKS Krosno.

Tragedia zwykłych ludzi

- W momencie sprzedaży było do przewidzenia, że firma jest tylko do kasacji – mówił Jan Kusz, jeden z byłych pracowników. - Bo jeżeli po sprzedaży nowy właściciel zaczyna wydzielać spółki i na nie przenosić majątek firmy, a długi zostają na firmie matce, to z góry było przewidziane, że PKS nie będzie funkcjonował.

Przypomniał, że pracownicy złożyli wniosek do sądu o upadłość firmy. Jednak sąd wniosek rozpatrywał aż 15 miesięcy. Natomiast, żeby otrzymać pieniądze z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych nie może minąć więcej niż dziewięć miesięcy. Tym samym pracownicy nie otrzymali „zastępczych” wynagrodzeń.

Pomysł na rozwiązanie sytuacji przedstawił Marian Daszyk: - Problem pracowników krośnieńskiego PKS-u bardzo łatwo rozwiązać – mówił. - Chodzi o nowelizację ustawy Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, aby w Polsce ludzie z najniższymi poborami nie zostawali bez wynagrodzeń, mając na utrzymaniu rodziny.

Na dawnym dworcu PKS powstaje centrum przesiadkowe. To zdjęcie z lutego 2012
damian krzanowski

Dla wielu utrata pracy w PKS-ie okazała się tragedią.

- W PKS-ie przepracowałem 26 lat, 11 lat jako mechanik na stacji obsługi i 15 jako kierowca – mówi Krzysztof Bilik, jeden z byłych pracowników. - Po stracie pracy moje życie rozleciało się.

Doszło nawet do sytuacji, że pan Krzysztof miał odcięte światło, gaz i media, bo nie opłacał rachunków na czas. - Nikogo nie interesowało, że nie otrzymywałem wypłaty. Człowiek został bez grosza. Pomogła mi mama, żyliśmy razem z jej emerytury. Teraz jestem na rocznej rencie, bo mam problemy z nogą. Nie wiem jak to będzie dalej. Po opłaceniu rachunków na życie zostaje mi niewiele.

Pan Krzysztof do odzyskania ma 8 tys. zł. Niektórzy mają więcej. Wielu pracowników nie miało też opłacanych składek ZUS, mimo że w tamtym okresie jeszcze pracowali. Odpowiednie kwoty otrzymywał tylko Urząd Skarbowy.

- W PKS-ie pracowałem 32 lata jako kierowca – mówi Mieczysław Głód, jeden z byłych pracowników. Pan Mieczysław walczy o odzyskanie 25 tys. zł. Po tylu latach wątpi, czy mu się to uda. Teraz jest na zasiłku przedemerytalnym i pracuje na pół etatu jako kierowca ciężarówki.

Obecną sytuację komentuje następująco: - To jest czyste złodziejstwo, cygaństwo i oszustwo! Bo jak to możliwe, że od naszych poborów jest odprowadzany podatek do Urzędu Skarbowego, a my przez tyle lat nie widzimy pieniędzy?

O krośnieńskim PKS-ie mówiono w TVN24, w programie „Czarno na białym”. Premier Beata Szydło zapewniała, że sprawa PKS-u Krosno jest załatwiana i będzie załatwiona. Byli pracownicy przedsiębiorstwa wciąż czekają na jej zapewnienie.

ZOBACZ TEŻ W ARCHIWUM PORTALU
KOMENTARZE
KOMENTARZE WYRÓŻNIONE
husaria7
14.05.2019 23:10

I tak na gruzach PKS powstały prywatne firmy typu Marcel, Barbara czy Kubuś, które na brak klientów nie mają co narzekać .

husaria7
na forum od maja 2019
pawglo
14.05.2019 21:39

3 lata temu jechałem z Krosna do Brzozowa PKS-m. w Iskrzyni Pan się zatrzymał i mówi że ma 15 min przerwy. Wypaliłem papierosa , w sklepie obok kupiłem bowara i też go wypiłem, no 15 min to kupa mczasu.  PKS Krosno to super przewoźnik. Na trasie do Krakowa Jak sie zatrzymał w Tarnowie to można było pójść na rynek obalić flaszke i jeszcze czekać na odjazd. Jestem za , reaktywacja starych dobrych czasów

pawglo
na forum od listopada 2017
Piotrek
14.05.2019 20:36

Pan Juszczak już kilka lat nie jest w PiS-ie .....

Piotrek
na forum od listopada 2017
kurnachata
14.05.2019 18:52

To był bład pracowników bo mogli jeszcze uratować miejsce pracy strajkiem całkowitym. Właśnie wtedy gdy dochodziło do absurdu że wszystkie place, budynki, warsztaty zostają sprzedane Kubisiom i Waleterkom a później PKS wynajmuje je od nich po nie zawsze niskich cenach. Oni znów pracowali za darmo robiąc zaległe nawet 25 tysięcy wypłaty.

kurnachata
na forum od listopada 2017
vip1
14.05.2019 17:33

Należy informować obiektywnie i trzeba zaznaczyć, że cena sprzedaży te 400 tys. to nie wszystko, bo razem z PKS-em sprzedano jego kilkumilionowy dług z którym powiat nie mógł sobie poradzić, bo ciągle zadłużenie rosło a  ZZ strajkowały chcąc podwyżek.

vip1
na forum od listopada 2017
WSZYSTKIE KOMENTARZE (15)