- Usuwają słup energetyczny – temat wydawał się być wyłącznie kronikarskim obowiązkiem, bo cóż za historia kryć się może za słupem, który stoi przy Galerii EliJot od tak dawna, że wrósł już w pejzaż i stał się oczywistością, którą trzeba właśnie zdemontować (czwartek, 29.09), bo wadzi planom rozbudowy obiektu?
Uzbrojeni w aparat ruszamy więc pod galerię, aby udokumentować być może widowiskowy proces znikania kilkunastometrowej konstrukcji.
Wprawny robotnik przechadza się właśnie po ramionach słupa tuż przy jego szczycie, przywiązując zwisające z żurawia łańcuchy do górnej części konstrukcji.
Chcemy mieć choćby krótki komentarz kierownika budowy.
- Takie zlecenie nie zdarza się często. Gdy pracownik zjedzie na dół, obetniemy palnikiem gazowym nogi u podstawy słupa. Nie przewróci się, bo podtrzymuje go żuraw. Powoli przechylimy go na bok, a wtedy potniemy go na mniejsze segmenty i wywieziemy na złom. Linie energetyczne, które podtrzymywał, zostaną przełożone na dwa nowe, betonowe słupy, zamontowane na obrzeżach terenu galerii. Środek placu uwolni się od linii – opowiada jak na zamówienie Marek Gonet z Przedsiębiorstwa Budownictwa Energetycznego w Krośnie, dorzucając jeszcze niezbędne szczegóły: wysokość – 15 metrów, waga części nadziemnej – 3 tony (pod ziemią zakopane jest jeszcze pół tony).
News prawie gotowy. Zrobimy jeszcze tylko zdjęcia i nagramy kawałek filmu. Ale Marek Gonet dodaje niespodziewanie, że to wcale nie jest taki zwykły słup. Zamieniamy się w słuch.
- Stoi tu chyba od 1928 roku, stanowił element pierwszej biegnącej przez Krosno linii energetycznej, wówczas głównej linii dostarczającej prąd na Podkarpacie – odkrywa jego historię kierownik robót. - Linię nazywano "szyną karpacką". Była to linia średniego napięcia, 30 kV. Biegła bodaj z elektrowni w Rożnowie w Bieszczady. Słup przetrwał wojnę, o proszę spojrzeć – podchodzimy do konstrukcji, przy której przykucnął już mężczyzna uzbrojony w palnik. – Tu, tu, tam – to dziury po kulach, a jedna z nóg jest poszarpana przez wybuch pocisku – schylamy się do nogi po przekątnej od tej, wokół której sypie się już fontanna iskier.
Solidna, przedwojenna robota. Stal twarda jak kamień, nitowana na gorąco. Ekipa sprawdzała, czy da się ją przeciąć piłą ręczną, ale brzeszczot od razu stępił sobie na niej zęby.
Natychmiast po powrocie szukamy kogoś, kto potwierdziłby informacje uzyskane od Marka Goneta. Potwierdza je Łukasz Boczar z rzeszowskiego oddziału PGE Dystrybucja: - Jest to słup L-30 kV należący do linii powstałej w 1928 roku. Wybudowano ją na słupach stalowych i określana była wtedy jako "szyna karpacka". Inwestycję pierwotnie zrealizowano głównie na potrzeby zasilania rafinerii w Jedliczu i Gliniku Mariampolskim. Natomiast późniejsza jej rozbudowa realizowana była w ramach tworzenia Centralnego Okręgu Przemysłowego, kiedy powstał m.in. jasielski Gamrat.
Na zachodzie linia sięgała Gorlic, a na wschodzie doprowadzona została do Glinnego tuż za Leskiem. W dalszej perspektywie planowano przedłużenie jej do zagłębia naftowego w Borysławiu, ale prac nigdy nie przeprowadzono. Linia faktycznie zasilana była pierwotnie z Elektrowni Rożnów i dostarczała energię do miast na jej drodze oraz do ważnych zakładów w ówczesnym czasie. Dzisiaj, po licznych remontach, nadal jest czynna i eksploatowana w strukturach PGE Dystrybucja Oddział Rzeszów.