Henryk Wichniewicz urodził się w 1951 r. na Lubelszczyźnie. Ukończył Technikum Ekonomiczne w Hrubieszowie. Jako instruktor teatralny zaczął pracować w 1973 roku w Powiatowej Poradni Kulturalno-Oświatowej w Krośnie, która mieściła się w Rynku. Był wtedy świeżo upieczonym absolwentem Studium Kuturalno-Oświatowego w Krośnie, pierwszym rocznikiem, który opuścił mury szkoły.
Wtedy tak naprawdę jego pasje: malarstwo i teatr ujrzały światło dzienne, choć trochę malował już w szkole średniej, działał też w małych formach teatralnych. W Poradni zwolniło się miejsce, a ówczesny dyrektor Marian Kliszczewski szukał do pracy ludzi młodych, z energią.
Gdy podpisał umowę o pracę, młody pracownik od razu został wysłany na delegację, rozpoczął studium dla instruktorów teatralnych w Łodzi pod egidą Ministerstwa Kultury i Sztuki. Specjalizacja z dziedziny teatru i żywego słowa trwała 3 lata. Ukończył też Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Rzeszowie - pedagogikę kulturalno-oświatową.
W 1974 roku miasto otrzymało Dom Kultury, przeniosła się do niego Poradnia i tak powstał Powiatowy Domu Kultury. Dwa lata później, po reformie administracyjnej, przemianowano go na Wojewódzki Dom Kultury. Potem nazwy zmieniały się jeszcze wielokrotnie, ale instytucja była ta sama. Dziś to Regionalne Centrum Kultur Pogranicza. Nie licząc trzyletniego epizodu w Mielcu, Henryk Wichniewicz pracuje tam już 40 lat.
- Sporo ważnych historii wydarzyło się w tym czasie. Miałem szczęście, że byłem we właściwym miejscu i spotkałem fajnych, przyjacielskich ludzi, artystów - mówi Henryk Wichniewicz.
W Domu Kultury pracował z pełnym zapałem. Z innymi młodymi pracownikami wzajemnie się nakręcali. - Cała ekipa była młoda. To był ferment artystyczno-kulturalny, każdy chciał coś robić. Było w nas dużo inspiracji, ale też dużo naiwności. Nie widzieliśmy problemów, które potem trzeba było przezwyciężać - wspomina.
W 1978 roku Henryk Wichniewicz zorganizował I edycję Krośnieńskich Spotkań Teatralnych, przez 30 lat koordynował ich działania. Organizował recitale aktorskie, w Krośnie występowali sami topowi w tamtym czasie artyści: Olbrychski, któremu sławę przyniósł Pan Wołodyjowski, Perepeczko, znany jako Janosik, Małgorzata Braunek, Krzysztof Kolberger.
- Mimo że to była komuna, to dla nas młodych ludzi to były takie czasy romantyczno-twórcze - wspomina jubilat.
Jako pasjonat teatru Wichniewicz organizuje konkursy recytatorskie, przeglądy i festiwale teatralne. Tak powstały znane do dziś imprezy jak: festiwal teatrów dziecięcych z udziałem zespołów polonijnych "Puchar Uśmiechu", Festiwal Teatrów Młodzieżowych "Inny", konkurs recytatorski "Żaczek Przedszkolaczek", "Tropem Współczesnej Poezji", "Poszukiwania" oraz konkurs "Mikołajki Teatralne - spotkanie z satyrą". Henryk Wichniewicz jest też ojcem grup teatralnych: "Krasnal", "Maska", "Miniatura", "i t d...". W trakcie wieloletniej działalności Henryk Wichniewicz wyreżyserował 37 przedstawień.
Głównie pracuje z młodymi ludźmi. Dzięki temu sam czuje się młodziej. Jego grupy teatralne odnoszą sukcesy, bo ma patent na dobrą współpracę z młodzieżą: - Trzeba z młodymi ludźmi rozmawiać szczerze, mieć wiedzę i doświadczenie w przedmiocie, bo młodzież szybko wyczuwa fałsz. A ja czerpię z nich dla siebie.
Równocześnie wielką pasją Henryka Wichniewicza są sztuki plastyczne. Jest samoukiem. Jego pasja do malowania ujawniła się jeszcze mocniej podczas pierwszych międzynarodowych plenerów. Nie małą zasługę miał w tym znany krośnieński rzeźbiarz Maciej Syrek. - To było dla mnie przeżycie, po raz pierwszy zetknąłem się z malarzami z zagranicy. Maciek Syrek był wtedy tuż po studiach, prowadził warsztaty ceramiczne dla instruktorów z domów kultury, malarzy i rzeźbiarzy. Zabrał mnie ze sobą, zachęcił mnie do malarstwa. To był dla mnie ważny moment, dużo tam zobaczyłem - wspomina jubilat.
Potem uczestniczył jeszcze w kilkudziesięciu plenerach malarskich, międzynarodowych i krajowych. Przez lata wytworzył własną technikę i styl. Głównie uprawa malarstwo olejne, jego ulubionym tematem jest pejzaż.
Festiwal Teatrów Młodzieżowych "Inny". Jego pomysłodawcą jest także Henryk Wichniewicz:
Henryk Wichniewicz kocha zarówno malarstwo, jak i teatr. Nie wartościuje tych pasji: - Traktuję je równolegle. One się w mojej głowie uzupełnią - mówi. Dzięki malarstwu pracując na scenie ma łatwość widzenia plastycznego, komponowania przestrzeni scenicznej. Natomiast w myśleniu malarskim też wykorzystuje teatr, bo jego obrazy są komponowane jako pewne historie, zdarzenia. Na swoim koncie artysta ma ponad sto wystaw zbiorowych i indywidualnych w Polsce i za granicą. Za swoją działalność zarówno malarską, jak i teatralną otrzymał wiele nagród i wyróżnień.
Wieczór zorganizowany w RCKP (29.11) z okazji 40-lecia pracy artystycznej Henryka Wichniewicza był okazją nie tylko do wspomnień, ale też do zaprezentowania najnowszych dzieł wszechstronnego twórcy. Goście najpierw obejrzeli spektakl "Jestem 2013" w reżyserii jubilata, w wykonaniu teatru "i t d...", potem odbył się wernisaż malarstwa Henryka Wichniewcza.
Jubilat, choć nie lubi oficjalnych spotkań, nie krył wzruszenia, gdy na jaw wyszły wszystkie skrywane przed nim niespodzianki, a na wernisaż przyszło mnóstwo dawno niewidzianych znajomych: - Ja nie traktowałem tego wydarzenia poważnie, a nieomal łzy mi pociekły, bo to miało taki rodzinny klimat, a nie wielce koturnowy, którego ja nie lubię. Brakowało czasu, żeby z każdym zamienić słowo. Zobaczyłem jakąś słuszność tego, co robiłem przez te lata.
Czy ma satysfakcję ze swoich dokonań? - Zawsze można coś zrobić lepiej, zdobyć jeszcze jedną nagrodę, ale ja jestem spełniony w swoich działaniach. Dziś na wiele rzeczy patrzę z dystansu, wracam pamięcią do początków, na co porywaliśmy się jako młodzi ludzie. Wiele z tych działań przetrwało do teraz, dziś np. na Spotkania Teatralne wypada przyjść, bilety błyskawicznie się rozchodzą. Jesteśmy na ogólnokrajowej mapie młodych teatrów. Nawet nie robimy specjalnych naborów, a co roku mamy w grupie ponad 20 młodych ludzi. To działa siłą tradycji, a nie nachalną reklamą. Trzeba tylko podchodzić do tego co się robi z pasją.