Kamienny głaz z piaskowca ustawiony został przed budynkiem Starostwa Powiatowego przy ul. Bieszczadzkiej. Widnieje na nim krzyż z orzełkiem, a pod nim tablica pamiątkowa. W czwartek (29.04) odbyło się uroczyste odsłonięcie pomnika. Przybyli na nie: parlamentarzyści, władze wojewódzkie, miejskie, powiatowe, przedstawiciele instytucji państwowych oraz członkowie rodzin katyńskich.
- Jesteśmy tu, by zaprzeczyć temu, że problemy tego świata można rozwiązać strzałem w tył głowy i upamiętnić tych, którzy bez wyroku, bez sądu zostali zastrzeleni - mówił podczas odsłonięcia obelisku Bogdan Rzońca, wicemarszałek województwa podkarpackiego.
Poseł Piotr Babinetz z kolei w swoim przemówieniu nawiązał do szkicu wystąpienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przygotowanego na uroczystość, która miała się odbyć 10 kwietnia br. w Katyniu. - Wskazywał, że mord katyński, kłamstwo katyńskie było fundamentem PRL-u, a prawda o sowieckiej zbrodni na Polakach jest podstawą wolnej, niepodległej Rzeczypospolitej - mówił. - To jest nasze zobowiązanie wobec tych, którzy zostali zamordowani 70 lat temu i wobec tych, którzy zginęli 10 kwietnia tego roku.
Nawiązywał w ten sposób do katastrofy prezydenckiego samolotu, która miała miejsce pod Smoleńskiem. Zginął Lech Kaczyński z małżonką, parlamentarzyści i przedstawiciele instytucji państwowych, w sumie 96 osób. Wszyscy lecieli na uroczystości katyńskie.
- Na tym pomniku nie ma jeszcze jednej tablicy, ona musi tu być. Bo jak nie możemy zapomnieć o latach 40., tak nie możemy zapomnieć o 10 kwietnia 2010 roku - podkreślał starosta powiatu krośnieńskiego Jan Juszczak. - Oby tak nie było, ale gdyby się tak zdarzyło, że ludzie nie będą pamiętać o tych tragicznych zdarzeniach w historii narodu polskiego, to ten kamień będzie mówił za nich.
Przypomnijmy, w kilku zbiorowych mogiłach, m.in. w Katyniu, Miednoje i Charkowie znajdują się ciała blisko 22 tys. Polaków. Zginęli od strzału w tył głowy. Mordu dokonało NKWD na podstawie decyzji Biura Politycznego Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) z 5 marca 1940 r.
Ofiarami byli głównie znaczący obywatele państwa polskiego: oficerowie Wojska Polskiego i policji, urzędnicy administracji państwowej oraz przedstawiciele intelektualnych i kulturalnych elit Polski.
Śmierć w Katyniu w 1940 r. ponieśli też mieszkańcy Krosna i okolic. - Ich liczba sięga osiemdziesięciu. Kilkudziesięciu z nich to urodzeni krośnianie, pozostali to uczniowie szkół krośnieńskich: gimnazjów, Szkoły Realnej, Seminarium Nauczycielskiego. Oprócz tego rozstrzelanych zostało 28 pilotów, którzy w latach 1938-1939 pracowali i szkolili się w Szkole Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Krośnie - wylicza Czesław Nowak, prezes Powiatowego Klubu Historycznego. Jedna z najmłodszych ofiar miała 27 lat. Był to urodzony w Polance nauczyciel Tadeusz Samborski. Były też starsze, np. urodzony w 1894 roku w Krośnie 46 letni płk Władysław Suryn.
Wśród ofiar pochodzących stąd przeważają oficerowie i policjanci, w większości bardzo zasłużeni. - Przeszli przez I wojnę światową, organizacje niepodległościowe, Związek Strzelecki, walczyli z bolszewikami. Byli to absolwenci wyższych uczelni, wielu kilkakrotnie zostało odznaczonych Krzyżem Walecznych - kontynuuje Czesław Nowak. - Dramatem było to, że pozostawiali żony, po kilkoro dzieci. O niektórych rodziny dowiedziały się dopiero w latach 90.
Odsłonięcie pomnika było dużym przeżyciem dla członków rodzin katyńskich. - Ojca straciłem w Miednoje. Byłem tam dwukrotnie - mówi Władysław Kuźma, członek Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich, prezes Związku Sybiraków Oddział w Krośnie. - Ta rocznica przypomina mi tamte czasy, kiedy 17 września 1939 roku żegnałem się z ojcem. Miałem wtedy 11 lat.
- Młodzi ludzie powinni pamiętać o tym, że największą wartością dla człowieka jest Bóg, honor, ojczyzna i wolność. Za to oddaje się życie w każdym pokoleniu - dodaje Helena Jabłecka ze Świerzowej Polskiej. W Katyniu zginął brat jej ojca - ks. Mieczysław Janas.