W ciągu dwóch dni (13-14.06) przez Krośnieńską Bibliotekę Publiczną - bo to ona była organizatorem zabawy - przewinęło się 130 osób, od najmłodszych, po dorosłych uczestników. O atrakcyjności takiej formy sprawdzenia swojej wiedzy najlepiej świadczy fakt, że chętnych było znacznie więcej. Mogą spróbować swoich sił za rok.
Rywalizacja o tytuł Krośnieńskiego Mistrza Ortografii odbywa się w Krośnie po raz drugi, pierwszy raz w ubiegłym roku, kiedy to reaktywowano święto miasta - teraz obchodzi się je pod hasłem - Dni Krosna - Miasta Szkła. Także tegoroczna edycja dyktanda jest jedną z atrakcji tych wydarzeń.
- To rodzaj zabawy, sprawdzenia się, bo coraz mniej piszemy - mówi Wanda Belcik z Krośnieńskiej Biblioteki Publicznej.
W pierwszy dzień z poprawną polszczyzną zmagali się uczniowie podstawówek i gimnazjów, w drugi młodzież i osoby dorosłe.
Wśród piszących - nawet dyrektor KBP Teresa Leśniak. Zastrzega, że tekstu wcześniej nie widziała. - Specjalnie go nie czytałam, chciałam sama napisać - podkreśla. Było bezbłędnie? - Mogą się zdarzyć błędy interpunkcyjne, jeden wyraz usłyszałam inaczej - zdradza. - Ale tekst jest ciekawy - dodaje.
Wchodzący na krośnieński rynek pasażerowie z przyległych miejscowości wodzili oczyma po renesansowych kamieniczkach, pytali o ulice Blich i Kletówki, penetrowali szczyty świątynnych wież, wyłuskiwali dźwięki dzwonu Urban z farnej dzwonnicy. Nie krygują się dziwić: to Maryja Murkowa złoci się u franciszkanów w prezbiterium? Tuż nad tabernakulum, pod belką tęczową? Zaiste przeogromna to historia nieimająca się powątpiewania. W mieście tym, zwanym małym Krakowem, był pręgierz i ratusz, i kocie łby, jak kronikarsko skreślił ksiądz Sarna. Potem stąpali po tej ziemi papież i pielgrzymi wszelacy, pienia wznosząc ku górze.
A w Pałacu Biskupim mieści się muzeum. Turyści się dziwią eksponatom, makietom. Jedna dama pyta: Jak niedokładne są nienaturalnej budowy wypiętrzenia? Znaki to geologiczne czy omamy wzrokowe? A spod okna gość komentuje: Wszak nie przemilcza się, że na makiecie są też budowle skonstruowane przez plemiona z Bałkanów, a teraz zrekonstruowane przez archeologów z Muzeum Podkarpackiego, by nam, współczesnym, szczególnie młodzieży, przyczynić fachowej ścieżki dla naszej wyobraźni. Nastało milczenie, więc ów gość perorował dalej, chyba drwiąc, bo bajał od Sasa do Lasa. Niby że to jakiś dziejopis niezidentyfikowany odnotował, że krośnianki bardziej niż w ogóle Polki są prześwietne do wszystkiego. Gość ruszył spod okna i ukazał się jako pan wykwintnie ubrany, według najświeższych reguł mody. Pewny siebie jak złotych łańcuszków na szyi i bransolet na obu przegubach. Wtedy dama go sobie pożyczyła i niby przypadkiem, wprost machinalnie mówiła, posługując się osobliwymi eufemizmami. Na wstępie powiedziała: Niektórzy nowobogaccy wchodzą na szlak megalomanii bez jakiejkolwiek predestynacji, dopuszczają się grzechu pychy. Taki ani mrugnie, staje się chełpliwy, choć podszyty tchórzem, bezczeszczący dobre obyczaje i tradycje. W tym zarzewiu zacietrzewienia wykrzykuje, że musi kombinować, bo z czegoś trzeba żyć, jak mówił podolski złodziej. Nieskromność powinna podlegać publicznej chłoście!
Po owej perorze oburzona i obrażona dama z Pałacu Biskupiego udała się do biblioteki. Wertowała stare pisma i skopiowane starodruki. W jednym przeczytała felieton sprzed wieku. Czytała, prawie szepcąc: "Niedookreślone paragrafy przepisów w nuncjaturze dawały nieokreślone możliwości nadużyć. A garnęli się do usłużności w tym lukratywnym urzędzie zwłaszcza po to, by niby to sporządzić jakiś certyfikacik, to już ułożyć bezprzykładną cedułę grodzkich dóbr. W końcu dystyngowany permanentnie hrabia wybuchł był wściekłością i trzynastu rzekomych jurystów wywalić dał wolę na zbity łeb". Na litość Boską - niemalże wykrzyknęła - cóż to za język! I skierowała wzrok na ogród za oknem. Tam pyszna pszczoła przycupnęła na pszenicznym jakby kłosie w barwie bukszpanu.
Kobieta przymknęła oczy i wyobraźnia poniosła ją za wzgórza. Teraz słuchała strugi, gdzie najbystrzejszy próg strumienia, w najgęstszym w jeżyny zakolu, błyszczy jak iskrzący się gwiazdozbiór.
Tekst: Jan Tulik
Nie brakowało osób, które twierdziły, że poszło im dobrze, bo dyktando nie było trudne. - Myślałam, że będzie gorzej. Najwięcej kłopotów sprawiła mi interpunkcja - mówi jedna z uczestniczek. - W zeszłym roku było zdecydowanie gorsze. Dyktando nie sprawiło mi problemów, w miarę podszedł mi tekst - oceniała inna z pań.
- Kiedyś w szkole bardzo lubiłam dyktanda, dobrze mi wychodziły. Po wielu latach chciałam się sprawdzić - mówiła kolejna uczestniczka. - Na pewno jakiś błąd się wkradł, nie ulega wątpliwości.
Czy przygotowany przez Jana Tulika tekst istotnie nie sprawił krośnianom większych trudności, okaże się po sprawdzeniu prac.
Lista laureatów we wszystkich kategoriach wiekowych ogłoszona została podczas Dni Krosna.
W kategorii Uczniowie szkoły podstawowej (kl. V-VI) tytuł "Krośnieński Mistrz Ortografii 2013" otrzymała Aleksandra Korus ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Krośnie, a wyróżnienia przyznano Karolinie Kościółek ze Szkoły Podstawowej nr 6 i Adrianie Jureczko ze Szkoły Podstawowej nr 3.
W kategorii Gimnazja "Mistrzem Ortografii" została Anna Bińczycka z Gimnazjum nr 3 w Krośnie, natomiast wyróżnienia otrzymały Urszula Wójtowicz z Gimnazjum nr 5 i Karolina Pilat z Gimnazjum nr 3.
W kategorii Uczniowie szkół ponadgimnazjalnych tytuł "Krośnieński Mistrz Ortografii 2013" zdobył Łukasz Stępień z I Liceum Ogólnokształcącego w Krośnie, a wyróżnienia Dominika Jędrzejczak i Jagoda Chudy z II Liceum Ogólnokształcącego w Krośnie.
W ostatniej kategorii - Dorośli mieszkańcy miasta i powiatu - Krośnieńskiego Mistrza Ortografii 2013 otrzymała Barbara Kordasiewicz, a wyróżnienia zdobyli Alicja Niepokój i Piotr Kucharski.