Jego pracownicy postanowili w ten sposób nawiązać do zwyczaju robienia tzw. despetów w wigilię Zielonych Świątek. – Makatki, które przygotowaliśmy, dawniej ozdabiały kuchnie naszych mam i babć – tłumaczy Ewa Bednarczyk-Strzok, kierownik placówki. – Widniejące na nich teksty nawiązywały do miejsca, w którym zostały podrzucone lub podawały dowcipne recepty np. na owocną pracę.
I tak, pod Centrum Dziedzictwa Szkła czekała makatka z tekstem „Kto ten próg przestąpi, do szklanego domu wstąpi”. Na drzwiach BWA można było odczytać dobrą radę: „Kultury i chleba w biurze potrzeba”, a na wejściu do Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza zawisł obraz „Dobra gospodyni dom wesołym czyni”. Bramkę prowadzącą do Muzeum Rzemiosła ozdobiła makatka: „Gdzie ochota, tam robota”, natomiast Muzeum Podkarpackiego – „Życie w radości upływa, gdy miłość w nim rządzi prawdziwa”. Nietypowy obraz pojawił się również na drzwiach Urzędu Miasta Krosna – "Pilne ręce, twarz wesoła, sieją szczęście dookoła".
Przystrojone barwnymi chustami zostały też pomniki upamiętniające zasłużonych mieszkańców Krosna i okolic. Robert Portius zyskał chustę w kolorowe pasy, która ozdobiła jego głowę, a czerwone apaszki otrzymali Ignacy Łukasiewicz i Mikołaj Kopernik.
W dosłownym znaczeniu były to drobne kawały, żarty wyrządzane najczęściej w domu, gdzie znajdowały się panny na wydaniu. Mogło to być pomalowanie szyb w oknie nad ranem, żeby gospodarze nie zorientowali się, że wstało już słońce. Niektórzy opowiadają o wozie wciągniętym na dach stodoły.
Nic w kulturze tradycyjnej nie działo się bez przyczyny. W każdym zwyczaju poza warstwą materialną kryło się też znaczenie symboliczne. W tym przypadku zanim nastąpiło ważne święto, czas (oddzielając ważne wydarzenie od codzienności) zwalniał swój bieg i stawał „na opak”. Przejawem takiego „świata na opak” było robienie despetów.
Zwyczaj robienia „na despety” w okresie Zielonych Świątek na terenie dawnego województwa krośnieńskiego nie był szeroko rozpowszechniony. O jego lokalnym występowaniu opowiadają najstarsi mieszkańcy okolic Dukli i Żmigrodu. - W niektórych miejscowościach, kontynuowany jest do dziś – dodaje Ewa Bednarczyk-Strzok. - W całej Polsce natomiast, więc także i u nas, znane było robienie despetów w innych okresach roku, takich jak Wielkanoc, zapusty czy w Nowy Rok. Na Rzeszowszczyźnie też w Godnie Święta, czyli w okresie bożonarodzeniowym.
Wielkie brawa dla pracowników etnocentrum. Akcja prowadzona powinna być kilka razy w roku, pracownicy przebrani w stroje ludowe, prasłowiańskim zwyczajem powinni chodzić po domostwach, prosząc o datki słynnym cytatem "cukierek albo psikus".
Bardzo miło ze strony tej instytucji ale ja jakoś nie pamiętam aby ktoś ze starszych osób wspominał jakikolwiek detal związany z Zielonymi świątkami. Jestem wiarygodny gdyż zawsze lubiłem opowieści starszych ludzi nad młodocianymi szaleńcami którzy preferowali np. strzelanie z karbidu.