Dopalacze wróciły. Pikieta przed sklepem

Kilkadziesiąt osób protestowało (6.06) przeciwko sklepowi z tzw. dopalaczami, czyli substancjami psychoaktywnymi. Taki sklep znajduje się na ul. Piłsudskiego - na przeciwko kościoła farnego. Zobacz film.
Pikieta przeciwko dopalaczom przed sklepem na ul. Piłsudskiego

Dopalacze to potoczna nazwa różnego rodzaju produktów zawierających substancje psychoaktywne. Ich spożycie ma na celu wywołanie efektu narkotycznego. Nie są to jednak czyste narkotyki, które są zakazane prawem, ale takie mieszanki substancji chemicznych, które mają podobne działanie. Na przykład zawierają benzylopiperazynę, substancję, której efekty działania są podobne do amfetaminy. Produkty te mają zmyślne nazwy, np. "Cząstka Boga".

Producenci dopalaczy nie podają ich pełnego składu, ale też ciągle ten skład zmieniają. Często sprzedają je jako "produkty kolekcjonerskie, nie do spożycia" albo jako "nawozy do kwiatków". W ten sposób bawią się w kotka i myszkę z policją i Sanepidem.

Przemarsz antydopalaczowy rozpoczął się przed kościołem oo. Kapucynów

Podobnie jest ze sklepami z dopalaczami. W 2010 roku odbyła się spektakularna akcja inspektorów sanitarnych i policji w skali całego kraju. Doprowadzono wówczas do zamknięcia setek sklepów w całej Polsce. Od tego czasu odradzają się jednak na nowo, choć już w znacznie mniejszej skali.

Oto od kilku miesięcy na ul. Piłsudskiego funkcjonuje sklep "Hindu point". Właścicielem sklepu jest przedsiębiorca z Pabianic (woj. łódzkie). Prowadzi on sieć takich punktów w całej Polsce. Witryna sklepowa jest tak oklejona, że nie można zobaczyć co jest w środku. Napisy na nim zachęcają: "Wszystko po 2, 4, 6 zł i nie tylko".

Uczestnicy protestu postulowali, by Urząd Miasta prowadził "selekcję" sklepów, które są otwierane w Krośnie

Sklep czynny jest w godz. 8.00-12.00, ale nawet wtedy drzwi są zamknięte. To sprytny sposób na nieproszonych gości. Bardzo często wejście obserwuje bowiem obsługa z pewnej odległości, np. ze schodów przy wieży farnej. Jeśli do sklepu przychodzą młodzi ludzie, sprzedawca podchodzi i otwiera drzwi. Jeśli to jednak ktoś starszy, kto niekoniecznie wygląda na klienta - sklep pozostaje dla niego niedostępny.

Sklep z dopalaczami jest znany różnym służbom, ale na problem jego funkcjonowania postanowili zwrócić jeszcze bardziej uwagę działacze akcji charytatywnej "Pomagam Ci", którzy działają przy kościele farnym w Krośnie. To kilka osób, które co jakiś czas rozdają bezpłatnie chleb dla ubogich, udzielają porad prawnych, itp. Wraz ze Stowarzyszeniem Mieszkańców Miasta Krosna zorganizowali marsz i pikietę przeciwko dopalaczom w Krośnie (to stowarzyszenie związane ze środowiskiem przeciwników budowy lotniska, ul. Łukasiewicza II, ronda łączącego ul. Krakowską z Piłsudskiego itd.).

Jeden z uczestników demonstracji przed sklepem "Hindu Point"

Kilkadziesiąt osób spotkało się 6 czerwca (piątek) przed południem przy kościele Kapucynów. - Celem naszej akcji jest pokazanie mieszkańcom Krosna problemu, jakim są dopalacze. Chcemy doprowadzić do tego, aby sklepy z dopalaczami zniknęły z naszego miasta - mówi Bogusław Bogdan, prawnik, jeden z założycieli akcji charytatywnej "Pomagam Ci".

Grupa kieruje się na Rynek przy wsparciu straży miejskiej i policji. Na przedzie marszu idzie mężczyzna z niewielkim krzyżem oraz mężczyźni niosący symboliczną trumienkę z napisem "Ostatnie pożegnanie dopalaczy". Ludzie niosą też tablice z napisami: "Stop dopalaczom" i "Krosno wolne od dopalaczy".

Trumienka miała symbolizować rychły koniec dostępności dopalaczy w Krośnie

Na Rynku jeden z lektorów kościelnych (tak jest przedstawiany) odczytuje ulotkę o skutkach stosowania dopalaczy: - Mogą powodować m.in. nudności, bóle głowy, stany lękowe, bezsenność, drgawki. Oprócz tego wywołują problemy z oddychaniem, znużenie, silny ból głowy, ataki szału, urojenia, znaczne podwyższenie temperatury ciała, biegunkę, zawroty głowy, obfite pocenie się ciała, śpiączkę oraz wymioty i brązowienie skóry.

Tu znajduje się sklep, w którym według organizatorów pikiety dostępne są chemiczne środki psychoaktywne

Pikieta przenosi się na ul. Piłsudskiego - w pobliżu wieży farnej działa sklep z dopalaczami. Tam protestujący znowu przez megafon zwracają uwagę na problem, padają różne stwierdzenia: - Dopalacze są złe, ponieważ jest w nich bardzo dużo chemii. Dopalacze zabijają naszą młodzież.

Zebrani są szczególnie niezadowoleni z faktu, że sklep powstał vis a vis kościoła. - To obraza pewnej godności - twierdzą. Do protestujących dołącza gospodarz kościoła farnego - ks. Karol Bryś: - Proszę Was, abyście użyli modlitwy, by to niebezpieczeństwo zniknęło. To jest afront dla naszego miasta i dla tej bazyliki, że jest tu miejsce, które zatruwa młodą tkankę naszego narodu - mówi.

Ks. Karol Bryś - proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy

Pikietujący chcą też, by władze miasta prowadziły "selekcję" sklepów, które są otwierane w Krośnie, szczególnie przy Rynku. W gazetce "Donośny dzwon" wydawanej przez Stowarzyszenie Mieszkańców Miasta Krosna jego członkowie piszą: "Zachodzi pytanie kto w mieście wydał decyzję i zgodę na lokalizację takiego sklepu. Urzędnik miasta takiej decyzji wydawać nie musiał. Wiec chcemy wiedzieć, który urzędnik Urzędu Miasta Krosna wydał decyzję umożliwiającą dewastację naszej młodzieży?" (pisownia oryginalna).

Ten postulat nie jest możliwy do spełnienia - sklep został bowiem wynajęty w prywatnej kamienicy, punkty sprzedaży (poza sklepami monopolowymi czy wielkopowierzchniowymi) nie muszą się też starać o zgodę na taką czy inną lokalizację w żadnym urzędzie.

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)