Tzw. ustawa Niedzielskiego, która obecnie jest procedowana w Sejmie i Senacie, określa sposób ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
Pielęgniarkom, pielęgniarzom i położnym nie podoba się, że nie gwarantuje ona stabilnych zasad wzrostu wynagrodzeń zasadniczych.
Zaznaczają, że warunki pracy i płacy znacznie się pogorszyły w wyniku trwającego od wielu miesięcy stresu, przemęczenia i wypalenia zawodowego. Dlatego według pielęgniarek wynagrodzenie dla ich grupy zawodowej powinno być ustalane w oparciu o doświadczenie, odpowiedzialność, warunki środowiska pracy, wysiłek psychofizyczny i złożoność pracy.
W ustawie brakuje też zapisu nakładającego na ustawodawcę obowiązku automatycznego podniesienia wynagrodzenia zasadniczego w przypadku podniesienia kwalifikacji zawodowych.
- Ustawa deprecjonuje naszą grupę zawodową, nie uwzględnia doświadczenia zawodowego ani posiadanych kwalifikacji. A przecież pielęgniarki są zobowiązane do ciągłego podnoszenia kwalifikacji zawodowych. Ponoszą przy tym ogromne nakłady finansowe, często kosztem rodziny i własnego zdrowia – mówi Renata Michalska, przewodnicząca Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Krośnie.
Po tym jak rozmowy z ministrem zdrowia w tej kwestii nie odniosły żadnych skutków, ta grupa zawodowa postanowiła rozpocząć strajki i protesty w całej Polsce.
– Mamy dość. Jesteśmy rozgoryczone i niedocenianie przez tyle lat i tyle ekip rządzących – mówi Lucyna Sznajder, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Zakładowej Organizacji Związkowej przy krośnieńskim szpitalu. - Nasze manifestacje, strajki ostrzegawcze i pikiety są ostatnim głosem rozpaczy o pomoc.
W Krośnie protest odbył się na zewnątrz szpitala. Pielęgniarki jak na razie nie odeszły od łóżek pacjentów. Solidaryzują się z pozostałymi strajkującymi poprzez noszenie ciemnych koszulek lub specjalnych plakietek.
Protestując liczą na to, że tzw. ustawa Niedzielskiego nie wejdzie w życie 1 lipca w proponowanej formie, a rząd nie odbierze im gwarantowanych pieniędzy na ich grupę zawodową.
W czasie protestu wypowiedziała się również posłanka Joanna Frydrych. - Opozycja zgłosiła 13 poprawek do ustawy – tłumaczyła. - Dotyczyły one podwyższenia współczynnika pracy wszystkim zawodom medycznym oraz większej płacy w związku z podniesieniem kwalifikacji. Wszystkie zostały odrzucone przez większość sejmową, czyli posłów Zjednoczonej Prawicy.
Ustawa trafiła do Senatu, który będzie nad nią pracował 10 czerwca. 15 czerwca wraz z poprawkami ma wrócić do Sejmu. - Co zrobi Zjednoczona Prawica, nie wiem. Mogę tylko zaapelować, żeby głosowała za przyjęciem poprawek. Aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom pielęgniarek i zapewnić bezpieczeństwo pacjentom - mówi posłanka Joanna Frydrych.
Zawód pielęgniarki od kilku lat jest zawodem deficytowym, a niedobory personelu coraz bardziej się pogłębiają. Co roku z systemu zdrowia ubywa około 7,5 tys. pielęgniarek.
Pielęgniarki zwracają uwagę, że ich zawód powoli ginie. Jako powód podają kilka zjawisk. Po pierwsze średnia wieku pielęgniarek i położnych jest bardzo wysoka. - W tej chwili to ponad 53 lata. Najwięcej osób pracuje w wieku od 51 do 60 lat. Ale są również takie, które mają powyżej 61 roku życia. Te osoby w dużej mierze zasilają niedobory kadrowe. Jeżeli od stycznia odejdą one z pracy, to pogłębi się jeszcze bardziej luka pokoleniowa – zaznacza Renata Michalska.
Drugim problemem jest śmiertelność. - Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych po analizie otrzymanych danych z Rejestru Pesel za okres ostatnich pięciu lat wyliczyła, że średnia wieku pielęgniarki to 61,5 roku, natomiast Polki to prawie 82 lata. Jest to skutek warunków, w których pracujemy i spowodowanego tym stresu, a także odpowiedzialności, wysiłku psychofizycznego czy zagrożenia biologicznego - dodaje.
Trzeci problem to to, że połowa młodych ludzi, którzy kończą kierunki medyczne, rezygnuje z pracy w zawodzie. - Młodzież boi się odpowiedzialności. Do 2025 roku braki kadrowe na Podkarpaciu zwiększą się o blisko 600 osób. A tylko połowa absolwentów kierunków medycznych podejmuje zatrudnienie. Aby zrealizować założenia przyjęte przez rząd w 2019 roku, należy kształcić blisko 20 tys. osób rocznie – mówi Renata Michalska.
Do tego dochodzą wynagrodzenia, które nie są adekwatne do wykonywanych obowiązków. - Nasz zawód jest słabo opłacalny. W chwili obecnej średnia płaca zasadnicza w szpitalach w Krośnie i okolicy oraz w innych podmiotach leczniczych wynosi około 3 300 zł brutto. Nasze wynagrodzenia są na Podkarpaciu niższe niż na przykład w centralnej Polsce – tłumaczy.
W krośnieńskim szpitalu obecnie pracuje ponad 570 pielęgniarek i położnych. Przy czym dzielą się one na dwie grupy: osoby, które już niedługo przejdą na emeryturę oraz te, które dopiero zaczynają swoją pracę w zawodzie. W krośnieńskiej placówce tzw. dziura pokoleniowa zaznacza się bardzo wyraźnie.
Zawód pielęgniarki nie należy do najłatwiejszych. O tym, jak wygląda dzień pracy na Oddziale Chorób Wewnętrznych i Metabolicznych, opowiada Lucyna Sznajder, która jest jego oddziałową.
- Mój oddział jest jednym z najcięższych. W trakcie 12-godzinnego dyżuru na 32 pacjentów przypadają zaledwie trzy pielęgniarki. Obłożenie łóżkowe mamy stuprocentowe. Są to pacjenci w różnych stanach: ciężkich, paliatywnych, agonalnych, po próbach samobójczych, z różnymi chorobami, którzy wymagają opieki przez całą dobę. Zajmujemy się ich toaletą, karmimy, poimy, podajemy leki doustne i żylne, przewijamy. Oprócz tego odbieramy zlecenia lekarskie, wykonujemy iniekcje, pobieramy krew i transportujemy pacjentów do gabinetów zabiegowych.
- Jak zabraknie pielęgniarek na oddziale, to będzie katastrofa i do tej katastrofy się zbliżamy, bo nie ma zatrudnień w naszym szpitalu. Są odejścia na emeryturę, a w tym miejscu dyrekcja nie zawsze kogoś zatrudnia - dodaje.
– Sytuacja pielęgniarek jest bardzo ciężka, a pandemia obnażyła braki kadrowe wśród naszej grupy zawodowej – podsumowuje Renata Michalska.
Był kiedyś taki wierszyk, o tym, że każdy w życiu jest potrzebny i szewc i piekarz.........i powinniśmy szanować każdego, wszystko w Polsce zaczęło sie psuć kiedy podzielono nas na sorty, półki, kasty, swoich i tych innych nie naszych.
Każdy ma prawo do godziwej zapłaty za swoją pracę, a wszelakie oszczędności, polecenia, zalecenia, restrukturyzacje...... przyniosły wiele złego. Doceniajmy tych co nam służą i pomagają zwłaszcza w czasie choroby, niedołęstwa, pielegniarka to zawód szlachetny, przez ich poniżanie straciliśmy wiele mądrych pielęgniarzy i pielęgniarek, wiele się wyprowadziło z Polski dla lepszych i godziwych zarobków, wiele porzuciło zawód, znam panią co jest ekspedientką we własnym sklepiku, bo pchychicznie i fizycznie nie wytrzymała......
Dokąd zmierzamy, rządzący mają swój szpital, prezesowi pielegniarka z lekarzem nawet kule przywożą, a my, my naród? Przykłady mozna mnożyć.... prezydenta Komorowskiego z Covidem wieziono do Warszawy, premier Szydło wieziono do Warszawy.......... ciebie, mnie nie powiozą...... poprzyjmy tych co opiekują się nami w miejscowych placówkach służby zdrowia, bo inaczej wywiozą, daleko od rdziny i domu, a przywiozą w urnie, albo futerale......
Zdrowia życzę na ciele i umyśle ........ wszystkim!!!
Właśnie czytam o szaleńcu na izbie przyjęć, który to w szale nie docenił tego, co mu może dać służba zdrowia. 80% komentujących i żadnego współczucia dla niedoli - cieżko pracujących? Wnioski proszę wyciągnąć samemu...