Do zdarzenia doszło na ulicy Popiełuszki, na prostym odcinku pomiędzy ul. Decowskiego a Baczyńskiego. Mężczyznę potrącił kierujący skodą, który jechał w kierunku Dobieszyna. Kierowca nie udzielił pomocy poszkodowanemu i odjechał. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce odnaleźli na drodze fragmenty roztrzaskanego auta. Rozpoczęli poszukiwania podejrzanego pojazdu i jego kierowcy.
Na miejsce przybyli ratownicy, którzy natychmiast rozpoczęli akcję reanimacyjną. Życia pieszego nie udało się uratować - zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Kilkadziesiąt minut później na miejsce przyjechał mężczyzna, który twierdził, że potrącił tego pieszego. - 24-letni krośnianin tłumaczył, że doznał szoku i dlatego odjechał, nie udzielając pieszemu pomocy - mówi Paweł Buczyński, oficer prasowy KMP w Krośnie.
Kierującemu pobrano krew do badań na zawartość alkoholu oraz środków o podobnym działaniu. Pierwsze ustalenia wskazują, że był trzeźwy. 24-latek został zatrzymany w policyjnym areszcie.
Policjanci pod nadzorem prokuratora ustalają okoliczności, w jakich doszło do tego tragicznego zdarzenia. Ciało mężczyzny zostało zabezpieczone do badań sekcyjnych.
Policjanci ustalili, że ofiarą wypadku był 60-letni krośnianin.
(...)ale nikomu nie przyszło do głowy że ten co odjechał i ten co wrócił to dwie inne osoby.
...nie znając dobrze szczegółów i rozmiarów wypadku, skutków tragedii, ktoś tak lekko godzi się być podstawionym sprawcą za brata, kuzyna czy kumpla? Za milion, dwa? Na 15-20 lat, będąc ledwie na starcie życia? Jeżeli nie masz takich sprawdzonych informacji i dowodów, nie idź drogą spekulacji i taniej sensacji.
Wszyscy zastanawiają się dlaczego odjechał ale nikomu nie przyszło do głowy że ten co odjechał i ten co wrócił to dwie inne osoby. Nie wiemy narazie czy nie mogło być tak że prowadził ktoś po tzw piwku a wrócił trzeźwy kierujący ale nie spodziewając się że skutki potrącenia są aż takie i że aż taka będzie odpowiedzialność za kogoś np z rodziny.
"Ciekawe jak tobie by się taka sutuacja przydażyła to co byś zrobił ?
Na pewno bym nie uciekł(...)"
...ale to nie jest o tobie, ani o nikim innym niezaangażowanym w tę sprawę. Tak się zdarzyło naprawdę innej osobie. To jego życie i śmierć innego człowieka, której nie planował i z którą teraz musi sobie poradzić. To nie jest film, to nie są scenki do dyskusji i teoretyzowania, trzeba się zmierzyć z życiem i ze sobą.
Takie zdarzenia tragiczne i reakcje osobnicze to nie jest coś, co można zaszufladkować... Smutne tak z jednej, jak i drugiej strony, zostają osoby, które będą to pamiętać. On wrócił. Bo wróciła świadomość. Bez ukrywania dowodów, bez premedytacji, zacierania śladów. Ludzie mają różną konstrukcję psychiczną, nie każdy reaguje tak samo, szczególnie jeśli jest się młodą osobą, zbyt młodą, emocjonalnie niedojrzałą i niedoświadczoną w sytuacjach trudnych, gdzie trzeba reagować precyzyjnie szybko bez emocjonalnego rozmyślania w strachu. Nie każdy odważnie racjonalnie przeanalizuje co się zdarzyło zachowując zimną krew. W sytuacjach kryzysowych wszelkie gdybanie, teorie i nauka z kursu idą na bok. W praktyce zachodzi relacja człowiek-człowiek. I wiele zaburzeń na tej linii.
@abajurek33, bardzo prosto. Młódy niedoświadczony człowiek, takie zdarzenie to ogromny stres. Mógł faktycznie być w szoku i niemyślec racjonalnie. Można sobie gadać, co byśmy zrobili w takiej sytuacji, ale tak na prawdę nie wiemy.
Nie wiesz bo Tobie się to dzięki Bogu nie przydarzyło. Młody człowiek spanikował i teraz i tak będzie musiał żyć z piętnem odebrania komuś życia. Bardzo współczuję rodzinom i kierowcy i mężczyzny który zginął... I może nie komentujcie głupio ....
Ciekawe jak tobie by się taka sutuacja przydażyła to co byś zrobił !
Nie pojmuję jak można potrącić człowieka i odjechać jak gdyby nigdy nic? Przecież na kursie uczą, że kierowca ma prawo zawiadomić pogotowie ratunkowe i rozpocząć czynności ratujące życie.