Animalsi w trudnej sytuacji. Mają dług za leczenie kotów

Dług krośnieńskich Animalsów za leczenie i opiekę nad kotami przekroczył 20 tys. zł. Jego część będą w stanie spłacić sami, o pomoc w uregulowaniu reszty zobowiązań proszą czytelników. W nich jedyna nadzieja, mówią.
Wpłaty na konto lub zakup karmy - tak można wesprzeć Animalsów i pozwolić im nadal pomagać zwierzakom

Od stycznia do połowy października 2016 roku przez prowadzoną przez krośnieńskich inspektorów OTOZ Animals kociarnię przewinęło się ponad 200 kotów. Zwierzęta trafiają tu w różnych okolicznościach, najczęściej są podrzucane lub odławiane, gdy wałęsają się po mieście. Część zwierząt ulega wypadkom.

Zgodnie z "Programem opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie miasta Krosna na rok 2016" koty trafiają pod opiekę Animalsów. Ci, jeśli trzeba, leczą je u weterynarzy, a następnie opiekują się nimi, szukając dla nich nowych domów. Zgodnie z zapisami Programu, pomoc kotom dotowana jest przez Miasto kwotą 30 tys. zł na rok. To dużo i mało. - W porównaniu z sąsiednimi gminami skala pomocy jest bardzo duża i absolutnie nie możemy na nią narzekać, zwłaszcza że gmina udostępnia nam jeszcze budynek pod kociarnię – podkreśla Halina Rymarz, inspektor OTOZ Animals w Krośnie. - To zwierząt wymagających pomocy jest coraz więcej.

Przez cały 2015 rok w kociarni schronienie znalazło około 180 zwierząt, teraz, w październiku jest ich już ponad dwie setki. Halina Rymarz zaprzecza, aby wzrost był efektem coraz większej liczby bezpańskich kotów, bo Animalsi wraz z Miastem od kilku lat regularnie prowadzą akcje sterylizacyjne. Przyczyn wzrostu doszukuje się, paradoksalnie, w zwiększonej wrażliwości ludzi na cierpienie kotów. - Codziennie odbieramy po kilka telefonów od osób, które znalazły lub widziały bezpańskie koty. M.in. dzięki naszej działalności wiedzą, że trzeba im pomóc. Wiedzą też, że to my tej pomocy możemy im udzielić – satysfakcja z powodu zmiany postawy społecznej wobec bezpańskich zwierząt miesza się w jej głosie z troską o budżet Animalsów, który za tą zmianą postawy po prostu nie nadąża.

Zdecydowana większość zwierząt, którym pomaga OTOZ, trafia do kociarni, gdzie czekają na adopcję

Od stycznia do września br. opieka nad kotami pochłonęła już blisko 55 tys. zł. Największe koszty, blisko 40 tys. zł, generują usługi weterynaryjne (diagnostyka oraz leczenie, nierzadko specjalistyczne, włącznie ze skomplikowanymi operacjami). I to właśnie u weterynarzy Animalsi mają największy dług, ponad 20 tys. zł. - Jego część uda nam się spłacić z ostatniej transzy dotacji z Miasta, która wyniesie 5 tys. zł. Otrzymamy jeszcze środki z 1 proc. od podatku, który stanowi drugie ważne źródło finansowania naszej działalności. W zeszłym roku z tego tytułu nasz budżet zasiliła kwota 17 tys. zł. Są to jednak pieniądze, które wydajemy na pomoc wszystkim zwierzętom, nie tylko kotom. Trzeba też pamiętać, że mamy dopiero październik, a teraz, wraz ze spadającymi temperaturami, zwierząt wymagających opieki będzie coraz więcej – przewiduje.

Zostaje zatem pomoc ze strony ludzi dobrej woli. Animalsi liczą, że podobnie jak dwa lata temu, to oni pomogą im zbilansować budżet, a tym samym umożliwią dalsze niesienie pomocy kotom. W innym wypadku, gdy następnym razem będą odbierać telefon z prośbą o interwencję, będą musieli rozłożyć bezradnie ręce.

Pomagać można na dwa sposoby: wpłatami na konto o numerze: 14 1240 2311 1111 0010 5559 4850 (z dopiskiem "na koty") lub zakupem karmy, zwłaszcza tej dla małych kotów, które stanowią obecnie większość podopiecznych kociarni (karmę można zostawiać we współpracujących z Animalsami gabinetach weterynaryjnych i sklepach zoologicznych, których lista znajduje się tutaj).

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)