Dokładnie 3 tygodnie temu (23.03) odbyła się jedna akcja sprzątania brzegów rzeki "Czysty Wisłok" (pisaliśmy o tym tutaj). I wydawało by się, że nie ma już czego zbierać. A jednak aktywiści po raz kolejny zebrali ponad tonę odpadów!
Sprzątanie rozpoczęło się na zielonych terenach przy moście na ul. Okrzei (po przeciwnej stronie od "Wyszynku"). Wolontariuszom udało się przejść do mostu Białobrzeskiego. Sprzątali zarówno brzegi, jak i samą rzekę, jeśli można było bezpiecznie wejść do wody. Najwięcej pracy czekało ich na odcinku ujścia Lubatówki do Wisłoka. To ono okazało się najbardziej zanieczyszczone.
– Zaskoczyło nas jak dużo śmieci leżało tam odłogiem przez lata. Sprzątanie tutaj zajęło nam aż dwie godziny. Znaleźliśmy tam ogrom odpadów. Na drzewach były zawieszone szmaty, a najdziwniejsze rzeczy, które zebraliśmy, to czaszka barana czy kilkadziesiąt metrów światłowodów. Poza tym mnóstwo krzeseł, foteli, stołów i słupków ogrodzeniowych – mówi Damian "Piórko" Ziemba, prezes Fundacji GraTy.
W akcji wzięło udział ponad 40 wolontariuszy. Dwoje z nich trafiło do szpitala z powodu zranienia. Zebrano 1290 kg śmieci, 86 worków. Najwięcej szkła znaleziono w rzece i strudze. – W pewnym momencie na tej trasie jest bardzo ładna plaża, z której można byłoby wejść do wody, bo rzeka wcale nie jest taka brudna, jakby się wydawało. Jednakże wejście bez butów mogłoby się skończyć katastrofą, bo kawałki szkła z popękanych butelek są zmieszane z kamieniami – mówi Damian. Ochotnicy zebrali też sporo opon. Worki ze śmieciami odebrał Wydział Gospodarki Komunalnej UM.
Sprzątanie odbyło się w ramach Operacji Czysta Rzeka – ogólnopolskiej inicjatywy dbającej o czystość rzek, która zrzesza tysiące ludzi (nie mylić z akcją "Czysty Wisłok" Tomka Tatrzańskiego). Organizatorzy, czyli Ekipa GraTów zapowiada, że w przyszłym roku również będą chcieli zorganizować taką akcję. - Jest ona ogromnie potrzebna dla zmiany naszego najbliższego otoczenia, w którym żyjemy.
Fajne jest to, że społeczność ludzi, którzy chcą sprzątać rzekę, jest duża. Myślę, że mieszkańcy każdej z dzielnic miasta powinni wyczyścić kawałek Wisłoka, bo to od nas zależy, jaki będzie jego stan
– dodaje Damian "Piórko" Ziemba.
Jeżeli nie będą posprzątane dopływy Wisłoka, to będą to tylko syzyfowe pracy dla szumu medialnego i poklasków. Przejdźcie się Lubatówką od Lubatowej do Krosna, to włos na głowie się Wam zjeży. Wisłok od górnego biegu nie wiele lepszy. Gdybyście mieli świadomość co się znajduje w wodzie, która jest czerpana do spożycia ze zbiornika z Beska dla miasta Krosna, to nie jeden i nie jedna by ebonitowała.
Gratuluję zapału wszystkim uczestnikom- "naszej lokalnej" Akcji Czysty Wisłok i "ogólnopolskiej" Operacji Czysta Rzeka.
Najbardziej chciałbym jednak, aby takie akcje nie były potrzebne.
Tylko co zrobić, aby nie było imbecyli, którzy zaśmiecają, zaśmiecają i zaśmiecają?