O tym, że w podziemnych sieciach coś się dzieje, świadczy kilkanaście specjalistycznych samochodów wyposażonych w niespotykane dotąd w Krośnie urządzenia. Pojawiły się kilka dni temu, pracują przy studzienkach kanalizacyjnych pełną parą nawet w niedzielę i porach nocnych. Specjalna ekipa firmy Mazur ze Świecia, jako podwykonawca krośnieńskiego PRIiD-u, dokonuje modernizacji głównych kolektorów kanalizacji sanitarnej.
Przedsięwzięcie na taką skalę jest prowadzone w Krośnie po raz pierwszy - jest niezwykle skomplikowane, ale dzięki zastosowanym technologiom, nie powoduje uciążliwości dla kierowców czy w ogóle mieszkańców.
Łączna długość kolektorów przewidzianych do renowacji wynosi 15 km, co przy stosowaniu tradycyjnych metod oznaczałoby paraliż komunikacyjny w mieście. Dlatego prace są prowadzone bezwykopowo. - Unikamy w ten sposób rozkopania połowy miasta. Ponadto te rurociągi są na dużych głębokościach, niektóre nawet na 6 metrach. Do tego zlokalizowane są na zagospodarowanych terenach, więc to byłoby przedsięwzięcie niemal niemożliwe do zrealizowania. W tym wypadku wykopy mogą być wykonane jedynie punktowo. Uciążliwość znikoma - podkreśla Jan Guzik, dyrektor ds. technicznych w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej w Krośnie.
Jaki jest cel całej operacji? Uszczelnienie kolektorów - wyeliminowanie przedostawania się do nich wody i przenikania ścieków do otoczenia.
- Przymierzaliśmy się do tego od kilku lat - mówi Jan Guzik. - Najpierw za pomocą specjalistycznych kamer należało dokonać monitorowania kolektorów. Zostały wytypowane te, których eksploatacja przysparza wiele problemów, gdzie dochodzi do częstych awarii. To 40-letnie, a nawet jeszcze starsze rurociągi. Zostały kiedyś wykonane z rur betonowych, żelbetowych lub kamionkowych z niezbyt dobrej jakości materiałów i przy zastosowaniu gorszej technologii. Przez to są nieszczelne. Utrudniony jest też przepływ ścieków, tworzą się zastoiska.
Do modernizacji głównie przewidziano kolektory wzdłuż Wisłoka i Lubatówki. Prace prowadzone są na poszczególnych, wyłączonych przez kilkanaście godzin i odczyszczonych, odcinkach rurociągów. W tym czasie ścieki biegną na powierzchni ziemi, przepompowywane są specjalnymi wężami.
Prace wykonywane są trzema metodami. Pierwsza polega na wprowadzaniu do rurociągu specjalnego rękawa uszczelniającego wykonanego z żywic poliestrowych. - Za pomocą tłoczonej pod wysokim ciśnieniem pary, wprowadzony rękaw nabiera kształtu rurociągu, szczelnie do niego przylega. Metoda ta nie ogranicza średnicy przepływów, ale nie przenosi obciążeń hydraulicznych z zewnątrz, co oznacza, że jeśli kanał jest w kiepskim stanie, występuje zagrożenie, że nadal będzie się np. zapadał - tłumaczy Jan Guzik.
Wtedy trzeba użyć metody o obco brzmiącej nazwie shortliningu. - Do kolektora wprowadza się nowy kanał złożony z krótkich, półmetrowych odcinków. Nieznacznie zmniejsza się wtedy średnica rurociągu, ale to rozwiązanie nadaje się do kolektorów uszkodzonych. One nie zawalą się, bo wewnątrz jest nowy, wytrzymały, wielowarstwowy, szczelny kanał - wyjaśnia specjalista. W Krośnie stosowana będzie jeszcze trzecia metoda - najbardziej skomplikowana i kosztowna (metoda burstiningu). - Do rurociągu wprowadzana jest specjalna głowica, która rozrywa stary, betonowy kanał i wpycha go w grunt. Zaraz za głowicą wprowadzany jest nowy kanał. Dzięki tej metodzie nie zmniejsza się średnica przepływu - podkreśla Jan Guzik.
Inwestycja kosztuje 16,5 mln zł. Realizowana jest w ramach projektu unijnego, którego wartość opiewa na kwotę 94 mln zł. Dofinansowanie to ponad połowa kosztów - 51 mln zł. Zakończenie prac planowane jest na koniec przyszłego roku.