W pełni sie zgadzam z tym co napisał jeden z urzytkowników - Wasz piesek wasz problem. Sylwester jest raz w roku wiec wszyscy na świecie chcą porzegnać stary rok i przywitać nowy. Jeden dzień te wasze pieski przeżyją
Na szczęście wojny nie ma wiec i wystrzały nie są konieczne. Idźmy z postępem i zastąpmy wystrzały pokazami laserowymi. Zwierzęta domowe, dzikie czy hodowlane niekoniecznie mają chęć świętować hucznie sylewster. Niestety nie potrafia mówić ani pisać komentarzy w tej sprawie. Jednak uszanujmy je trochę. Ktoś, ktolubi salwy armatnie zawsze może się wybrać na wycieczkę w okolicę poligonu wojskowego.
cywilny_kapitan: czy mam rozumieć, że powinniśmy również odwołać wszelkiego rodzaju imprezy na rynku ponieważ tam w okolicy miejszakają ludzie i też im to pewnie przeszkadza? Jak o mnie chodzi, to mogę ponarzekać nawet na nocne oświetlenie "obwodnicy", a co, może i to da się wyłączyć i spokojnie spać :)
Nigdzie, nigdy nie ma tak, żeby wszyscy byli zadowoleni. Nie dajmy się zwariować...
Pies nie jest problemem, jest żywą istotą , która ma swoją psychikę , swoje wady i zalety. Wielogodzinne popisy pirotechniczne są utrapieniem większości psów . Ale nie tylko psy żyją w naszej bliskości, pamiętajmy o innych zwierzętach , także tych dziko żyjących. Dla dobra zwierząt i środowiska należałoby zrezygnować z tych atrakcji. Zakazywanie pokazów ogni sztucznych to jednak ostateczność, uważam , że apelowanie i dotarcie do świadomości Krośnian zmieni sposób powitania Nowego 2020 Roku. I niekoniecznie muszą iść z dymem kontenery chińskiej chemii, a będzie to korzystne dla środowiska , zwierząt i portfeli.
W czasie wojny psy służyły żołnierzom na polu bitwy a dzisiaj pierdnięcia się boją
Nikt nie powinien cierpieć przez innych, nawet jeśli to jest mniejszość, a ból trwa "tylko" jeden dzień. Jako społeczeństwo powinniśmy zadbać o każdą mniejszość, a nie egoistycznie bawić się kosztem innych. Tym bardziej, że zwierzęta, dzieci i środowisko nie mają mozliwości obrony i walki o swój byt i komfort. To ważne zadanie dla inteligencji, by uświadamiała ciemnotę, że niektóre zwyczaje powinny odejść do lamusa.
Wasz pies jest waszym problemem, niczyim innym tylko waszym. Taka noc sylwestrowa jest tylko raz w roku, biorąc pod opiekę psa należy trzeba wziąć pod uwagę fakt, że należy się nim zajmować CAŁY ROK, nie tylko w sylwestra, bo strzelają petardami.
Już sam fakt, że magistrat rozważa zmianę to bardzo duży krok naprzód. Bądźmy w końcu miastem przyjaznym środowisku – a na to składają się też zwierzęta i ludzie – i postępowym, nie tylko w sferze infrastruktury, lecz także szeroko rozumianej kultury.
W dzieciństwie nie bałam się fajerwerków, oglądałam je z bezpiecznej odległości, tylko jedno mnie zastanawiało, jak to się dzieje, że coś zawinięte w kolorowy papier może wybuchnąć. Dużo później nie mogłam się nadziwić, jak można dać dzieciakom materiały wybuchowe do rąk i zachęcać do zabawowej strzelanki, jak można doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji, kiedy petarda wybucha w ręce, urywając ją, okaleczając nieodpowiedzialnego dzieciaka na całe życie i gdzie w tym czasie byli odpowiedzialni rodzice. Nie tylko dzieciaki są bezmyślne i niedojrzałe, działają w niekontrolowany sposób, dorośli również w szale, ferworze zabawy nie myślą o tym, że mogą stanowić zgrany niebezpieczny pakiet.
Kiedyś, jeszcze nie tak dawno temu, niebo było usiane gwiazdami. Ale one są widoczne tylko nad niezanieczyszczonym terenem. Zapomnieliśmy jak wyglądają gwiazdy, dziś zastąpiły je sztuczne ognie, ludzie zachwycają się wybuchami kolorowych fajerwerków. I to tylko przez dwie doby w roku, bo na tyle fascynatom wybuchów pozwala prawo. Pozwala, co nie znaczy, że mogą zmuszać innych współmieszkańców do lubienia, popierania, wysłuchiwania ostrej serii jak z bronii maszynowej, niespodziewanie wybuchających petard wprost z chodnika pod nogami, gdzie można się poczuć jak na polu minowym. A właśnie mnie się tak przydarzyło, co opisałam w komentarzu pod noworocznym artykułem. Byłam bliska zgłoszenia tego „wyczynu” na policję, tu wklejam fragment:
Zanim dotarłam do auta zaparkowanego na sąsiednim osiedlu, a to raptem około 400 metrów, pomiędzy wieżowcami i blokami 5 razy tuż przede mną i za mną wybuchały petardy! Huk potężny dudniący, jakby ktoś podłożył ładunek wybuchowy! Istotnie - to są materiały wybuchowe. Nie mówiąc już o szoku, bo nie spodziewałam się wystrzału, to się mogło źle skończyć... Skończmy z tą bezmyślnością.