Ja początkiem czerwca znalazłem pod blokiem 3 młode sroki nie były to podlotki bo nie latały wogóle chowały się w krzewach przed kotami które chciały je pewnie sobie zjeść. Zadzwoniłem do straży miejskiej i jak przyjechali to usłyszałem że jak je kot wpierniczy to trudno takie są prawa natury, a wogóle to jeden ze strażników był w stosunku do mnie tak nie miły że masakra ale to pewnie dlatego że zawróciłem im głowę a mogli sobie w tym czasie gdzieś uciąć drzemkę.
Ale mają robotę (SM) . Zamiast pilnować spokoju w mieście to biegają za wężem zbożowym. Nie dziwne że podpalają spokojnego zegarmistrza jak służby chowają się po kątach.
Jedynymi ośrodkami w regionie, które zajmują się dzikimi zwierzętami to: Bieszczadziki w Bukowsku oraz Ada w Przemyślu. Krośnianin skontaktował się więc ze strażą miejską. Ta przyjechała po drapieżnika. Myszołów zostanie przewieziony do kliniki weterynaryjnej Pirania. Lekarz dokona wstępnych oględzin ptaka i zdecyduje o jego dalszych losach.
Znaczy się, że co? Wypuszczą go? ;)