- Przyczyną rozwiązania umowy o pracę jest art. 52 §1 pkt 1 ustawy z dnia 26.06.1974 r. Kodeksu Pracy tj. ciężkie naruszenie przez pracownika – Pana Andrzeja Jurczaka podstawowych obowiązków pracowniczych polegające na wykonywaniu dodatkowego zatrudnienia bez zgody Podmiotu Tworzącego – informuje Ewa Bukowiecka, rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego.
To właśnie Powiat Krośnieński jest organem tworzącym i prowadzącym krośnieńskie pogotowie. O odwołaniu Andrzeja Jurczaka zdecydowano 8 czerwca na posiedzeniu Zarządu Powiatu. Od 9 czerwca (środa) to stanowisko objęła Joanna Bukowczyk na okres 6 miesięcy. Wcześniej była zastępcą dyrektora pogotowia ds. technicznych.
Andrzej Jurczak pracował dodatkowo w Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Miejscu Piastowym od 2013 roku zgodnie z pozwoleniem, które posiadał. Powiat Krośnieński od marca tego roku nie wyraził zgody na dalszą pracę dodatkową.
- Pracę w ZOZ-ie podjąłem, gdy w pogotowiu zrezygnowałem z dyżurów. Kierowałem jednostką od 7:00 do 14:35, a potem od 15:00 do 18:00 pracowałem w Miejscu Piastowym. To nie kolidowało w ogóle z moją pracą, było akceptowane przez poprzedni i obecny Zarząd – mówi Andrzej Jurczak.
– Nagle w marcu, w okresie trwającej epidemii, odwołano mi pozwolenie. W kwietniu miałem jeszcze pacjentów jako specjalista chorób wewnętrznych. Prowadziłem ich i nie mogłem ich zostawić – tłumaczy. Umowę w Miejscu Piastowym wypowiedział z początkiem maja.
Zwolniono mnie w perfidny sposób w okresie ochronnym, mam 1,5 roku do emerytury. Można było porozmawiać, dać mi upomnienie albo naganę. Kwity wręczono mi w domu, nie spodziewałem się tego
– przyznaje. - Dla mnie jest to tym bardziej przykre, bo nie ma żadnych zarzutów co do funkcjonowania pogotowia, które stworzyłem i prowadziłem przez 23 lata.
Andrzej Jurczak przyznaje, że wykonywał swój zawód z zadowoleniem i poświęceniem. - Jak na pogotowiu brakowało lekarza, czy ktoś się spóźnił lub zachorował, to ja ściągałem krawat, przebierałem się i ratowałem ludzi . W czasie epidemii nikt nie pomyślał, ile kosztowało mnie załatwianie po nocach tlenu i ubiorów. Wszystko zależało ode mnie.
Przekazał także, że skieruje sprawę do sądu.
W piątek (11.06) pod krośnieńskim pogotowiem swój sprzeciw wobec decyzji Zarządu Powiatu wyrazili posłanka Joanna Frydrych i radny Zbigniew Ungeheuer.
- Szlachetny, dobry człowiek – tak mówił o Andrzeju Jurczaku. - Dziwi mnie ta decyzja. Jak można coś takiego zrobić, żeby zasłużonego człowieka zwolnić półtora roku przed emeryturą?! Jest to dla mnie nie do przyjęcia jako krośnianina i obecnie radnego miasta Krosna – przyznał Zbigniew Ungeheuer.
- W 2013 roku pan Jurczak otrzymał zgodę na pracę w SPG ZOZ w Miejscu Piastowym. Zgodę tę udzielali m.in. panowie Jan Pelczar i Andrzej Guzik, którzy w marcu tego roku rozmyślili się i tę zgodę wycofali. Zrobili to kiedy? W szczycie trzeciej fali pandemii – mówiła Joanna Frydrych.
Podkreślała również, że w tym czasie w Polsce brakowało lekarzy, a rząd zastanawiał się, jak ściągnąć ich z zagranicy. W związku z tym decyzję Powiatu uznała za naruszenie art. 5 Kodeksu cywilnego, czyli nadużycie prawa podmiotowego. - Apeluję do Zarządu Powiatu Krośnieńskiego o refleksję i wycofanie się z tej perfidnej decyzji, a mieszkańców Krosna i powiatu krośnieńskiego proszę o wsparcie pana dyrektora – dodała.
Posłanka Platformy Obywatelskiej uważa także, że takie działanie miało charakter polityczny. - Wydaje mi się, że pan dyrektor został odwołany, bo nie jest członkiem PiS-u, a jest fachowcem, a PiS fachowców nie lubi. Tutaj liczą się interesy partyjne.
Poinformowała także, że skieruje oficjalne pismo do Zarządu Powiatu i wojewody.
Lekarze i pacjenci Andrzeja Jurczaka, dyscyplinarnie zwolnionego dyrektora krośnieńskiego pogotowia ratunkowego, stanęli w jego obronie. We wtorek (22.06) w trakcie konferencji przed budynkiem Pogotowia Ratunkowego przy ul. Grodzkiej zażądali od Starostwa Powiatowego natychmiastowego przywrócenia go do pracy. Zarzucili Zarządowi powiatu brak merytorycznych zarzutów co do jego pracy i prowadzenia krośnieńskiej jednostki.
- Nie zgadzamy się na takie traktowanie wzorowo pracujących do tej pory lekarzy przez ludzi niezwiązanych z naszym zawodem – mówił lekarz chirurg Paweł Wołejsza.
– W osobie Andrzeja mieliśmy przyjaciela, kolegę lekarza i bardzo kompetentnego dyrektora pogotowia, który cieszy się ogromnym zaufaniem swoich pacjentów. Nic dziwnego, że chciał leczyć. Komu się to nie spodobało? – mówiła Grażyna Więcek, przedstawicielka lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej.
– Jak można za przyczynę zwolnienia dyscyplinarnego, i to w okresie pandemii, podać, że lekarz przyjmuje pacjentów w czasie, który w ogóle nie koliduje z jego innymi obowiązkami? Odbieram to jako policzek, który starosta dał nie tylko Andrzejowi, ale całej służbie zdrowia. To, co spotkało dyrektora pogotowia jest wielką krzywdą i niesprawiedliwością – mówił lekarz Maciej Miczek.
Głos zabrali również pacjenci pogotowia. – Oceniam postępowanie Starostwa Powiatowego jako perfidne, bez taktu i wyczucia. Tak się nie robi z człowiekiem, który przez 23 lata był dobrym dyrektorem i pracował dla sprawy, a nie dla zaszczytów – mówił Wojciech Werbanowski, emerytowany nauczyciel Naftówki.
Lekarze zapowiedzieli, że swoje żądanie w formie pisma skierują do Rady Powiatu Krośnieńskiego. Zaznaczyli też, że jeśli zajdzie taka potrzeba, nie wykluczają nawet protestów.