W połowie września Urząd Miasta postanowił, że z rozkładu jazdy MKS znikną dziesiątki kursów. Urzędnicy tłumaczyli, że podczas epidemii spadła frekwencja w autobusach, a sytuacja finansowa przewoźnika znacznie się pogorszyła. Cięcia objęły przede wszystkim weekendy (pisaliśmy o tym tutaj).
Wśród miejsc, które straciły dostęp do komunikacji miejskiej w niedziele, znalazł się szpital przy ul. Korczyńskiej. Przed zmianą rozkładu, w weekendy docierały tam trzy linie: "0", "1" i "10"; każda z nich kursowała co 60-120 minut, a odjeżdżały naprzemian.
Obecnie jego pracownicy nie mają jak dojechać i wrócić z pracy w dni świąteczne, natomiast w soboty korzystają z ograniczonej liczby kursów: dowożących i odwożących z najważniejszych zmian o godz. 6:00 i 18:00 oraz kilku w ciągu dnia.
- Postawiono nas przed faktem dokonanym. W marcu, na początku epidemii, też zawieszono kursy w niedziele, ale udało się je przywrócić z pomocą dyrekcji szpitala - mówi jedna z pielęgniarek.
Tuż po ogłoszeniu "wielkiej likwidacji", ponad 80 osób pracujących w szpitalu podpisało się pod listem do prezydenta Krosna Piotra Przytockiego. Poprosili, aby w świątecznej rozpisce odjazdów znów pojawiły się niektóre autobusy. Petycję wsparło trzech radnych.
Jak zauważyli autorzy listu, możliwe, że frekwencję w autobusach badano podczas sezonu urlopowego, a także w okresie, gdy wiele osób unikało transportu zbiorowego ze strachu przed koronawirusem.
Miasto odpowiedziało niecały miesiąc później, przesyłając rozkład jazdy autobusów na soboty. Do zawieszenia wszystkich połączeń w niedziele odniosło się jednym zdaniem o "znikomej frekwencji" na zawieszonych kursach linii "0", "1" i "10".
- To nie jest odpowiedź na nasze pismo. My dobrze wiemy, jak autobusy jeżdżą w soboty. Nie rozumiem, dlaczego potraktowano nas w "olewający" sposób - mówi pracownica szpitala, która nie uważa, by zlikwidowanymi kursami jeździło mało pasażerów. Na dowód pokazuje zdjęcia wykonane w ostatni weekend przed ich zawieszeniem.
Inna pielęgniarka stwierdza, że ona oraz jej współpracownicy zostali "oszukani" przez MKS oraz magistrat. Jak dodaje, po pierwszych zapowiedziach cięć zapewniano ich, iż jakaś część świątecznych połączeń pozostanie w rozkładzie jazdy.
Wszędzie oklaski i rzekomy szacunek, jacy jesteśmy wspaniali, a tu zabiera się nam jedyny dojazd do pracy
- przypomina.
Jak teraz radzą sobie pracownicy szpitala, którzy nie mają własnych samochodów? Najczęściej proszą o pomoc bliskich albo korzystają z uprzejmości kolegów i koleżanek. Jednak niekiedy muszą wydać kilkadziesiąt złotych na taksówkę lub iść pieszo.
- Czasami można zrobić sobie spacer, ale w Krośnie nie jest ostatnio na tyle bezpiecznie, by "organizować" je regularnie w niedzielę po piątej rano. Przed nami jest wtedy 12 godzin niełatwej, fizycznej pracy. Po dyżurach też jesteśmy wykończone - zauważa nasza rozmówczyni.
Portal zwrócił się do Urzędu Miasta, czy widzi szansę na wznowienie niektórych zawieszonych połączeń do i ze szpitala. Zapytał także, jak likwidacja wszystkich niedzielnych kursów ma się do wsparcia służby zdrowia podczas epidemii i czy samorządu nie stać, by utrzymywać deficytowe, ale potrzebne medykom kursy.
Do sprawy odniósł się Krzysztof Smerecki, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej. Przypomniał, że frekwencja na zlikwidowanych kursach w kierunku szpitala "była niska" również w okresie "przedcovidowym".
- Niezależnie od powyższych czynników, mając na względzie wsparcie służby zdrowia, MKS od 13 grudnia uruchomi w dni świąteczne dwie pary kursów dowożących i odwożących ze szpitala - przekazał.
Będą to następujące połączenia:
Ponadto sobotni kurs linii "1" z Korczyny przez szpital do Dworca z godz. 13:45 zostanie opóźniony na godz. 13:55 (odjazd ze szpitala o godz. 14:02).
Pracownicy szpitala cieszą się z decyzji miasta. - Z pewnością będziemy korzystać z tych autobusów - komentują.