Delikatnie mówiąc, niemal wszyscy restauratorzy ze starówki mają o imprezie "Grill&Fun" niepochlebne zdanie. W rozżaleniu liczą straty i wytykają organizacyjne błędy, układające się w przepis na zarżnięcie wydarzenia, które w tamtym roku okazało się strzałem w dziesiątkę.
Przepis wygląda tak:
Podczas zeszłorocznego "Dnia Grilla" lokale sprzedały po kilkaset porcji smakołyków z rusztu. Z szacunków wynika, że w ciągu tamtego lipcowego popołudnia przez rynek przewinęło się około 3 tys. osób.
- Aż miło popatrzeć: tłumy ludzi! Integrują się, śmieją, zajadają smakołykami. Tak to powinno wyglądać zawsze – zachwalali imprezę krośnianie.
Zobacz, co restauratorzy sądzą o imprezie "Grill&Fun":
W 2016 roku "Dzień Grilla" odbył się w ramach akcji "Rynek Krosna. Serca Miasta". Wprawdzie magistrat wsparł finansowo akcję, jednak to nie urzędnicy ją wymyślili. Była to oddolna inicjatywa restauratorów, którzy postanowili ożywić starówkę, oferując mieszkańcom kulinarne atrakcje, których do tej pory w Krośnie nie było. Koordynatorem akcji został Adrian Krzanowski z Klubokawiarni Ferment.
W tym roku magistrat postawił na innego organizatora - krośnieńską agencję Sorrisi. - Zależało nam, aby imprezę organizowała firma krośnieńska, znająca specyfikę organizacji imprez w mieście, doświadczona we współpracy z lokalnymi gastronomikami, ale również w realizacji eventów w innych miastach - tłumaczy powody zmiany Joanna Sowa, rzecznik urzędu.
Caffè Antonio: - Nikt nas nie pytał o propozycję terminu imprezy, data została nam odgórnie narzucona. W tamtym roku grillowanie odbyło się na wakacjach, a w tym na dwa tygodnie przed nimi. Zdecydowanie za wcześnie! Do tego termin został przeniesiony z 10 na 8 czerwca dosłownie w ostatniej chwili.
Ambrozja: - W 2016 roku w imprezie wzięło udział m.in. dużo młodzieży, która ma na wakacjach wolne, oraz więcej turystów.
Posmakuj Krosno: - W planowaniu tego typu imprez, to my jako restauracje powinniśmy mieć decydujący głos, bo to my finalnie realizujemy ten projekt.
Adrian Krzanowski, pomysłodawca i koordynator akcji w 2016 roku: - Po ubiegłorocznych imprezach wyciągnęliśmy wnioski: co poprawić, co się udało. W tym roku nikt z tych doświadczeń nie skorzystał, nikt nie rozmawiał ani ze mną, ani z restauratorami.
Kolejni gastronomicy wspominają o tajemniczej postaci "jakiejś pani".
Dubai Cafe: - 6 czerwca przyszła jakaś pani z plakatem. Zostawiła go i tyle, ani słowa więcej.
Ferment: - Kilka dni wcześniej jakaś pani przyniosła nam plakat, z którego dowiedzieliśmy się o zmianie terminu. Proszę powiesić albo nie, powiedziała.
Ambrozja: - Jakaś pani przyniosła nam plakat. Powiedziała, że będzie impreza i jak chcemy, to możemy się dołączyć, a jak nie, to nie.
Espresso Cafe: - Nie było takiej reklamy, jak w tamtym roku. Nie było tych emocji, oczekiwania, nakręcania. Rok temu reklama w radiu to był strzał w dziesiątkę.
Michel Cafe: - Zero promocji! W tamtym roku były zapowiedzi, filmy, budowanie zainteresowania.
Ambrozja: Brakowało reklamy. W tamtym roku mieliśmy tłumy, ale impreza była dobrze rozreklamowana.
Michel Cafe: - Imprezę zagłuszała kompletnie niepotrzebna muzyka. Z fajnej imprezy zrobił się jakiś festyn.
Ferment: - Głośna muzyka, przy której nie dało się rozmawiać i dmuchana zjeżdżalnia dla dzieci. Pomieszanie z poplątaniem, zrobił się z tego wiejski festyn, a nie taki był pomysł na imprezę.
Espresso Cafe: - Ludzie dzwonili do nas i pytali, czy coś się dzieje, bo nic o grillu nie wiedzieli.
Michel Cafe: - W skali od 1 do 10, pod względem organizacji totalne 0. Z 3 tys. osób w tamtym roku zrobiło się może 300.
Dubai Cafe: - Mam 543 zł strat. Chyba nikomu nie zależało, żeby było jak rok temu.
Wanted Pizza: - Mieliśmy nadzieję, że przyjdzie tyle osób jak w tamtym roku, dlatego przygotowaliśmy się odpowiednio - zrobiliśmy około 350-400 porcji, a sprzedaliśmy niecałe 100. Duże straty.
Posmakuj: - Sprzedaliśmy cztery razy mniej porcji niż w tamtym roku.
Ferment: - Był grill, nie było funu. Zmarnowana szansa.
Caffè Antonio: - Totalna porażka. Nie wiem, jak podejść do kolejnych imprez.
Adrian Krzanowski: - Nie dość, że nic nie zostało ulepszone, to jeszcze popełniono kilkanaście poważnych błędów. I dlatego grill okazał się niewypałem. Nie zrealizowano żadnego z celów: nie zintegrowano przedsiębiorców, nie zbudowano pozytywnego wizerunku rynku, nie spowodowano zwiększonej frekwencji i obrotów restauracji.
- W przypadku projektów społecznych trzeba zadbać o szczegóły i znać się na ludziach. Tutaj zabrakło wrażliwości. Wtopa będzie miała długofalowe skutki. Knajpy są na minusie, właściciele nie mają już zaufania, nikt nie zaryzykuje poważnych przygotowań do kolejnych imprez. Mam wrażenie, że hasło, które wymyśliłem "Rynek Krosna. Serce Miasta" dostaje właśnie zawału - ubolewa inicjator akcji.
Koszt organizacji imprezy "Grill&Fun" wyniósł 8 tys. zł.
Zaangażowany w organizację zeszłorocznej akcji Alan Bochnak napisał na Facebooku: "Śledzę uważnie, co się dzieje dzisiaj na krośnieńskim rynku. Żal patrzeć na to, co zrobiono z pracą, którą wykonaliśmy rok temu. Z imprezy z klimatem zrobił się festyn. Najbardziej to z tego wszystkiego ugrillowałbym Urząd Miasta Krosna".
Z prywatnego profilu odpowiedziała mu Joanna Sowa, rzecznik magistratu: "(...) byłam wczoraj na Rynku - widziałam uśmiechniętych ludzi, wspaniałe grillowane specjały przygotowane przez restauratorów, wypełnione ogródki. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim się podobało - to naturalne - sam wiesz, że w ubiegłym roku również spotkaliśmy się z krytycznymi uwagami. Nie zniechęca nas to jednak i pracujemy by ożywiać krośnieńską starówkę".
Pod komentarzem Joanny Sowy poprosiłem, aby wskazała konkretnie zeszłoroczne błędy. Niestety, nie dostałem odpowiedzi.
Tak wyglądała tegoroczna impreza według oficjalnego filmiku:
W 2016 roku "Dzień Grilla" wyglądał tak: