"Złote Kaszuby" na Podkarpaciu. Mnóstwo motolotni nad Krosnem

13-16 września odbyła się 12. odsłona rajdu mikrolotowego „Złote Kaszuby”. W imprezie wzięło udział ponad 30 statków powietrznych. Na trasie przelotu rajdowców znalazło się też Krosno.
Rajd mikrolotowy „Złote Kaszuby” to jedyna tego rodzaju impreza lotnicza w Polsce. Na zdjęciu Ryszard Kot - jeden z organizatorów
Damian Krzanowski

Jednym z pomysłodawców rajdu jest Piotr Kalkowski. Idea wspólnego latania mikrolotami po północnej Polsce pojawiła się w jego głowie kilkanaście lat temu. - W naszym regionie ewidentnie brakowało imprezy lotniczej dla mikrolotów. Skrzyknąłem więc kolegów z Aeroklubu Gdańskiego i zorganizowałem rajd – mówi Piotr.

Pierwsza edycja trwała jeden dzień, w ciągu którego uczestnicy przelecieli ok. 250 km. - Na końcu pobiesiadowaliśmy przy ognisku i to był cały rajd – wspomina Piotr. - Wszyscy mieliśmy apetyt na więcej i tak powstało cykliczne wydarzenie.

Piotr Kalkowski
damian Krzanowski

Z roku na rok „Złote Kaszuby” zaczęły przyciągać coraz więcej chętnych i wychodzić poza obszar Kaszub i północnej części kraju. - Byliśmy na Litwie, w Niemczech, w 2017 próbowaliśmy dotrzeć do Czech, ale pogoda nam nie pozwoliła. W tym roku atakujemy południe kraju, stąd hasło przewodnie tej edycji: „Wzgórza nad Soliną” - tłumaczy organizator.

Rajd „Złote Kaszuby 2018” był wyjątkowy z kilku powodów. Po pierwsze, uczestniczyła w nim rekordowa liczba pilotów motolotni i samolotów ultralekkich. Po drugie, przybyli oni z całej Polski (Poznań, Toruń, Szczecin, Łódź, okolice Krakowa i Warszawy).

Latając motolotnią, człowiek faktycznie może poczuć się jak ptak.

Piotr Kalkowski, który motolotnią lata od 25 lat, nie ukrywa, że Podkarpacie to dla pilotów „ultralightów” region dość wymagający. Przede wszystkim ze względu na góry. - Kaszuby, centralna i północna Polska to płaskie tereny. Na południowym-wschodzie trzeba być wyjątkowo czujnym i uważnym – wyjaśnia Piotr.

"Latanie motolotnią nie ma nic wspólnego z lataniem samolotem"
damian Krzanowski

Tegoroczny rajd trwał 4 dni - zaczynał się i kończył w Płocku. Jego trasa prowadziła przez Białystok, Białą Podlaską, Lublin, Zamość, Krosno, Arłamów, Stalową Wolę i Radom. Do Krosna piloci przylecieli drugiego dnia. Tu też nocowali, żeby następnego dnia udać się w Bieszczady.

- Jesteśmy podzieleni na 3 grupy: 2 grupy motolotniowe i 1 z samolotami ultralekkimi. Każda ma swojego lidera, który prowadzi korespondencję z wieżą. W powietrzu piloci odpowiadają sami za siebie. Muszą mieć sprawny sprzęt i wymagane uprawnienia - Wojciech Lenarciak, pilot motolotni z Torunia.

W tegorocznej edycji rajdu wzięło udział ponad 30 statków powietrznych - to rekord
damian Krzanowski

Ryszard Kot z Goleniowa jest członkiem Aeroklubu Szczecińskiego. Lata od kiedy tylko osiągnął pełnoletniość. Najpierw w wojsku samolotami i śmigłowcami, potem w SAR'ze (Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa). W pewnym momencie kupił motolotnię.

- Latając motolotnią, człowiek faktycznie może poczuć się jak ptak. Tu wszystko jest „na wierzchu”. To nie ma nic wspólnego z lataniem samolotem – tak tłumaczy swoją pasję Ryszard.

KOMENTARZE
KOMENTARZE WYRÓŻNIONE
tomasz81
21.09.2018 13:41

No coś pięknego chciałbym się tak przelecieć

tomasz81
na forum od listopada 2017
WSZYSTKIE KOMENTARZE (2)