W sierpniu 2010 roku zamknięto w szpitalu poradnię hematologiczną. Wcześniej to samo spotkało oddział. - Dwaj pracujący u nas lekarze odeszli do Podkarpackiego Ośrodka Onkologicznego w Brzozowie, gdzie uruchomiono oddział hematologii. Nie byłem w stanie ich zatrzymać - tłumaczył wtedy Mirosław Leśniewski, ówczesny dyrektor szpitala.
Jeszcze kilka lat temu poradnia hematologiczna w Krośnie, jako jedyna w okolicy, udzielała specjalistycznych porad mieszkańcom Krosna, ale też pacjentom z ościennych powiatów. Rocznie przyjmowano ponad 4 tysiące pacjentów. Dla osób cierpiących na schorzenia krwi zamknięcie poradni było więc szokiem. Grupa, która musiała być objęta stałą opieką lekarską, nagle została pozbawiona dostępu do świadczeń w pobliżu miejsca zamieszkania.
- Świadczyliśmy usługi głównie dla pacjentów cierpiących m.in. na przewlekłą białaczkę. To osoby, które muszą się leczyć cyklicznie, zwykle osoby starsze, dla których wyjazd do Brzozowa to problem - mówi lek. med. Jan Gołąb. - Tu, na miejscu, w poradni można było skontrolować wyniki, a dopiero, gdy było zaostrzenie choroby, pacjenci kierowani byli do Ośrodka Onkologicznego w Brzozowie. Gdy poradnia nie funkcjonowała, nie mogliśmy zdiagnozować nawet zwykłej anemii, bo NFZ by za to nie zapłacił - dodaje.
- Dlatego staraliśmy się przywrócić w szpitalu poradnię hematologiczną - tłumaczy Piotr Lenik, obecny dyrektor placówki. - Pozyskaliśmy lekarza hematologa, zwróciliśmy się do NFZ o przyznanie dodatkowych punktów na prowadzenie poradni i od poniedziałku, 5 listopada, poradnia hematologiczna znów zaczęła działać.
Poradnia jest czynna w poniedziałki w godzinach od 10:00 do 18:00 oraz we wtorki i środy w godzinach od 10:00 do 15:05. Warunkiem przyjęcia jest skierowanie, dowód ubezpieczenia i dokument z numerem PESEL. Rejestracja osobista i telefoniczna w rejestracji ogólnej do poradni specjalistycznych. Porad udziela specjalista w dziedzinie hematologii Waldemar Hołda.
- Na razie dziennie do poradni zgłasza się 2-3 osoby, najczęstszymi chorobami są anemia nieznanego pochodzenia i podejrzenie białaczki przewlekłej - informuje Jan Gołąb. - Zwykle to jest taki pierwszy kontakt pacjenta z chorobą krwi - dodaje.
Niestety, nierealne jest reaktywowanie oddziału hematologii, który kilka lat temu funkcjonował pod oddziałem chorób wewnętrznych. Jak tłumaczy dyrektor placówki, brakuje specjalistów, a do tego koszty związane z uruchomieniem pracowni do przygotowywania i podawania tzw. cytostatyków (leków stosowanych w chemioterapii) są zbyt duże. Teraz oddział ten funkcjonuje jako oddział chorób wewnętrznych i metabolicznych.
W poradni ortopedyczno-urazowej uruchomiono właśnie system kolejkowy. Dotąd pacjent rejestrował się i czekał, aż jego nazwisko zostanie wyczytane. Teraz otrzymuje numerek, dzięki czemu łatwiej może ocenić, kiedy zostanie przyjęty do lekarza. Kolejne numery wyświetlane są na elektronicznym wyświetlaczu. W przyszłym tygodniu taki sam system najprawdopodobniej ruszy w poradni chirurgicznej.
- Wybraliśmy dwie "najtrudniejsze" poradnie, gdzie jest najwięcej pacjentów, trudno upilnować porządku, gdzie sfrustrowani byli zarówno pacjenci, jak i lekarze - wyjaśnia Piotr Lenik.
Na razie system działa pilotażowo, ale na taki sam w kolejce czeka już Zakład Diagnostyki Obrazowej. Z czasem elektronicznych wyświetlaczy pojawi się w szpitalu jeszcze więcej. - Zanim wprowadzimy system do wszystkich poradni, chcemy sprawdzić jak to działa w praktyce na najtrudniejszych odcinkach, bo nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć - wyjaśnia dyrektor. Pierwsze wnioski z obserwacji są jednak optymistyczne. - Choć kolejki nie są mniejsze, już można zauważyć większy porządek, ludzie już nie nasłuchują kogo lekarz wzywa, tylko mają swój numerek. W ten sposób wyeliminowane są niepotrzebne, dodatkowe emocje - zauważa dyrektor.
Przewiduje, że pozytywne zmiany pacjenci bardziej odczują w przyszłym roku, pod warunkiem, że szpitalowi uda się zwiększyć kontrakt z NFZ, liczbę punktów do wypracowania w poradniach. - Wtedy wydłużymy pracę poradni, jakość obsługi pacjenta na pewno się poprawi - dodaje dyrektor.
Rok temu ruszyła budowa nowego bloku operacyjnego. Inwestycja została podzielona na etapy. Prace prowadzone w ramach najważniejszego, pierwszego właśnie dobiegają końca.
Powstał trzykondygnacyjny budynek, który docelowo składał się będzie z 10 sal operacyjnych, oddziału intensywnej opieki medycznej oraz centralnej sterylizatorni. Aby nowy obiekt włączyć w strukturę szpitala, wybudowano i przebudowano istniejące układy komunikacyjne, dobudowano windy i łączniki. Pod potrzeby budynku częściowo przebudowano system zasilania w energię elektryczną, a także przebudowano fragment sieci wodociągowej wraz z remontem hydroforni.
- Obecnie trwają ostatnie prace wykończeniowe, instalacyjne i porządkowe. Prowadzone są rozruchy technologiczne. Obiekt jest w trakcie wyposażania, jest przygotowywany do odbioru - informuje dyrektor. Dotychczasowe prace kosztowały już blisko 37 mln zł.
Rok temu zapowiadano, że już teraz na blok operacyjny będą mogli trafić pierwsi pacjenci. Niestety nie można uruchomić bloku, zanim nie wykonane zostaną prace w ramach drugiego etapu inwestycji, w zakres którego wchodzi m.in. wykończenie czterech sal operacyjnych i jednej sali OIOM. - Kolejne prace będą kosztować dodatkowe 7,5 mln zł. Jeśli uda nam się pozyskać środki od samorządu województwa podkarpackiego i roboty pójdą sprawnie, to blok operacyjny będzie uruchomiony pod koniec przyszłego roku - mówi Piotr Lenik.
W trzecim etapie nastąpi całkowite wykończenie bloku, w tym wyposażenie centrum konferencyjnego.