- Niedawno usłyszałam informację, że w związku z poszukiwaniem gazu łupkowego potrzeba będzie około 17 tys. pracowników, więc zainteresowanie naszymi uczniami na pewno będzie - mówi Joanna Kubit, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 4 w Krośnie, tzw. Naftówki - szkoły, która od 64 lat kształci specjalistów wiertnictwa nafty i gazu. Jest jedną z zaledwie trzech placówek w Polsce, które kształcą w tym kierunku. Zapotrzebowanie na jej absolwentów jest więc nieuniknione.
Pierwsze oznaki tego zainteresowania już są. W piątek (21.01) szkołę odwiedzili przedstawiciele firmy Schlumberger, największego na świecie przedsiębiorstwa zajmującego się usługami związanymi z obsługą pól naftowych. Firma zatrudnia ponad 100 tys. pracowników z ponad 140 krajów, którzy pracują w około 80 państwach. Posiada 25 centrów badawczych, które rozsiane są na całym świecie. Schlumberger najprawdopodobniej będzie zajmował się eksploatacją gazu łupkowego.
- To była zupełna niespodzianka. Nie spodziewałam się akurat tej firmy - mówi dyrektor szkoły. Wszyscy liczyli na to, że przedstawiciele Schlumbergera przyjadą tylko z prezentacją firmy, a okazało się, że przeprowadzili typową dla standardów zachodnich rekrutację do pracy.
Zgodnie z ich życzeniem na spotkanie zaproszeni zostali absolwenci szkoły oraz uczniowie klas maturalnych. - Dostali do rozwiązania typowy, stosowany na całym świecie test techniczny. Był też test manualny, trzeba było złożyć z części rodzaj zaworu. Tym, którzy przeszli testy, proponowano rozmowę kwalifikacyjną w języku angielskim, oni mają realną szansę na zatrudnienie - zdradza Joanna Kubit. - Okazało się, że z wiedzy zawodowej nasi uczniowie są naprawdę dobrzy, z zadania manualnego wywiązali się wręcz świetnie. Problemem jest tylko bariera językowa - przyznaje dyrektor. - Ale to jest cenna wskazówka dla mnie jako dyrektora. Dzięki temu spotkaniu mamy zdiagnozowane szkolne potrzeby. Nasi uczniowie zawsze traktowali angielski jak zło konieczne, nie chcieli się uczyć. Teraz zobaczyli jak ważna jest znajomość języków obcych.
Z woli dyrekcji szkoły, w spotkaniu wzięli udział także uczniowie II klasy technikum wiertników. - Myślę, że będzie z nich duży pożytek, mają spore osiągnięcia w nauce, kilkoro ma świadectwa z paskiem, jest wśród nich też stypendysta Prezesa Rady Ministrów. To spotkanie podziałało na nich motywująco - podkreśla Joanna Kubit.
"Naftówka" znów staje się ważnym punktem na edukacyjnej mapie Krosna, a nawet kraju, wychodzi z cięższego okresu, kiedy to w regresie było szkolnictwo zawodowe. Dyrekcja przyznaje, że zawód nafciarza przechodzi właśnie nobilitację: - Przyjeżdżają nasi absolwenci, opowiadają o warunkach pracy za granicą, np. w Ugandzie, Mozambiku czy Pakistanie. Na Czarnym Lądzie pracuje ich tam naprawdę wielu. Te polskie firmy bardzo dbają o swoich pracowników, naszych absolwentów. To jest ciężka praca, ale te standardy, warunki pracy są już zupełnie inne niż kiedyś.
Po 12 latach przerwy w "Naftówce" reaktywowano klasę technikum gazownictwa. Dyrekcja myśli też o klasie typowej pod gazy łupkowe. Pod uwagę brane są jeszcze inne rozwiązania. - Reforma daje możliwość stworzenia w szkole branżowego centrum edukacji dla zawodów wiertniczych i naftowych. Warunkiem jest to, że szkoła musi ściśle współpracować z zakładami pracy, bo to one biorą na siebie ciężar kształcenia zawodowego. A my tę współpracę mamy świetną - podkreśla Joanna Kubit. Dzięki niej uczniowie mogą korzystać z praktyk, m.in. dwutygodniowych pobytów na specjalnej wiertni szkoleniowej. Zdobytego tam doświadczenia nie zastąpią godziny spędzone w klasie.
W "Naftówce" od 50 lat działa też zamiejscowy ośrodek Akademii Górniczo-Hutniczej. To dla absolwentów szkoły naturalna możliwość kontynuacji edukacji. - Kto nie chce na AGH, idzie do pracy - twierdzi dyrektor. Z jej znalezieniem nie powinno być problemów. - Rocznik, który skończył szkołę w ubiegłym roku jest zatrudniony niemal w całości. Poprzedni także, nie licząc osób, które nie przeszły badań.
Wizyta przedstawicieli firmy Schlumberger wywołała w szkole spore poruszenie, ale dyrekcja ma nadzieję na kolejne takie spotkania. Uczniowie "Naftówki" powinni być w orbicie zainteresowań co najmniej czterech amerykańskich firm tej samej branży.