W lecie na wzniesieniach u podnóża Królewskiej Góry i nieopodal zamku Kamieniec można dostrzec alpaki. Są to zwierzęta podobne posturą do lam. Wywodzą się z rodziny wielbłądowatych, a ich rodzinnym kontynentem jest Ameryka Południowa, a dokładnie górzyste tereny And w Chile i Peru. Najcenniejsze, co mają, to runo.
Piotr Okólski po raz pierwszy zobaczył alpaki za granicą, gdy pracował w Belgii. – Po powrocie zacząłem zgłębiać wiedzę na temat tych zwierząt. Wtedy nie były one jeszcze tak popularne w Polsce i ciężko było znaleźć jakieś informacje – wspomina.
Mimo to w 2008 roku wspólnie z żoną kupili pierwsze stado, które liczyło 4 sztuki rasy Huacaya. W pewnym momencie rozrosło się ono nawet do 30 sztuk. Alpaki zamieszkały w drewnianych budynkach na ściółce ze słomy, otrzymały swój wybieg i pastwiska na ponad 2 ha gospodarstwie.
Wełna alpak jest uznawana za jedną z najlepszych naturalnych wełen na świecie. – W dotyku jest podobna do kaszmiru – niezwykle miękka i lekka, a przy tym bardzo ciepła i wytrzymała. Jest trzy razy mocniejsza od wełny owczej i sześć razy od niej cieplejsza. Poza tym prawie w ogóle nie zawiera lanoliny, więc jest antyalergiczna – mówi pan Piotr.
Posiada też sporo innych właściwości zdrowotnych: łagodzi nerwobóle, zapewnia zdrowy i spokojny sen, nie kumuluje kurzu i potu, eliminuje roztocza. Pomaga w leczeniu wielu schorzeń, zwłaszcza reumatycznych.
Kupując stado pan Piotr miał pomysł, jak wykorzysta runo swoich zwierząt. Postanowił zająć się jego obróbką. Sprawa była nieco ułatwiona, bo pani Barbara jest szwaczką. – Jako dziecko pomagałam mojej babci w tworzeniu kołder z owczej wełny i anilany - mówi.
Pierwsze nitki wytwarzali na kołowrotku. – Potem mieliśmy już tyle wełny, że postanowiliśmy uruchomić przędzalnię. Był duży kłopot ze znalezieniem odpowiednich maszyn włókienniczych, które skompletowaliśmy dopiero po ok. 4 latach.
Obróbka nie należy do najłatwiejszych, bo runo bardzo się elektryzuje. – Cały proces wykonujemy ręcznie i zajmuje nam on sporo czasu. Na początku oczyszczamy runo ze słomy i siana. Później je pierzemy, suszymy i wyczesujemy na maszynie. Następnie wykonujemy z niego kołdry lub przędzę – tłumaczy pani Barbara.
Z jednej alpaki można uzyskać ok. 80 deka gotowej przędzy. - Runa trudno powiedzieć ile, bo zależy to od jakości alpaki. Z jednego zwierzęcia można uzyskać od 2 do 5 kg – tłumaczy pan Piotr.
Aby polepszyć jakość wykonywanych przez siebie produktów, państwo Okólscy jakiś czas temu sprzedali swoje stare stado i kupili nowe o dużo wyższej jakości materiału hodowlanego. Alpaki nie należą do tanich zwierząt. Za dobrej jakości zwierzę trzeba zapłacić w granicach od 15 do 20 tys. zł. Samce są jeszcze droższe, to wydatek nawet 40 tys. zł.
Alpax wytwarza głównie kołdry i poduszki. Szyje wszystkie rozmiary kołder, od najmniejszych - do dziecięcych łóżeczek - po największe o wymiarach 220x240 cm. Ich koszt waha się od 1 do 2 tys. zł.
Poza tym firma produkuje czapki, szaliki, skarpety, a część runa jest przerabiana na nitki. - Problem z odzieżą jest taki, że brakuje nam osób, które potrafią dziergać na drutach – mówią właściciele.
Dzięki przędzalni państwo Okólscy zaczęli też wykonywać usługi dla hodowców alpak z całej Polski i zagranicy m.in.: Danii, Szwecji, Norwegii. – Najpierw przerabialiśmy tylko swoje runo, a później zaczęliśmy przyjmować zlecenia od innych. Znajomi polecali nas swoim znajomym, aż pomalutku staliśmy się znani w całej Polsce i nie tylko. Klienci przesyłają nam surową wełnę po strzyżeniu alpak, a my robimy z niej gotowe produkty.
Obecnie stado państwa Okólskich liczy 12 sztuk. Młode, które przychodzą na świat, są sprzedawane osobom, które zakładają i powiększają hodowlę lub chcą poprawić genetykę w swoim stadzie. Trafiają też do klientów, którzy prowadzą alpakoterapię. Jest to forma zooterapii wspomagającej rehabilitację ruchową oraz umysłową osób niepełnosprawnych.
– Nie wszystkie alpaki nadają się do tego, niektóre są tak dzikie, że nie da się ich oswoić. Alpakę przeznaczoną na terapię trzeba od małego przyzwyczajać poprzez dotyk, np. przy karmieniu – mówi pan Piotr.
Hodowcy przyznają, że alpaki nie są wymagające, ale jak każde zwierzęta wymagają opieki. - Jeśli ktoś decyduje się na hodowlę, to trzeba mieć świadomość, że nie ma się wolnych świąt czy weekendów.
Gospodarstwo państwa Okólskich sąsiaduje z zamkiem Kamieniec i rezerwatem Prządki, przez co wcześniej odwiedzało ich sporo turystów, którzy chcieli pospacerować w towarzystwie tych zwierząt. Od dwóch lat gospodarstwo jest zamknięte dla odwiedzających. – Po prostu brakuje nam na to czasu. Może kiedyś wrócimy do tej działalności – dodaje pani Barbara.
Informacje na temat firmy Alpax można znaleźć na ich stronie internetowej. Działa też sklep internetowy, na którym można zapoznać się z jej ofertą.
Bardzo ciekawa inicjatywa. Dawne tradycje regionu w nowej odsłonie, do tego wysoka jakość wełny to duży atut