Wprowadzenie szkolnych mundurków wzbudzało kontrowersje, ale jak się okazuje większa dowolność w doborze uczniowskiego stroju wcale nie powoduje mniej problemów, czego przykładem może być sytuacja w szkole w Polance.
Wiadomość takiej treści dotarła do naszej redakcji: "Dziecko może chodzić w bluzach tylko w kolorach narzuconych przez szkołę. Są to np. kolor czarny, biały, szary, a np. ciemny zielony nie może już być, bo inaczej dziecko dostanie uwagę, a jeśli tych uwag nazbiera się 3 to wzywani będą rodzice. Oprócz kolorów nie może być żadnych naszywek, napisów, itd. Czy to nie jest skandal?" - pisze czytelnik. "- Wyposażenie nowej garderoby kosztuje sporo, jakby wydatków na rozpoczęcie roku było mało... Jeśli została uchwalona taka ustawa, to szkoła powinna dawać dofinansowanie na zakup nowej garderoby dziecka, jego wymianę! Jest to skandaliczne zachowanie i beznadziejny pomysł, jedyny chyba taki, na wszystkie krośnieńskie szkoły" - kontynuuje.
- Kiedy zniesiono mundurki, które rodzice bardzo chwalili, nie chcieliśmy wrócić do kolorowej "pisanki" w szkole - tłumaczy Anna Dragan, dyrektor Miejskiego Zespołu Szkół nr 3.
Wytyczne dotyczące stroju zawiera szkolny regulamin. Mówią o tym, że strój ma być czysty, schludny, skromny i o stonowanych kolorach. - Dopuszczalna jest cała gama kolorów, trudno było wymieniać wszystkie odcienie błękitów, zieleni i szarości. Najważniejsze jest jednak to, czego się zabrania: noszenia nieodpowiednich długości, czyli ciuchów odsłaniających ramiona, plecy i brzuch, krzykliwych kolorów, wulgarnych napisów lub emblematów sugerujących przynależność do subkultur - wyjaśnia dyrektorka. - Czasem dzieci i ich rodzice nawet nie wiedzą, co jest napisane na strojach - dodaje.
Dyrekcja szkoły bije się w piersi, ale tylko w jednej kwestii. - Zdarzyło się, że jeden z nauczycieli zbyt rygorystycznie podszedł do tematu i przy małym emblemacie odnotował uwagę - przyznaje Anna Dragan. - Rodzice mają rację, kiedy w takich sytuacjach reagują żywo, ale zwróciłam uwagę i takich zdarzeń nie będzie. Dziecko trzeba powoli przyzwyczajać, upomnieć kilka razy - twierdzi. Podkreśla jednak, że zapisy regulaminu będą egzekwowane. - Nie pozwolimy sobie na to, żeby nasze słowa nie miały żadnego znaczenia.
Były przewodniczący Rady Rodziców przy SP 7 - Sławomir Bęben - podkreśla, że regulamin dotyczący stroju nie był wspólnie ustalany. - Dyrekcja szkoły nie zwracała się w tej sprawie o konsultacje do Rady Rodziców - mówi. - Cóż tu konsultować? Normalność? - odpowiada Anna Dragan. - My jesteśmy zobowiązani dawać wiedzę, ale też wychowywać. Szkoła jest miejscem pracy dla uczniów i należy przychodzić tutaj odpowiednio ubranym, tak jak idzie się w określone miejsce - inaczej do teatru, do kościoła, inaczej do szkoły, inaczej na podwórko. Chcemy też przyzwyczajać dzieci do pewnej estetyki.
Po zniesieniu mundurków, które miały wśród rodziców zarówno zwolenników, jak i przeciwników, wskazówek co do stroju uczniów nie daje ani Ministerstwo Edukacji, ani Wydział Edukacji Urzędu Miasta w Krośnie. Dlatego zalecenia zawiera każdy szkolny regulamin. To w jaki sposób są traktowane i egzekwowane zależy jednak od dyrekcji i nauczycieli poszczególnych placówek.
- Nie ma u nas większego problemu z ubiorem i nie będziemy robić żadnych rewolucji - mówi Lucyna Paczkowska ze Szkoły Podstawowej nr 1. - Na początku roku szkolnego zawsze omawiamy i przypominamy zapisy statutowe. Niedopuszczalny jest makijaż, farbowanie włosów, szorty, koszulki na ramiączkach, itp - strój ma być godny. Jeśli dzieci mają bluzy z nadrukami firmowymi, to przecież nie będziemy ich odrywać, zwracamy tylko uwagę, żeby nie było znaków, które się dwuznacznie kojarzą. Dzieci starają się trzymać tych zasad. Jak w każdej szkole, także i w tej wygląd ucznia i sposób ubierania ma wpływ na ocenę z zachowania.
Rodzice przyznają, że ciężko jest kupić ciuchy w stonowanych kolorach i bez nadruków. - Sklepy oferują niemal same kolorowe stroje. Szczególnie te dla dziewczynek mają głównie czerwone i różowe kolory - mówi pani Joanna, jedna z mam. Dlatego zaliczała się do zwolenników mundurków, które rozwiązywały problem "rewii mody" w szkołach, przy okazji chroniły odzież. - Teraz trzeba poprzestać na zdrowym rozsądku.