W pubie już nie zapalisz. Dymek tylko na zewnątrz

Role się odwróciły. Dotychczas to osoby niepalące, przesiadując w kłębach dymu papierosowego, czuły się dyskryminowane. Teraz to palacze muszą uważać na to, gdzie palą. Od poniedziałku (15.11) dymek w publicznym miejscu może sporo kosztować. Jak krośnieńskie lokale przygotowują się do nowych przepisów?
Od poniedziałku (15.11) taki widok może mieć miejsce tylko w pomieszczeniach ściśle do tego przeznaczonych, czyli palarniach

Nowe przepisy ustawy o ochronie zdrowia weszły już w życie. Lista miejsc, w których obowiązuje całkowity zakaz palenia papierosów jest znacznie większa. Nie można już puścić dymka w miejscach publicznych, czyli w środkach transportu publicznego, w miejscach przeznaczonych do wypoczynku i zabawy dzieci, na przystankach i dworcach, w szkołach, zakładach opieki zdrowotnej, ośrodkach kultury, obiektach sportowych, itp.

Największe kontrowersje wzbudza jednak zakaz palenia w pubach i restauracjach. Bezwzględnie do nowych zasad muszą się stosować lokale składające się tylko z jednego pomieszczenia. Restauracje, które mają więcej sal konsumpcyjnych, jedną z nich mogą przeznaczyć dla palaczy. Pomieszczenie musi być jednak zamknięte i wentylowane, nie może to być np. część korytarza.

Głosy klientów są różne. Ci niepalący, którym przeszkadzają kłęby dymu i zapach tytoniu na ciuchach, są zadowoleni. Okazuje się jednak, że nie wszyscy. - Ja nie palę, ale jak chodzę na imprezę z koleżankami, które palą, to szukamy miejsc, gdzie można palić - mówi jedna z takich osób.

- To zły pomysł. Więcej jest osób palących, szczególnie na imprezach - kategorycznie oceniają nowe zapisy palacze. - Najlepszym rozwiązaniem byłyby dwie sale - jedna dla palących, druga dla niepalących. Tylko właściciele lokali na tym stracą - prognozują.

Czy oni sami obawiają się tego? - Trudno powiedzieć - mówi Piotr Pelczar, współwłaściciel restauracji Royal Hall w Rynku. - Myślę, że na początku nie będzie najlepiej, ale jak się ludzie przyzwyczają, to będą wychodzić na zewnątrz i tam palić. Przyznaje, że choć sam pali, w restauracji dym papierosowy mu przeszkadza.

Piotr Pelczar - współwłaściciel restauracji Royal Hall

W lokalu będzie obowiązywał całkowity zakaz palenia, bo nie ma możliwości wydzielenia w nim odrębnego pomieszczenia. - Aby to zrobić, lokal musi mieć 100 metrów. Dotąd mieliśmy salę dla niepalących, była wentylowana, ale otwarta, więc dym uciekałby do pozostałych pomieszczeń. A to w myśl nowych przepisów jest niedozwolone.

Podobnie będzie w innym lokalu: - Akceptujemy zakaz palenia. Będzie obowiązywał na terenie całego lokalu - mówi przedstawiciel klubu Zhuma. - Palić można tylko na zewnątrz.

W Akwarium możliwe jest natomiast wydzielenie palarni. - Poświęcimy na to salę bankietową, tam będzie palarnia. Jest oddzielona, ma osobny nawiew, więc na pewno nie będzie czuć dymu na dużej sali - mówi Erwina Chmiel z Klubu Akwarium. Nie obawia się też spadku zainteresowania lokalem. - Zdarzały się telefony z pytaniami, czy w lokalu bardzo czuć dym papierosowy, bo chciała przyjść grupa osób niepalących. Teraz nie będzie problemu - dodaje.

Nad zupełnie innym rozwiązaniem zastanawia się właściciel Night Clubu Geneza, Mirosław Zarzycki: - Albo w lokalu będzie całkowity zakaz palenia, albo będzie klub dla palących. Na razie ciężko mi się ustosunkować. Dopiero będziemy nad tym dyskutować. Mamy czas do czwartku, bo lokal będzie do tego czasu zamknięty.

Palarnie można wyznaczać też w innych miejscach, np. w domach pomocy społecznej, w hotelach, w obiektach służących obsłudze podróżnych, na terenie uczelni oraz w zakładach pracy.

Osoby, które unikały lokali, w których gęsto było od dymu, teraz nie będą narzekać

Problem może być z egzekwowaniem nowych zapisów. Grzywny za ich złamanie może nakładać policja i Państwowa Inspekcja Sanitarna. Takich uprawnień nie ma straż miejska. - Możemy tylko kierować sprawę do sądu - mówi Tomasz Wajdowicz, komendant straży miejskiej w Krośnie. Sytuacja może się jednak zmienić już niebawem - może być bowiem gotowe rozporządzenie, dzięki któremu straż miejska będzie mogła nakładać mandaty. Na tym jednak nie koniec wątpliwości. - Nie wiadomo też jak interpretować te przepisy, czy osoba przechodząca obok przystanku może palić, czy nie - zastanawia się komendant.

Ważne, by właściciele lokali pamiętali o wywieszeniu tabliczek o zakazie palenia. Ten, kto tego nie zrobi, podlega karze grzywny do 2 tys. zł. Z kolei ten, kto pali w miejscach objętych zakazami, może dostać 500 zł grzywny.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)