Już po raz drugi w "Szczepaniku" zorganizowano spotkania entomologiczno- terrarystyczne, podczas których uczniowie zaprezentowali pozostałej szkolnej braci swoje nietypowe zainteresowania hodowlane.
Były m.in. jaszczurki, kameleon jemeński, gekony lamparcie i murowe, agama brodata, spora kolekcja ptaszników, albinotyczne formy żaby szponiastej, żółw hieroglifowy oraz węże: lancetogłowy, mahoniowy, chiński, boa dusiciel i zbożowy.
- To jest rzecz dość oryginalna - mówi o imprezie dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 Andrzej Gregorczyk. - Takie zwierzęta, oprócz nas, można spotkać dopiero w ZOO. A pomysł na organizację tych spotkań wynika z tego, że uczniowie mają te gady, płazy i inne "paskudztwa" w domu. Dajemy upust tym zainteresowaniom - wyjaśnia.
- Ta hodowla niekonieczne przekłada się na wysokie oceny z biologii, ponieważ to jest wąska specjalizacja - zauważa dyrektor. - Ale dobrze, każdy powinien w czymś pozytywnym się specjalizować. Poza tym, nie samą nauką uczeń żyje, musi mieć jakieś pasje. Dobrze żeby były takie, które rozwijają wiedzę i umiejętności współżycia ze środowiskiem.
Jeden z "prelegentów" - Tomasz Bryś, uczeń maturalnej klasy - zawsze lubił zwierzęta. Zainteresowaniem tymi egzotycznymi zaraził się na kolonii kilka lat temu i tak się zaczęło. Wtedy kupił sobie pierwsze patyczaki indyjskie, potem ptaszniki. Teraz swoją wiedzą dzieli się z innymi.
- Żaden z prezentowanych tu węży nie jest jadowity - uspokaja młody hodowca. - W Polsce zabroniona jest ich hodowla - wyjaśnia. - Na szczęście - żartował Andrzej Gregorczyk.
- To niesprawiedliwe - polemizuje Tomasz Bryś. - Większość hodowców to odpowiedzialni ludzie, starają się, żeby ich podopieczni nie uciekali. Nie było chyba przypadku, aby ktoś ucierpiał z powodu ataku takiego zwierzęcia. Znacznie groźniejsze są niektóre rasy psów - przypomina.
Podkreśla jednak, że przed zakupem takiego egzotycznego zwierzęcia, trzeba zasięgnąć wiedzy i poważnie się zastanowić, czy jesteśmy w stanie zapewnić mu odpowiednie warunki; terrarium, właściwą temperaturę, pokarm. - Trzeba też liczyć się ze zdaniem domowników i wiedzieć jak interweniować w razie ucieczki zwierzaka - wskazuje. Są też pewne zalety - utrzymanie tego typu zwierząt nie jest droższe od posiadania np. psa, który wymaga znacznie większej uwagi, karmienia kilka razy dziennie, no i stwarza problemy z wyjazdem na wakacje. - Zwierzęta terrarystyczne nie ograniczają właściciela, można nakarmić je raz na kilka dni, a nawet dłużej. Wąż, który zje jakiś większy pokarm, np. świnkę morską czy królika może nic nie jeść nawet przez dwa miesiące - mówi Tomasz.
Niestety, próżno oczekiwać od nich oznak przywiązania czy choćby żywszej reakcji na widok właściciela. - Te zwierzęta pod tym względem są dosyć prymitywne, nie reagują na swojego właściciela inaczej niż na kogoś innego. Trudno o takie zachowanie, zdarza się rzadko - potwierdza młody hodowca.
Właścicieli nie zraża jednak fakt, że większość oglądających dziwi się temu zainteresowaniu, wręcz boi się i brzydzi dotknąć ich pupili. Tkwią w swojej pasji nieprzerwanie i tłumaczą: - Niektórzy zachwycają się antykami, płacą za nie ogromne pieniądze, wisi to na ścianie, a oni czerpią z tego przyjemność. Tak samo my czerpiemy przyjemność z patrzenia czy rozmnożenia jakiegoś gatunku.
Podczas spotkania w "Szczepaniku" obalonych zostało kilka mitów, np. te dotyczące ptaszników i kameleonów. - Każdy ma ograniczoną ilość barw, których może użyć w zależności od humoru. Niektóre gatunki w ogóle nie zmieniają kolorów, mają tylko delikatnie odcienie. Jak jest im zimno, są zestresowane, mają ciemną barwę, jeśli są w dobrej formie i mają odpowiednią temperaturę, mają żywe kolory - tłumaczy Tomasz Bryś.
Wyjaśnia też, że ptaszniki niesłusznie nazywane są tajemniczo "tarantulami". - One zupełnie nie przypominają ptaszników, są małe i występują także w Europie. A ptaszniki są dużymi pająkami, żyją głównie w strefie tropikalnej Ameryki Południowej, Afryki i Azji. Większość gatunków produkuje stosunkowo słaby jad, z reguły niegroźny dla człowieka.