Kasia Niżnik swoją przygodę z tańcem zaczęła już w przedszkolu, kiedy mama zapisała ją do krośnieńskiego Zespołu Tanecznego Kleks. – Chociaż nie była to moja decyzja, bardzo mi się to spodobało. Nigdy nikt mnie nie zmuszał do tańca – przyznaje.
W wieku 7 lat dołączyła do Studia Tańca Gracja, gdzie pod okiem Haliny i Andrzeja Orszulaków uczyła się tańca towarzyskiego. Szybko zorientowała się jednak, że nie jest to styl dla niej, więc wróciła do Kleksa. – Tam z Dagmarą Krzanowską-Szelc ćwiczyliśmy taniec nowoczesny, użytkowy. Nauka w Zespole Tanecznym Kleks doskonale rozwija młodych tancerzy i przygotowuje ich do kontynuacji tej przygody. Ja kontynuowałam ją w Zespole Tańca Współczesnego Strecz – mówi Kasia.
Przygodę ze Streczem rozpoczęła w gimnazjum. Tam uczyła się pod opieką Sabiny Wójcik-Grygolec.
Kasia jest osobą o wybitnym talencie tanecznym popartym bardzo ciężką pracą. Jest zdyscyplinowana, konkretna, wie, czego chce, ale ma też w sobie dużo pokory
– mówi trenerka. - Będąc w zespole wygrywała praktycznie wszystkie festiwale, na których miała solówki. Gdy pojawiała się na scenie, od razu przyciągała wzrok.
Kasia przyznaje, że gdyby nie zespoły taneczne istniejące w Krośnie, jej droga prawdopodobnie potoczyłaby się inaczej. – Jestem niesamowicie wdzięczna, że miałam przyjemność współpracować właśnie z tymi osobami. Mam wrażenie, że one zasiały ziarenko, a ja zadecydowałam o tym, że chcę je pielęgnować.
Teraz specjalizuje się w tańcu współczesnym, floorworku, czyli ruchach wykonywanych w kontakcie z podłogą oraz tańcu fizycznym, którego fundamentem jest świadomość własnego ciała. – W tańcu współczesnym możemy korzystać z różnych technik. Tak jakby ktoś dał nam plastelinę, a my decydujemy o tym, jak ją uformujemy. Gdy choreograf przekazuje nam jakąś bazę, to staram się jej nie odtwarzać, a interpretować wkładając tam cząstkę siebie – opowiada Kasia.
Ważnym elementem tego stylu są również improwizacje. – Staram się wtedy słuchać własnego ciała i ruchów, które mi podpowiada – dodaje.
Kasia w Streczu tańczyła do końca liceum. Uczyła się w Koperniku, a następnie w II LO w Krośnie.
Aby doskonalić swoje umiejętności, wyjechała na trzytygodniowe warsztaty do Portugalii. – To było dla mnie coś wielkiego. Przełamałam barierę językową, poznałam nowych ludzi i nauczycieli z różnych zakątków świata – mówi Kasia.
- Od początku wiedziałam, że chcę iść do szkoły tanecznej – przyznała Kasia, kiedy stanęła przed wyborem studiów.
W 2019 roku postanowiła spróbować swoich sił aplikując do PERA School of Performing Arts (Szkoły sztuk scenicznych) na Cyprze. Rekrutacje odbywały się w 5 krajach, m.in. w Warszawie i brało w nich udział ok. 200 tancerzy z całego świata. Kasi udało się dostać na jedno z 24 miejsc. – Było to dla mnie ogromne wyróżnienie – mówi. Tam uczyła się pół roku. Z powodu epidemii koronawirusa zajęcia zawieszono, więc Kasia wróciła do Krosna.
Podczas pobytu na Cyprze wiele osób pytało ją, czy próbowała aplikować także do innych szkół m.in. w Salzburgu, czy Amsterdamie, które w tanecznym świecie są bardziej znane i prestiżowe. – Odpowiadałam, że nie próbowałam, a potem pomyślałam „Dlaczego nie? ”.
Idąc za głosem serca, w tym roku wzięła udział w przesłuchaniach do obu szkół i do obu się dostała. Na ok. 24 miejsca aplikowało ok. 700 osób. Ostatecznie wybrała SEAD - Salzburg Experimental Academy of Dance w Austrii. Jest jedyną Polką, która w tym roku rozpocznie 4-letni program nauczania.
Ostatni etap selekcji trwał tydzień. – Każdego dnia ktoś odpadał. Nauczyciele zwracali uwagę na umiejętności, predyspozycje, siłę, ale również na zapał do pracy. Patrzyli na to, jakim artystą chce być dany kandydat i co mu siedzi w głowie – opowiada Kasia i dodaje, że do końca nie wie, czym zachwyciła wykładowców. – Bałam się, że odpadnę, szczególnie na zajęciach z klasyki, bo z tą techniką nie miałam do czynienia. Wiedząc, że jest to jedno z kryteriów przyjęcia na uczelnię, starałam się poznać balet na własną rękę. Korzystałam z dostępnych lekcji online. Przy drążku starałam się nie dać po sobie poznać, że nie mam doświadczenia.
Zajęcia w takiej szkole trwają od rana do wieczora, także w soboty. – Nie mogę się już doczekać. Uwielbiam taki tryb pracy i to jak taniec zupełnie mnie pochłania – mówiła jeszcze przed wyjazdem.
Nauka w SEAD kosztuje ponad 6 tys. euro (ok. 28 tys. zł) za rok. Do tego dochodzą koszty utrzymania na miejscu. – Odkąd pamiętam wszystkie oszczędności odkładałam na naukę tańca – mówi Kasia.
W te wakacje wyjechała na winobranie do Francji. Pracowała też jako sprzątaczka i kelnerka. – Coraz mocniej wierzę w to, że nie ma rzeczy niemożliwych i jeśli się chce, to można osiągnąć wszystko - przyznaje. Z radością opowiada też o tym, że stara się o pracę dorywczą w szkole przy dbaniu o porządek na siłowni.
Aby uzbierać na wymarzone studia, założyła także zrzutkę, można ją wesprzeć wpłacając pieniądze tutaj.
- W przyszłości chciałabym dołączyć do kampanii tanecznej, z nią pracować na bardzo intensywnych obrotach i występować w spektaklach w całej Europie. Nie jestem pewna co przyniesie przyszłość, być może pojawią się kolejne taneczne marzenia – mówi Kasia. Myśli także o zawodzie trenera. - Gdy jestem w Krośnie często biorę udział w zajęciach Strecza. Zdarza się także, że prowadzę takie zajęcia. W tym roku miałam możliwość poprowadzenia gościnnie warsztatów dla Kleksa.
Kasia interesuje się także aktorstwem, psychologią, jogą i ćwiczeniami fizycznymi. – Finalnie wszystko prowadzi mnie do tańca – mówi.