Konkurs Elegancji to jedna z wielu konkurencji, jaką musieli przejść zawodnicy XXIII Podkarpackiego Rajdu Pojazdów Zabytkowych. W jego ramach nie tylko zaprezentowano zabytkowe auta, ale ich załogi musiały się pokazać w strojach z epoki. To wszystko oceniało jury.
Auta, które pojawiły się na płycie rynku, mimo swojego sędziwego wieku pokonują tysiące kilometrów. Wiele z nich jest zachowanych w oryginalnym stanie – posiadają oryginalne części, nie mają np. klimatyzacji czy pasów. Często były to samochody produkowane w tak solidny sposób, aby jak najdłużej służyły swoim właścicielom.
Największe wrażenie na krośnieńskiej publiczności i jury zrobiła załoga Essexa Six Terraplane z 1932 roku. Kierowca Leszek Kut i pilot Tymoteusz Pacześniak z Automobilklubu Rzeszowskiego przyjechali do Krosna w strojach gangsterów i z karabinami w dłoniach. Padły nawet strzały i zapowiedź rabunku banku.
– Takim samochodem jeździli mafiosi w czasach kryzysu w Stanach Zjednoczonych i rabowali banki – tłumaczy Leszek Kut. – Najsłynniejszym był John Dillinger, który zginął w takim samochodzie w trakcie pościgu policyjnego.
Najstarszym samochodem, który wziął udział w konkursie, był Citroen B14 G z 1926 roku. Kierował nim Artur Węgler z MOTO-AUTO-KLUB. Auto nie jest odrestaurowane.
- Tym zabytkiem podróżuję razem z żoną Magdą – mówi pan Artur. – Samochód 50 lat spędził we francuskiej stodole z zepsutym silnikiem. Kupiliśmy go i wyremontowaliśmy ten silnik oraz układ napędowy. Resztę zostawiliśmy tak jak było. Ma oryginalne chłodnice.
Na krośnieńskiej starówce można było również zobaczyć m.in. doskonale znanego z amerykańskich westernów Forda A Pickupa z 1928 roku, jednego z najstarszych egzemplarzy Porsche 356 z 1959 roku czy pojawiającego się w filmach Forda Mustanga Fastbacka z 1968 roku.
Marian Stoch z Automobilklubu Beskidzkiego zabytkowymi samochodami jeździł w najbardziej oddalone zakątki świata. Uczestniczył w rajdach w Argentynie, Japonii, Stanach Zjednoczonych czy we Włoszech. Na krośnieńską starówkę zajechał Chryslerem 75 Sport Roadster z 1929 roku i zdobył wyróżnienie w konkursie. – To samochód produkcji amerykańskiej. Ten model uczestniczył w wyścigu wytrzymałościowym Mille Miglia – mówi.
Aston Martin z 1937 roku o mocy 95 koni również uczestniczył w Mille Miglia. – Ten samochód to taki biały polski kruk. Jest jedynym przedwojennym astonem w Polsce – mówi Jan Potocki z Automobilklubu Beskidzkiego.
Andrzej Chęciński z Automobilklubu Beskidzkiego do Krosna przyjechał aż spod Piły. To była jego pierwsza wizyta w naszym mieście. Zaprezentował Volvo Amazon 121 z 1964 roku. Ten model wygrał rajd Akropolis w latach 1963-64. W Szwecji wyprodukowano 297 tys. egzemplarzy, do teraz zostało z ich 8%.
Niektóre auta z powodu upałów zaliczyły niewielką awarię. – Niestety nasz Triumph Roadster z 1949 roku nie wytrzymał tej tropikalnej temperatury. Zagotowaliśmy mu silnik i musimy go teraz trochę schłodzić, żeby jechać dalej – mówi kierowca Jacek Słuszniak ze Stowarzyszenia Europejska Asocjacja Automobilerów. – Samochód został wyprodukowany z aluminium, ponieważ po wojnie nie było stali, za to na polach znajdowało się mnóstwo niemieckich samolotów. Odrestaurowaliśmy go 12 lat temu.
- Jazda takim samochodem w słoneczne dni to niezapomniane wrażenie, gorzej jak pada deszcz, bo auto ma tylko ręcznie przeze mnie napędzane wycieraczki – dodaje pilot Bożena Żołnierkiewicz.
Właściciele zabytkowych samochodów są w nich zakochani. - Trudno nie być, skoro tyle czasu się im poświęca – mówi krośnianin Janusz Rajchel z Automobilklub Małopolski Krosno. Na Rynek przyjechał BMW 327 cabrio z 1938 roku, które odrestaurował w 2018 roku.
Zawodnicy byli zadowoleni z uczestnictwa w wydarzeniu. - Bardzo lubię przyjeżdżać na rzeszowskie rajdy – mówi Bartosz Balicki z Automobilklubu Beskidzkiego. Do Krosna przyjechał Triumphem TR3A z 1960 rok. – To auto jest szybkie i lekkie. Waży 900 kg i ma 100 koni mechanicznych. Jego maksymalna prędkość to 160 km/h. Bardzo przyjemnie się nim jedzie. Nie ma pasów, ale jak na razie nikt z niego nie wypadł.
W ramach rajdu samochody przejechały m.in. przez tunel schronowy w Strzyżowie, pokonały serpentyny w Czarnorzekach i odwiedziły skansen przemysłu naftowego w Bóbrce. Z Krosna uczestnicy wyruszyli do Jasienicy Rosielnej. Sobotni etap rozpoczęli w Siedliskach, a zakończyli w Rzeszowie.
Rajd był równocześnie eliminacjami Mistrzostw Polski Pojazdów Zabytkowych.
Ale żałuję, że mnie nie było :(...
Jak one wyglądały! Cudowny sprzęt i równie godna podziwu pasja. Gdybym miał więcej czasu i pieniędzy też chętnie bym się zajął takim cudeńkiem...