Szpital: strajkujący, zadłużony, polityczny

W krośnieńskim szpitalu od połowy maja trwa strajk. Znaczna większość lekarzy złożyła już wymówienia umów o pracę. Sytuacja nie jest łatwa tym bardziej, że szpital jest jednym z najbardziej zadłużonych w regionie.
Wojewódzki Szpital Podkarpacki w Krośnie jest zadłużony i upolityczniony. Pacjenci wydają się być najmniej ważni

Podczas strajku szpital pracuje jak na ostrym dyżurze, czyli jak każdego dnia po południu i w dni wolne od pracy. Obecni są tylko ordynatorzy i lekarze dyżurni. Nie wykonuje się planowych operacji, nie działają poradnie specjalistyczne. - Strajk nie dotyczy wszystkich poradni i oddziałów. Wszyscy pacjenci w stanach zagrażających życiu są przyjmowani. Świadczenia w szpitalu są wykonywane. Problem polega na tym, że nie są one rejestrowane w systemie, co jest warunkiem zapłaty przez Narodowy Fundusz Zdrowia - wyjaśnia dyrektor szpitala, Mariusz Kocój. - Od połowy maja straty wynoszą około 3 mln złotych.

Lekarze składają kolejne wypowiedzenia umów o pracę. Z około 150 lekarzy, wypowiedzenia może złożyć nawet 130. Ten sam krok planują ordynatorzy. - Przez 5 tygodni w ogóle nie było rozmów. Dopiero teraz się zaczęły. Jeżeli w ten sposób nas się traktuje, to my przestaniemy pracować w państwowej ochronie zdrowia i zaczynamy zakładać swoje własne spółki - mówi Paweł Wołejsza, przewodniczący oddziału terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Krośnie. - Nasze główne postulaty to: systemowe zmiany w ochronie zdrowia, odpowiednie ich finansowanie, prywatyzacja i podwyżki płac. Uważamy, że lekarz po studiach, po stażu powinien zarabiać około dwóch średnich krajowych, a specjalista około 3 średnich krajowych - wyjaśnia. Przeciętne wynagrodzenie miesięczne za I kw. 2007 roku wyniosło 2709,14 zł brutto.

Mariusz Kocój został dyrektorem szpitala zaledwie kilka tygodni temu. W ciągu ostatnich lat jest to już kolejna zmiana na tym stanowisku. Pracownicy mają już tego dosyć. - Za każdym razem jest to dyrektor polityczny. Przychodzi, jest pół roku, odchodzi, dostaje oczywiście odprawę. A za to wszystko muszą zapłacić pracownicy wypracowanymi procedurami. To nie jest tak, że marszałek za to płaci. Podchodzimy do tego z gorzkim uśmiechem. Polityka wchodzi we wszystko zupełnie niepotrzebnie - mówi Paweł Wołejsza.

Szpital w Krośnie jest jednym z najbardziej zadłużonych w regionie. Jego zobowiązania sięgają 23 mln zł. Na ostatniej sesji Rady Miasta (26.06) dyrektor przedstawił aktualną sytuację placówki. - Naszą największą bolączką jest poziom zobowiązań wymagalnych, który wynosi około 10 mln zł. Codziennie istnieje ryzyko, że nasi dostawcy, wobec których jesteśmy winni określone kwoty, mogą sprzedać dług. Taka sytuacja już miała miejsce, pomimo umowy, która zakazuje sprzedaży długów bez naszej zgody.

Mariusz Kocój
Do 15 lipca dyrektor placówki ma przedstawić marszałkowi województwa plan restrukturyzacji szpitala. - Zobowiązałem się przedstawić nasze założenia wraz ze wskaźnikami, które będą pozwalały uwiarygodnić, że koncepcja wyjścia z kryzysu jest spójna i ekonomicznie uzasadniona - mówi Mariusz Kocój (na zdjęciu obok). Do Urzędu Marszałkowskiego zostanie złożony także wniosek o poręczenie kredytu inwestycyjnego. Za te środki szpital chce zwiększyć swoją ofertę i obniżyć koszty funkcjonowania. - Nie chodzi o to, żeby szpital przejadł te pieniądze w postaci podwyżek albo spłacenia zobowiązań. Zwiększenie katalogu świadczeń, które możemy sprzedać funduszowi zdrowia wymaga określonych inwestycji - wyjaśnia dyrektor.

W planach są remonty, wybudowanie dodatkowego bloku operacyjnego oraz zwiększenie ilości łóżek w oddziałach, które przynoszą zyski. Aby zaoszczędzić na kosztach utrzymania budynku, konieczna jest jego modernizacja. Szpital pozbędzie się także części zbędnego majątku.

Zdaniem dyrekcji na złą sytuację szpitala wpływa m. in. zaniżona cena świadczeń w porównaniu z cenami w innych województwach. Co więcej - także w porównaniu ze szpitalami w województwie podkarpackim. - Są jednak elementy pozytywne. Ja twierdzę, że szpital jest wart więcej niż funkcjonuje w opiniach. Korzystne jest to, że w bliskim sąsiedztwie nie ma znaczącej konkurencji. Mamy odziały, które są solą w oku innych szpitali, np. okulistyka. Ten oddział przoduje w zyskowności.

W 2008 roku w szpitalu powstanie pracownia hemodynamiki [hemodynamika - nauka o krążeniu krwi - przyp. red.]. Zwiększy to jego przychody. Po pierwsze, z wynajmu pomieszczeń dla inwestora, po drugie, z większej ilości porad czy pobytów na innych oddziałach.

Lekarze chcą odejść ze szpitala i zakładać własne spółki

Nowa dyrekcja chce także wrócić do rozmów o utworzeniu prywatnej stacji dializ. - Niedawno na oddział zakupiono nowe urządzenia, mamy wyspecjalizowaną kadrę, ale możemy się martwic o przyszłość. Według koncepcji, która zrodziła się w Krośnie, prywatne sztuczne nerki powstały w sąsiednich miastach. Każda z nich przejmie cześć pacjentów. To jest zagrożenie. Ale tam potrzeba też lekarzy. Jeżeli stracimy naszych nefrologów, to powstanie pytanie: co dalej z odziałem.

Mariusz Kocój poinformował również, że nie planuje zwolnień pracowników, ale nieuniknione będą przesunięcia na stanowiskach. Przyznał, że przedłużanie umów terminowych będzie poddane bardzo rygorystycznej procedurze. Aktualnie szpital nie przyjmuje nowych pracowników, ale podania o pracę codziennie spływają.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)