Rodzinę znaleźli na stronie internetowej Szlachetnej Paczki. - Gdy dowiedzieliśmy się, że ojciec zostawił tę rodzinę, postanowiliśmy, żeby właśnie im pomóc - mówią o dokonanym wyborze radni.
"Pani Magdalena (43 l.) samotnie wychowuje dwójkę dzieci: Wiktorię (17 l.) i Jasia (16 l.). Była zmuszona zrezygnować z pracy, od kiedy jej rodzice nie byli w stanie opiekować się już jej synem Jasiem, który od urodzenia choruje na dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe, głębokie upośledzenie umysłowe, padaczkę i anemię. Jaś nie potrafi mówić, a jego życie uzależnione jest od innych osób, gdyż wymaga stałej opieki. Pomimo tego jest bardzo pogodny. Trzyosobowa rodzina mieszka w dwupokojowym mieszkaniu. Wewnątrz jest bardzo skromnie, lecz czysto i schludnie. Wśród największych potrzeb Pani Magdalena wymienia żywność, piecyk "koza" na drewno, gdyż pomogłoby to rodzinie zdecydowanie obniżyć koszty ogrzewania w trakcie zimy oraz czajnik bezprzewodowy, który pomógłby Pani Magdalenie w przygotowywaniu napojów i posiłków dla chorego Jasia. Uwaga: dla zachowania anonimowości, imiona członków rodziny mogły zostać zmienione." - informowano na stronie www.szlachetnapaczka.pl.
Wśród zgłaszanych potrzeb były też środki czystości i żywność, obuwie zimowe dla Wiktorii czy słodycze dla Jasia, a także termos na żywność - pani Magdalena często wyjeżdża ze swoim chorym synem do szpitala i na ten czas musi mieć dla niego jakieś ciepłe danie.
W zorganizowaniu pomocy brało udział dziewięcioro radnych: Janusz Hejnar, Bogdan Józefowicz, Wojciech Kolanko, Paweł Krzanowski, Ireneusz Kwieciński, Piotr Lenik, Kazimierz Mazur, Arkadiusz Opoń i Bogumiła Romanowska. Dary zawieźli na miejsce dwoma samochodami.
Wśród prezentów był między innymi: piecyk na drewno, tzw. "koza", ponad 700 kg opału, termos, czajnik bezprzewodowy, żywność, słodycze, cztery pary butów. Rodzina przyjęła prezenty ze łzami szczęścia w oczach. Nikt nie spodziewał się, że wszystkie zgłoszone potrzeby zostaną spełnione. - Staraliśmy się, żeby wszystkiego było więcej, np. jak była mowa o jednej parze butów, to kupiliśmy cztery. W dużej mierze pomogli nam sponsorzy, do których zwróciłem się o pomoc - mówi jeden z organizatorów paczki.