Wysoka na kilka metrów, biała konstrukcja stoi w centralnej części obszernej hali przy ul. Żwirki i Wigury. Składa się z podstawy z zespołem masywnych siłowników oraz otwieranej kabiny, w środku której za kilka dni pojawią się fotele, zegary i wolanty, a na jej ścianach wyświetlane będą ruchome obrazy imitujące krajobraz z lotu ptaka. Słyszymy zapewnienie: - Piloci będą się tu czuć jak w kokpicie własnego samolotu.
O dbałości o odwzorowanie najdrobniejszych detali kokpitu zapewnia nas Piotr Piątek ze Stowarzyszenia B4, które koordynuje prace nad budową symulatora lotów maszyn ultralekkich. Konstrukcja ma być gotowa do końca miesiąca. Od początku przyszłego roku, do białej kabiny będą mogli wejść piloci. Kolejka podobno już jest, bo dotychczas możliwości szkolenia na tego typu symulatorach właściwie nie było. - Przeciętny pilot maszyny ultralekkiej nie ma żadnego dostępu do symulatora. Może sobie co najwyżej na F-16 polatać na komputerze w domu i na tym koniec - przyznaje nasz rozmówca.
Symulator powstaje w Krośnie, bo tu znajduje się hala Klastra Lotnictwa Lekkiego i Ultralekkiego. Klaster tworzy niemal 40 podmiotów: firm i instytucji, głównie z branży lotniczej. Budowany jest w dwóch wersjach: jedno i dwuosobowej. - Dwuosobowy będzie wersją stacjonarną, przeznaczoną do stałego montażu. Mniejszy jednoosobowy będzie natomiast mobilny i dzięki swoim rozmiarom przystosowany do wielokrotnego demontażu i przewozu.
W dofinansowanym ze środków unijnych projekcie uczestniczy kilka firm. Przy budowie symulatora pracują specjaliści zajmujący się działkami mechaniczną, elektroniczną i oprogramowaniem. Z zespole są też piloci-konsultanci. Łącznie kilkanaście osób. Pracują tak, jakby budowali samolot - od projektu, poprzez wykonanie, aż po testy.
Ogromną zaletą symulatora jest ruchoma platforma, w którą wyposażona została konstrukcja. - Zdecydowana większość symulatorów jest stacjonarna. Pozwalają ćwiczyć wiele procedur, ale nie ma w nich tego charakterystycznego "kiwania", nie pracuje więc błędnik. Ten symulator pozwoli na o wiele więcej. Oczywiście, nie odwróci się do góry nogami, ale jest skonstruowany tak, żeby można było odczuć przepadania czy wstrząsy - zapowiada Piotr Piątek.
Przypomina przy tym o najczęstszej przyczynie wypadków lotniczych: - Zawodzi czynnik ludzki. Trzeba go szkolić, szkolić i jeszcze raz szkolić. Nasz symulator ma być w tym szkoleniu dużą pomocą.