Ceny paliw w Krośnie to drażniący temat. Do naszej redakcji dociera mnóstwo sygnałów zbulwersowanych kierowców narzekających na drożyznę. "Czy Krosno jest poza granicami Polski, i to miasto nie obowiązuje nic co ma wspólnego z Polską? Dlaczego w Krośnie jest tak potworna drożyzna?" - pyta pan Jerzy. Podał przykład ceny paliwa na jednej z sieciowych stacji. W Krośnie benzyna 95-oktanowa kosztowała ponad 30 groszy więcej niż to samo paliwo tej samej stacji w oddalonym o 70 km Tarnowie. "Czy to jest normalne" - pyta. Inni formułują zarzuty wprost: "To zmowa cenowa".
Co to takiego? - To zrezygnowanie z własnej samodzielności, konkurowania. To porozumienie, w którym przedsiębiorcy uzgadniają między sobą, że będą stosować ustaloną cenę albo jakiś jej pułap - tłumaczy Leszek Piekarz, dyrektor delegatury Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Krakowie.
W Krośnie funkcjonuje 16 stacji paliw. Sprawdziliśmy ceny, są wysokie, jednak różnią się między sobą nawet o kilkanaście groszy. Spośród 10 sprawdzonych, najtaniej było na stacji Ven Star przy ul. Tysiąclecia - litr oleju napędowego kosztuje tam poniżej 4 zł - 3,96 zł, a benzyna 95-oktanowa - 4,44 zł. Jeśli ktoś chce tanio zatankować, w ogóle warto wybrać się w te okolice, ponieważ dwie sąsiednie stacje również mają ceny porównywalnie niskie: stacja RBDiM: olej - 3,97 zł, benzyna 95 - 4,45 zł, stacja PKS: olej - 4,06 zł, benzyna 95 - 4,59 zł. Najwyższe ceny figurują na wyświetlaczu stacji BP - olej - 4,14 zł, benzyna 95 - 4,64 zł.
To ceny, które obowiązywały w środę (17.03) rano. Niewykluczone, że jeszcze tego samego dnia uległy zmianie. - Ceny czasem trzymają się takie same przez 2-3 tygodnie, czasem są dwie zmiany w ciągu tygodnia - słyszymy na jednej ze stacji.
Różnica cen według Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów już wyklucza porozumienie między właścicielami stacji. Jak dowiedzieliśmy się, takie sygnały trafiły już do UOKiK, jednak nie miały potwierdzenia w rzeczywistości.
- Na Podkarpaciu prowadziliśmy kilka postępowań wyjaśniających, ale już na samym wejściu okazywało się, że nie ma podstaw do tego rodzaju oskarżeń, bo ceny były różne. Zmowę cenową trudno udowodnić nawet wtedy, gdy ceny nie są podobne. Trzeba kogoś złapać za ręką, udowodnić, że się dogadał - mówi Leszek Piekarz. - A podążanie za liderem rynkowym nie jest zabronione. Jeśli lider obniża lub podwyższa cenę, wszyscy idą za jego przykładem. Wystarczy objechać miasto i zobaczyć cenę - dodaje dyrektor UOKiK w Krakowie.
Takie zarzuty pojawiają się także w innych częściach Polski, bo jak przyznają sami pracownicy stacji, górki cenowe "wędrują" po Polsce, a mieszkańcy wszędzie posądzają ich o zmowę cenową.
Przedstawiciele stacji paliw niechętnie rozmawiają na ten temat, jeśli już, to tylko anonimowo. Tłumaczą różnice cen, sposób, w jaki są ustalane. Potwierdzają, że stosują się do liderów, którymi w Polsce są Orlen i Lotos. - Gdybyście mieli stację, byli w tym środowisku, to jak ustawialibyście ceny? - pyta jeden z kierowników. Od razu sam odpowiada: - Tak, żeby się jakoś zmieścić, żeby klient nie omijał waszej stacji - nie za wysoko, nie za nisko.
- Ton nadaje giełda amerykańska - kontynuuje. - Codziennie cena jest inna. Jak na giełdzie baryłka ropy idzie parę dolarów do góry, to na drugi dzień w hurcie cena jest już inna.
Różnice cen tłumaczą głównie kosztami, podają przykłady. - Na dużej stacji jest np. 36 węży, legalizacja jednego co dwa lata kosztuje kilkaset złotych. Na małej stacji jest tylko dwa węże. Duża musi w nocy oświetlić niemal hektary parkingów, placów, a na małej świeci się jedna żarówka - wiadomo, że cena paliwa wtedy jest inna - słyszymy. - Te stacje, które sprzedają tanie paliwo, zwykle są niedoinwestowane. A te stacje "dopieszczone", które mają niską cenę, to nie chciałbym się wypowiadać... - mówi jeden z kierowników dużej sieciowej stacji. Czyżby chodziło o różnicę jakości? Na szczęście, jak wynika z raportu udostępnionego przez UOKiK, w ubiegłym roku jakość paliw na Podkarpaciu znacznie się poprawiła. Odsetek nieprawidłowości wynosi 2 procent.
A jak tłumaczą różnice cen w ramach tej samej sieci? A to koszty transportu, pośrednictwa, a to lokalizacja stacji (sąsiedztwo konkurencji, umiejscowienie np. przy ruchliwej trasie), koszty utrzymania obiektu.
Już za rok, kiedy wejdą w życie nowe regulacje dotyczące poprawy bezpieczeństwa na stacjach paliw, na rynku paliwowym może się sporo zmienić. Wiele małych stacji będzie czekać kosztowna modernizacja, polegająca głównie na stosowaniu w zbiornikach tzw. podwójnego płaszcza. Mogą mieć kłopoty z udźwignięciem ciężaru inwestycji, w skrajnych przypadkach może pojawić się widmo upadku. To znów odbije się na kieszeni kierowców.